Echo modlitwy i życia, czyli mini czytelnia karmelitańska, w której znaleźć można drobne okruchy słów, myśli, czy refleksji naszych sióstr, które udało się wyciągnąć z karmelitańskich szuflad. Niektóre teksty powstały jakby mimochodem, zrodziły się w sercu podczas modlitwy, zwyczajnej codziennej pracy, inne są echem głębszej refleksji, lektury Biblii, smakowania i wnikania w glebę codzienności. Będą tu zatem poezje, nowicjackie odkrycia pod tytułem: biały welon o…, biblijne migawki pisane słowem i obrazem, echo lektur, rozmaite tematy związane z wydarzeniami życia, czy inne jeszcze teksty… na tle zdjęć wykonanych przez nasze siostry. Tutaj też, w zakładce muzyka, zbierać będziemy to, co ukazało się na naszej stronie w dźwiękowej formie.

SŁOWO – Rozmaite tematy

Obłóczyny Marty – s. Łucji

Rozmaite tematy

Dodano: 01 luty 2024

„Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu Zbawicielu moim”.

Te słowa maryjnego „Magnificat” towarzyszą mi nieustannie od 8.12.23 r. Tego dnia stałam się narzeczoną Jezusa i serce moje pragnie wyśpiewywać memu Oblubieńcowi hymn wdzięczności.

To On zrobił pierwszy krok w moją stronę i cierpliwie czekał na moją decyzję. Dziś z głębi serca dziękuję Mu za to, że powołał mnie do Zakonu NMP z Góry Karmel przyodziewając mnie w święty habit tego Zakonu oraz za to, że chce mieć mnie blisko Siebie, abym przez ofiarę ze swego życia służyła Kościołowi i całemu światu.

Moje serce wypełnia ogromna radość, bo wiem, że w życiu nie ma nic piękniejszego i wspanialszego od bycia w relacji Oblubieńczej z Jezusem i możliwości służenia Mu. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, bo sam Bóg mnie ukochał miłością bez granic i powołał. Dzień obłóczyn pozostanie w mojej pamięci do końca życia 😊.

Dziękuję za modlitwę i dalej o nią proszę, bym podobała się Jezusowi wypełniając zawsze Jego Przenajświętszą Wolę, by Jego pragnienia stawały się moimi pragnieniami oraz bym była Jego radością i chwałą niesiona w Sercu Maryi do końca moich dni.

Siostra Marta Łucja od Niepokalanego Serca Maryi

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”: Zwierciadło sprawiedliwości

Rozmaite tematy

Dodano: 15 maj 2023

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”

Zwierciadło sprawiedliwości

Kobieta i lustro to dość naturalne połączenie, no bo która z pań nie lubi przeglądać się w lustrze, słowem, lustrować swoją twarz, sylwetkę, nową sukienkę, czy pierwsze zmarszczki…? Lustro zatrzymuje nasze spojrzenie i je oddaje, zwraca nam, sprawia, że wzrok, który mógłby sięgnąć daleko, jest zatrzymany i na powrót skierowany ku nam. Sprytny i bardzo dogodny przedmiot, jeśli oczywiście, nie jest nadużywany… Można jednakże, nawet bez lustra pod ręką, myśleć tylko o sobie, patrzeć jedynie na siebie, przeglądać się nie tylko w sklepowych witrynach, ale i w oczach przechodniów. Wtedy już nie tylko wzrok, ale cały człowiek jest zajęty sobą, skoncentrowany na sobie, skupiony na swym wyglądzie, efekcie, jaki wywołuje w oczach innych, na swej powierzchowności…

Czemu o tym piszę? Bo lustro to tylko współczesna nazwa tytułowego zwierciadła, które również może przywoływać na myśl choćby szlachciankę przeglądającą się w inkrustowanym zwierciadle, ale może rodzić też inne skojarzenie, w pełni majowe!

Zwierciadło sprawiedliwości to jedno z określeń Maryi, jakie znajdujemy w litanii loretańskiej, którą w sanktuarium Świętego Domku w Loretto zaczęto odmawiać od 1531 roku. Geneza powstania tej litanii jest łączona z tym właśnie miejscem, gdzie pielgrzymi zostawiali zapisane prośby do Maryi nazywanej rozmaitymi, płynącymi z serca określeniami, tytułami i imionami. Zebrane w całość i odpowiednio pogrupowane (część dogmatyczna, część o symbolice biblijnej i ostatnia, zawierająca maryjną eschatologię) utworzyły znaną nam litanię z 43 pierwotnymi wezwaniami. Nasze wezwanie mieści się w drugiej części litanii i wiąże się głównie ze sprawiedliwością tak bardzo obecną w Biblii, odnoszącą się do Boga, czasem też do człowieka i to prawie zamiennie: sprawiedliwy to po prostu święty.

Zwierciadło natomiast ma dość szczególną cechę: ukazuje rzeczywistość, ale nie ukazuje siebie, pozostając w pewnym sensie w ukryciu. Obraz ten doskonale wskazuje na Maryję, która jest tak czysta i przejrzysta, że odbija w sobie jedynie Boga. W Niej jest tylko Bóg i gdy my mówimy Maryja, ona natychmiast mówi Jezus – jak to zapisał Ludwik Grignon de Montfort. Maryja wszystko przekazuje i oddaje swojemu Synowi nic nie zatrzymując dla siebie i na sobie. Przejrzyste zwierciadło. W konsekwencji zatem przyglądając się Maryi widzieć możemy samego Boga.

Jest jeszcze inna cecha Zwierciadła sprawiedliwości, która pozwala nam zobaczyć w Maryi samych siebie, przejrzeć się w Niej, by stwierdzić na ile już upodobniliśmy się do Boga, ile w nas rysów Maryi i jaka droga jeszcze przed nami…

s. E

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”: Ukrzyżowany Pasterz

Rozmaite tematy

Dodano: 15 marzec 2023

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”

Ukrzyżowany Pasterz

Zaskakujące jest to wyobrażenie Jezusa, prawda?

Mnie też zaskoczyło i choć już 35 lat spoczywa w moim wielkopostnym brewiarzu, nieustannie przyciąga uwagę, budzi wciąż nowe myśli, skojarzenia. W swej pozornej szorstkości, ubóstwie, przenośnej i dosłownej nagości budzi czułość…

Z trudem, ale rozszyfrowałam u dołu krzyża, niemiecki napis: Bóg mój i moje Wszystko. Misje 1951 rok. Tyle historia obrazka tego misyjnego krzyża jednej z niemieckich parafii.

Jezus Ukrzyżowany, z przebitymi stopami, dłońmi i sercem, ale żyjący. Czujne i uważne spojrzenie otwartych oczu skierowane w bok, na coś, czy bardziej na kogoś. Może z trzeciej osoby przejdźmy do pierwszej – przecież Jezus zawsze czeka na mnie, zawsze chodzi Mu o mnie, z miłością patrzy na mnie. Co więcej, dłonie, w których tkwią długie gwoździe, uwolniły się z belki krzyża i tworzą swoistą kołyskę, w jaką układa matka swoje dziecko, albo pasterz słabą, odnalezioną owcę. Ta kołyska zbolałych, ale czujnych i czułych dłoni Jezusa jest pusta, bo jest tam miejsce dla każdego z nas. Czy obraz ten nie przywodzi słów wypowiedzianych przez Jezusa? – Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28). Gdzie można znaleźć pełniejsze pokrzepienie, jak nie w ranach Jezusa, skąd płynie dla nas życie. Otwarte serce Jezusa, to nie tylko znak ludzkiej wrogości i przemocy, ale nade wszystko znak Jego nieustannej i niezmiennej miłości. Tam możemy się skryć, tam oprzeć głowę wtulając się w Jego ramiona.

W krzyżu dokonało się zwycięstwo i jest już obecne, choć naszym oczom objawia się dopiero w Zmartwychwstaniu. Doskonałą intuicję miał twórca tej rzeźby Jezusa, gdy Ukrzyżowanego, z przebitym już sercem, przedstawia jako żywego, obecnego. Ukrzyżowany Pan nie przestaje być dobrym Pasterzem, który nigdy nie spuszcza oczu ze swoich owiec, z żadnej ze swoich owiec. Co więcej, idzie za nimi w każdy, najbardziej ukryty, niebezpieczny, czy wręcz obskurny zakamarek ich życia, wyrywając je z mocą z każdej ciemności grzechu. Ten surowy krzyż, na którym Jezus jest tak zbolały i poraniony, to nie tylko krzyż na Kalwarii, ale także każdy krzyż naszej śmierci, w którą wchodzimy. Jezus chce i może dać nam wytchnienie przy Swoim sercu, ale na tym nie koniec – On chce nas przenieść przez trudy życia i oddać Ojcu.

Obraz ten przywodzi mi też na myśl poezję św. Jana od Krzyża. Wielozwrotkowy poemat (67 strof) pod tytułem: O udzielaniu się trzech osób Trójcy Świętej. Dialog, jaki dokonuje się w sercu samego Boga, tak przy stworzeniu świata, jak w konsekwencji grzechu człowieka, przy Wcieleniu Syna – zawsze dotyczy człowieka, którego Bóg chce wprowadzić w Swoje wewnętrzne życie. Padają tam słowa:

Synu mój,

w Swych ramionach przynieś Mi,

wszystkich, których kocham.

Od momentu Wcielenia Jezus konsekwentnie realizuje to pragnienie Ojca – zabiega o każdego człowieka i nie wypuszcza go ze Swych ramiona, nawet wtedy, gdy człowiek chce je unieruchomić przybijając do krzyża. Mocą swej miłości nie wypuszcza z nich człowieka i całej ludzkości wyznając:

Wezmę ją w swe ramiona,

by miłość zrozumiała,

i wśród wiecznych rozkoszy

Twą dobroć wychwalała

 

Pragnę spełnić, Ojcze,

Woli Twojej zamiary,

Bo przez to się objawi

Twoja dobroć bez miary

 

Objawi się Twa wszechmoc,

Twojej mądrości zdroje.

Pójdę ludziom na ziemi

Ukazać piękno Twoje!

 

Pójdę szukać mej miłej,

Krzyże jej, ból i męki

Wezmę na barki swoje

By nie znała udręki

 

I by zaznała życia,

Dam za nią życie moje,

Wyrwę ja z bagien świata

Zwrócę w ramiona Twoje!

 

s. E

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”: Karnawał w niebie

Rozmaite tematy

Dodano: 15 luty 2023

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”

Karnawał w niebie

 

Karmelitanka pisze o karnawale?! A cóż ona może o nim wiedzieć, tym bardziej, że wiele już lat spędziła za klauzurą Karmelu? Choć te, czy tym podobne pytania i wątpliwości mogą nasuwać się czytelnikowi, zdecyduję się jednak pisać o karnawale. Zachęcił mnie do tego kolejny wiersz mojej współsiostry Renaty, który oczywiście, w którymś momencie, zacytuję.

Potoczne znaczenie karnawału, to czas zabaw, żartów, tańców, przebieranek. Jego początki sięgają dziesięciowiecznych Włoch. Ówczesne zabawy służyły w dużej mierze zatarciu różnic społecznych i religijnych dzięki anonimowości wprowadzanej przez wymyślne stroje, kostiumy i maski. Był to ponadto czas wielkiej swobody, drwienia z władzy, bezkarności obyczajowej i zaniechania obowiązków. Dziś praktycznie karnawałem określamy czas już od Sylwestra do początku Wielkiego Postu. Ściślej, świętuje się go od Trzech Króli do wtorku przed Popielcem. Podobnie brzmiący w wielu językach wyraz pochodzi od łacińskiego zwrotu: carnem levare, czyli usunąć mięso. W karnawale zatem je się tłusto, słodko i obficie, by przygotować się do okresu Wielkiego Postu. W Polsce ten czas określany był też mianem Zapustów. Ściśle określony czas hucznych zabaw zrozumiały był wtedy, gdy Adwent był faktycznie okresem wyciszenia, skupienia, tęsknoty i oczekiwania na Jezusa, bez rozpraszania się na niczym i nikim innym. Tym bardziej Wielki Post był rygorystycznie przestrzegany w całym chrześcijańskim świecie, ze swoimi surowymi postami, bez mięsa, często bez nabiału czy też bez cukru. Teraz, dla wielu, nie istnieje już ta granica wyznaczająca i kończąca czas zabaw, tańców, przyjęć, które trwają, w różnych stylach, nieprzerwanie.

Zastanawia mnie, że w pisanych źródłach jednogłośnie określa się czas karnawału jako czas zabawy przed Wielkim Postem. Czas sytości przed zbliżającym się okresem wstrzemięźliwości, ograniczeń i postu. Takie jakby nasycanie się na zapas, najadanie się, póki można, także tym przysłowiowym pączkiem w tłusty czwartek. A przecież nasz zlaicyzowany świat nie przestrzega już żadnych postów, ograniczeń, chyba, że związanych z rozmaitymi dietami.

Dlaczego zatem karmelitanka podjęła się, z własnego zresztą natchnienia, takiego tematu? Bo i w Karmelu jest „karnawał”: są tańce, zabawa i radość. I jest to bardzo stara tradycja korzeniami sięgająca św. Teresy i jej nowopostwałych wspólnot. Jest to też tradycja powszechna, która przetrwała w karmelach różnych narodowości. Jawi się jednak znacząca różnica. Nie świętuje się dlatego, że niedługo trzeba się będzie odziać w wór, pokutować i ‘smucić’, ale dlatego, że jest wśród nas Jezus – Emmanuel, który przyszedł na świat.

Część popołudniowej modlitwy bożonarodzeniowego okresu jest przeznaczana na śpiewanie kolęd, potem procesyjnie, z Dzieciątkiem niesionym przez kolejne siostry, idzie się do refektarza, gdzie przy śpiewie oddaje się pokłon Nowonarodzonemu, a następnie jest czas na tańce… Z tą różnicą, że w centrum zawsze jest Jezus trzymany przez tę czy inną siostrę. To On jest źródłem radości, On gromadzi nas wokół siebie, uzasadnia taneczny wir pełen wdzięczności i miłości – jesteś z nami, Jezu, dziękujemy!

Srebrzysty pył na ziemi osiadł

Ktoś zdmuchnął z gwiazd podniebny kurz

Czy się tam spodziewają Gościa?

Kogoś kto jest, lecz przyjdzie znów?

 

Hej, hej tęsknoto ty stęskniona

Co wciąż spoglądasz w siną dal

Otwórz spragnione twe ramiona

Proś wszystkich, będzie w Niebie bal

 

Brzmią już niebiańskie instrumenty

Płynie w przestworza słodka pieśń

O tym, że Bóg po Trzykroć Święty

W maleńkim Dziecku ukrył się

Gdy myślę o tych znanych światowych karnawałach trwających po kilka dni, do tygodnia przed Popielcem (Rio de Janeiro, Wenecja…), które co prawda oszałamiają kolorem, dźwiękiem, wielością i różnorodnością kostiumów, masek, przebrań czy nowych tanecznych kroków – rodzi się we mnie kilka pytań: dla kogo i dlaczego takie nakłady sił i finansów, czy jest to faktycznie swobodna i do głębi radosna zabawa? Gdzie i co jest źródłem tej zimowej radości? Czy faktycznie rozmach, wesołość i żywiołowość tych kilku dni pozostaje na długo radosnym, pełnym pokoju wspomnieniem, czy raczej pozostaje jedynie mocno uszczuplony portfel i szpetny kac?

Żadną miarą nie neguję karnawału, ale chciałabym zawołać: bawmy się, bo Jezus przyszedł na ziemię, otworzył nam niebo, wybawił nas, pozostał z nami… Niech to uzasadnienie karnawału wzbudzi naszą kreatywność i gotowość na radosne świętowanie. Może to być przecież wizyta u dawno nieodwiedzanych znajomych (jak bardzo ostudziła społeczne więzi pandemia z jej ograniczeniami!), spotkanie przy dobrej kawie, pierniku czy lampce wina, z kolędami, śpiewami, tańcem, a jakże! Może to być zorganizowanie takiego spotkania u siebie, gdy świąteczna aura, u nas przecież trwająca do 2 lutego, wciąż jest obecna. A może warto postarać się nie tylko o choinkę, ale i o większą figurkę Dzieciątka Jezus, dla którego znajdzie się honorowe miejsce, choćby na stole, i wokół niego odbywać się będzie nasze karnawałowe świętowanie Bożego Narodzenia. Bo skoro i w niebie z tego powodu mają bal…

s. E

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”: Gdzie jest mój punkt oparcia?

Rozmaite tematy

Dodano: 06 stycznia 2023

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”

Gdzie jest mój punkt oparcia?

 

Kołyszą się nocą zimową

Płatki śniegowe nad głową

Mama Niemowlę kołysze

A ja kołysankę Mu piszę

 

Fragmentem wiersza z tomiku Przez słów zasłonę ukaż mi siebie autorstwa mojej karmelitańskiej współsiostry, Renaty, rozpoczęłam tę refleksję, boć to przecież świąteczny czas, gdy kolędy rozbrzmiewają zewsząd a także sami chętnie je nucimy. Niektóre z nich mają głęboko teologiczne przesłanie i słowa w poetycki sposób opowiadające o tajemnicy Wcielenia: Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony…; Pan z nieba i z łona Ojca przychodzi…

Inne nawiązują do atmosfery towarzyszącej narodzeniu każdego dziecka: zachwytu, czułości, ciepła, miłości. Inne jeszcze opowiadają o betlejemskiej grocie, jej surowości, ubóstwie, spotkaniach u stóp Nowonarodzonego. Przytoczony wiersz jest swoistą kolędą-kołysanką w urokliwy sposób opowiadającą o kołyszących się w powietrzu śniegowych płatkach, liściach na wietrze, ptaku, który złapawszy przyjazny mu prąd powietrza łagodnie kołysze się w przestworzach…

Kołysze się księżyc na niebie

I liść się kołysze na drzewie

I okręt co płynie po morzu

Kołysze się jak ptak w przestworzu

 

 

Kołysze się zboże na polu

Co chlebem się stanie na stole

I ja Ciebie Jezu kołyszę,

By słowo Twe w sercu usłyszeć

Urokliwa jest ta poetycka opowieść o kołysaniu. Z pewnością i nam nasuwają się kolejne, łagodne obrazy. Choćby kołyszących się wysokich, przebarwionych traw na bieszczadzkich połoninach, gałązek płaczącej brzozy czy wierzby, które poruszają się jakby czesane niewidzialną dłonią, liści osiki, które przy najlżejszym podmuchu wiatru tańczą na swoich długich łodyżkach…

Istnieje jednak wielka różnica między dwoma, z pozoru podobnymi wyrazami: kołysać się i chwiać się. Sam ruch może się wydawać podobny, ale znaczenie jest zgoła inne. Kołysanie się przywodzi nam na myśl łagodne skojarzenia: od dziecka tulonego w ramionach matki, poprzez rozliczne obrazy za świata przyrody, po tańczącą na parkiecie parę w rytm spokojnej muzyki.

Chwiejny natomiast jest krok małego dziecka, które próbuje robić dopiero pierwsze kroki, czy też osoby starszej z trudem utrzymującej równowagę. Jednakże chwiejne bywają też poglądy, stanowiska, opinie, zdania, postawy czy decyzje. Chwiejny, kruchy, niestały i nietrwały jest ze swej natury świat, który znamy, w którym żyjemy. Jak pisał bp Robert Barron w swej doskonałej książce Ziarna Słowa: …zgodnie z biblijnym przekonaniem „Nie mamy tutaj trwałego miasta” (Hbr 13,14). Ten świat jest dobry, naprawdę bardzo dobry, ale jest także równocześnie chwilowy, ulotny, przemijający. Psalmista mówi nam, że nasze życie jest „jak westchnienie” (Ps 90,9).

Oprócz tej, wpisanej w naturę naszego świata ulotności i przemijalności, jest także inna jego kruchość czy wręcz chwiejność. To ta wynikająca z ludzkich decyzji, działań i poczynań. Decyzje, które zapadają w głębi ludzkiego serca i sumienia zamieniają się w czyn. Gdy zakres działań jest niewielki, jak własne biurko, mieszkanie, najbliżsi, także konsekwencje są proporcjonalnie nieduże. Inaczej sprawa się ma, gdy decyzje, a w konsekwencji działania jednostek, wpływają na losy narodów i świata, by przywołać chociażby toczącą się za naszą granicą brutalną wojnę i okupację wolnego przecież narodu. Chwieje się nasz świat, któremu w różnych jego zakątkach zagrażają wojny, czy już tam trwają. Chwieje się, bo prowadzący je sięgają po coraz groźniejsze narzędzia. Chwieje się, bo ekonomia, gospodarka, polityka raczej nie są poddane prawu miłości, ale ludzkiemu nienasyconemu egoizmowi. Chwieje się wielki świat, bo maleńki człowiek, jego mieszkaniec, stracił punkt oparcia, trwały punkt odniesienia, jakim jest własne, dobrze uformowane sumienie, nawrócone serce, a dał wolną rękę egoizmowi, pysze, zachłanności, żądzy władzy, prestiżu, znaczenia… Na ludzkich decyzjach i działaniach, poczynając od tych najdrobniejszych, budowany jest pokój świata.

Doskonale konkluduje swój wiersz s. Renata wskazując, gdzie chwiejny i niepewny świat może znaleźć stałość i oparcie: w maleńkim, kołysanym pełną czułości i miłości kolędą, Dzieciątku. W Księciu Pokoju – Jezusie.

 

Świat stary zaś, cały się chwieje

Wraz z ludźmi, co zmienni jak trawa

I tylko ten Bóg, co w kołysce

Stałą miłością nas zbawia

 

s. E

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie” Czy tajemnice radosne są radosne…?

Rozmaite tematy

Dodano: 15 grudnia 2022

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”

Czy tajemnice radosne są radosne…?

Grudzień – to dla nas wierzących nade wszystko Adwent. Czas wyciszenia, zatrzymania, oczekiwania. W Karmelu jest zwyczaj, że miesięczny dzień skupienia przeżywamy w obecności Dzieciątka Jezus ukrytego jeszcze w łonie Maryi, a konkretnie, wtulonego w piernacik, którym wyłożony jest okrągły koszyczek zasłonięty z góry półprzeźroczystym tiulem. Łatwo wtedy wejść w serce Maryi, która ma pewność, że Jezus jest, rozwija się w jej łonie, ale jest jeszcze ukryty, tak w swoim maleńkim i kruchym człowieczeństwie, a tym bardziej w swoim niepojętym bóstwie, o którym tak dziwne i niewyobrażalne rzeczy mówił Anioł. Sen to był, czy jawa?….

W Adwencie najczęściej rozważamy radosne tajemnice różańca, wspominając w modlitwie Zwiastowanie, Nawiedzenie, Narodzenie Jezusa, Ofiarowanie… Wokół nas, mimo szybciej zapadającego zmroku i rzadkiego ostatnio śniegowego puchu, widać także radość i kolor. Witryny sklepów, fasady budynków, wolno stojące drzewka – rozświetlone, kolorowe, radosne. A już w samych sklepach półki pełne są kolorowych, świątecznych produktów.

Ale czy tajemnice radosne są faktycznie radosne?

Zwiastowanie Anioła było nie tylko niespodziewane, zaskakujące, onieśmielające, ale niosło w sobie treść, która wywracała do góry nogami plany Maryi na przyszłość. Stawiało też Maryję w bardzo niezręczniej sytuacji, szczególnie wtedy, gdy jej ciąża stawała się widoczna i rodziła rozmaite, nieprzychylne, osądzające czy przynajmniej pełne zaskoczenia i niedowierzania względem niej myśli – i to nie tylko w głowach osób obcych, ale i tych bliskich, takich jak rodzice, Józef. Także wyprawa do kuzynki Elżbiety to wysiłek, trud, niepewność. Choć komentatorzy różnie obliczają odległość Nazaretu od Ain-Karin, nie była to tylko sąsiedzka wizyta na chwilę pogawędki. Maryja szła długo, pozostała u Elżbiety do czasu rozwiązania i znów pieszo wracała około150 km przez górzysty teren Judy, będąc już w trzecim miesiącu ciąży. Narodzenie Jezusa, a nade wszystko czas je poprzedzający, też nie należały do łatwych. Najpierw długa droga do Betlejem, bo właśnie wtedy zarządzono powszechny spis ludności. Droga, sama w sobie mozolna i uciążliwa, musiała być wyjątkowo trudna dla kobiety w tak zaawansowanej ciąży. Potem długie poszukiwanie miejsca na nocleg, odmowy i zgrzyt bezdusznie zamykających się drzwi. Wreszcie, surowa grota poza miastem, taka, po naszemu, obórka ze słomą, zwierzętami.

Czy te wszystkie wydarzenia mieszczą się w kategoriach radości, tego, co po ludzku określamy jako radość. Ile osób nazwałoby ten czas radosnym, gdy nam radość kojarzy się z czymś łatwym, przyjemnym, beztroskim, pogodnym?

W wydarzeniach, które rozważamy w radosnej części różańca jest dużo niepewności, trudu, zmagań, upokorzenia, bólu. Tak to wygląda, gdy patrzymy z ludzkiej jedynie strony.

Jednak światło, które rozbłysło i oświeciło pasterzy z Betlejem, światło, które wyrwało ich z nocnego spoczynku, które dało siłę, by ruszyć jego śladem, które dało mądrość rozpoznania w Niemowlęciu leżącym na sianie Kogoś wielkiego, Światło, które ugięło ich kolana – to Światło ma na imię Emmanuel. To światło to obecność Boga wśród nas. Boga, który rozdarł zasłonę (a tak wołano już od czasów Starego Testamentu – por. Iz 63,19) i nie tylko zesłał łaskę na ziemię, ale sam przyszedł w swoim Synu, by rozbić namiot wśród nas (por. J 1,14). To światło sprawia, że wydarzenia rozważane w pierwszej części różańca stają się radosne, bo są przeniknięte obecnością Emmanuela – Boga z nami, wśród nas i w nas. To światło Bożej Obecności nadaje nowy koloryt rzeczom. Wcielenie Syna otwiera nową erę. Otwiera nam niebo. Jest wypełnieniem wieków oczekiwań. W tym świetle wszelkie trudy tracą swój ciężar, który zmienia się jakościowo: jarzmo staje się słodkie a brzemię lekkie (Mt 11,30).

I tylko dlatego, że Bóg jest z nami, napełnia nas sobą, czuwa i prowadzi, nadaje wszystkiemu sens i wyprowadza dobro ze wszystkiego, każde wydarzenie w naszym życiu może nabrać nowej, głębszej, radosnej – mimo trudu – barwy. To Boża Obecność sprawia, że chrześcijanin nie traci głębokiej radości i pokoju serca nawet pośród trudu, bólu i zmagań codzienności. Bo jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam (Rz 8,31), czy jak mawiała święta Teresa z Avila:

Nie trwóż się, nie drżyj,
Wśród życia dróg,
Tu wszystko przemija,
Trwa tylko Bóg!
Cierpliwość przetrwa dni ziemskich znój.
Kto Boga posiadł, ma szczęścia zdrój:
Bóg sam wystarcza.

S. E.

Jubileusz 25-lecia Klasztoru 14.08.2022 r.

Rozmaite tematy

Jubileusz 25-lecia naszego Klasztoru w Bornem Sulinowie 14.08.2022 r.

Dodano: 15 sierpień 2022

SŁOWA Z HOMILII

KS. BP. EDWARDA DAJCZAKA:

 

Modlitwa wstawiennicza oznacza modlitwę za tych, którzy się nie modlą, wołanie zamiast nich, wołanie za tego, który sam nigdy do Boga nie zawoła. Wiemy na pewno, że większość mieszkańców diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej na niedzielną Mszę do kościoła nie trafia. Ilu z nich ugina kolana, wie jedynie Bóg. Jest to miejsce, gdzie modlitwa jest oddechem, bez którego nie da się żyć…

Ci, którzy dzielili świat, żyli w tym budynku i w tym mieście przez całe lata. To jest niezwykłe, ale to też istotny znak na ziemi. Gdyby przed laty ktoś powiedział żołnierzom Wermachtu albo Armii Radzieckiej, że po nich będzie tu klasztor karmelitanek, że tutaj zamiast uczenia zabijania będzie budowanie pokoju i miłości, powiedzieliby, że to mrzonki. Stało się coś, co wydawało się niewyobrażalne…

————————————————————————————————————————

Relacja z Uroczystości na stronie GOŚCIA NIEDZIELNEGO:

 

Mniszki pojawiły się w Bornem Sulinowie rok po wyjściu wojsk radzieckich. Po trzech latach prac budowlanych 14 sierpnia 1997 r. dziewięć sióstr rozpoczęło regularne życie zakonne w nowym Karmelu.

Najpierw była tu baza wojsk Wermachtu, w czasie II wojny światowej zamieniona na obóz jeniecki, przez który przeszło ok. 50 tys. żołnierzy różnej narodowości. Potem, gdy powstała tu baza Armii Czerwonej, miejscowość na dziesięciolecia zniknęła z map. Opatrzność zdecydowała, że miasto, z którego człowiek chciał usunąć duchowość, mniszki ofiarowujące życie Bogu wybrały na swój dom.

zobacz więcej:

ŚLUBY WIECZYSTE S. Teresy 16.07.2022 r.

Rozmaite tematy

Dodano: 01 sierpień 2022

ŚLUBY WIECZYSTE S. TERESY  OD MARYI – MIŁUJĄCEJ OBECNOŚCI 16.07.2022 r.

SŁOWA Z HOMILII

KS. BP. EDWARDA DAJCZAKA:

 

Za chwilę siostra odda siebie Jezusowi na zawsze, bez żadnego „ale”. To słowo, które staje się zagrożeniem również dla ludzi, którzy mówią o sobie, że są ludźmi wiary. „Ale” to jeden z naszych największych wrogów. Jest w nas taka dziwna mentalność, że zawsze w zanadrzu mamy kompromis; wypowiadamy słowa, które nie zawsze do końca są na serio. Malutkie słówko „ale” to nasz największy wróg.
Maryja z miłością największą wypowiada swoje „fiat”. W Jej łonie nie ma miejsca na „ale” – tam jest miejsce tylko „dla”. Maryja dała się całkowicie wciągnąć w tajemnicę Boga. To najpiękniejsze życzenie, które chcemy złożyć także siostrze Teresie.

Niech siostra stanie się najpełniej matką, przyjmując Jezusa, żeby potem wydawać Go innym, rodzić dla ludzi. W ciszy Karmelu musi być zmaganie o ludzi, którzy nie znajdują drogi do Jezusa, którzy Go nie spotkali. Tu też trzeba rodzić ludzi do wiary. Nic większego nie będzie mogła siostra zrobić na tym świecie.

————————————————————————————–

ŚW. TERESA OD JEZUSA

Rozważania o PIEŚNI NAD PIEŚNIAMI

 

O, córki moje, sowicie Bóg się wypłaca, a macie Pana i Oblubieńca, którego uwadze nic nie ujdzie, żeby miał nie zrozumieć i nie dostrzec! Zatem nie zaniedbujcie czynić dla Jego miłości wszystkiego, co w waszej mocy, choćby to były drobne sprawy. Jego Majestat wam odpłaci; On baczy tylko na miłość, z jaką to czynicie.

O, córki moje, w wielkim stanie żyjemy; nikt – chyba my same – nie zabronimy nam zwracać się w tych słowach do naszego Oblubieńca („pocałuj pocałowaniem ust swoich”), bo sameśmy Go sobie za Oblubieńca wzięły, kiedy złożyłyśmy śluby!

Córki moje, skoro Pan was przywiódł do tego stanu, niewiele wam brakuje, byście otrzymały przyjaźń i pokój, o które prosi Oblubienica; nie przestawajcie błagać o nie usilnie, ze łzami nieustającymi i pragnieniem.

O, potężna miłości Boga! Jak nic nie wydaje się niemożliwe dla tego, kto miłuje! O szczęśliwa dusza, która zyskała ów pokój swego Boga, tak że panuje nad wszelkimi trudami i niebezpieczeństwami świata i żadnego się nie lęka, służąc tak dobremu Oblubieńcowi i Panu…

…raczej podoba się Jego Majestatowi, by boskie dzieła błyszczały w ludziach słabych, gdyż w takich jest więcej miejsca, aby objawiała się Jego moc i wypełniało Jego pragnienie udzielania nam łask.

Nie skarżmy się z powodu lęku ani nie zniechęcajmy w obliczu słabości naszej natury i wątłości wysiłków, lecz próbujmy umocnić siebie pokorą i zrozumieć jasno, że sami niewiele zdolni jesteśmy uczynić i jeżeli Bóg nas nie wesprze, niczym jesteśmy; i pamiętajmy, by nie ufać żadną miarą własnym siłom, lecz pokładać ufność w Jego miłosierdziu, gdyż dopóki do tego nie dojdziemy, będzie tylko słabość.

Panie, nie proszę Cię o nic innego w tym życiu, jak tylko byś mnie pocałował „pocałowaniem ust swoich”, i to w taki sposób, by wola moja, Panie mego życia, nawet gdybym się chciała odłączyć od tej przyjaźni i tego zjednoczenia, poddana zawsze była Twojej woli i by żadna rzecz nie przeszkadzała mi powtarzać w prawdzie, Boże mój i chwało moja, że „lepsze są piersi twe nad wino”.

Córki moje! Zbudźmy się już, na miłość Pana, z tego snu i zważmy, że nie chowa On dla nas na tamto życie nagrody za miłowanie Go; już w tym rozpoczyna zapłatę. O mój Jezu, kto zdoła wytłumaczyć, ile zyskujemy, rzucając się w ramiona tego Pana naszego i zawierając z Jego Majestatem przymierze, tak że „ja miłemu memu, a mnie miły mój” i On nad moimi sprawami, a ja nad Jego!

Skoro do mnie przychodzisz, skąd moja wątpliwość, czy będę mogła gorliwie Ci służyć? Od tej pory, Panie, chcę o sobie zapomnieć i baczyć tylko na to, jak mogę służyć Tobie, i nie mieć innej woli jak tylko zgodną z Twoją. Ale moje pragnienie nie ma mocy; mocny jesteś Ty, Boże mój. Ja mogę tylko postanowić Ci służyć, więc od tej chwili postanawiam, obracając to w uczynki.

 

Przedsionek nieba – książka

Rozmaite tematy

Dodano: 15 stycznia 2022

Przedsionek nieba – powieść s. Joanny

Napisałam powieść… Taką o zwykłej dziewczynie, która odkrywa powołanie do zakonu. I pokazuję drogę, jaką przebywa, by do niego wstąpić. Ponoć dobrze się czyta, sporo ciekawych anegdot tam wplotłam. Ilustracje wewnątrz Moniki Urbaniak, rodzonej siostry naszej siostry Teresy.

A okładka będzie, jak na zdjęciu obok…

Poniżej kilka fragmentów:

***

Zaspana Aleksandra wyciągnęła rękę, by pacnąć dzwoniący wniebogłosy niebieski budzik ze słoneczkiem, pamiątkę z deszczowych wakacji w Kołobrzegu, i zrzuciła go na podłogę. Budzik umilkł. No tak, znów wypadły baterie. Leniwie otworzyła oczy i spojrzała w okno. Eee, nie ma śladu śniegu! – pomyślała z irytacją. Zapowiadał się kolejny listopadowy dzień tej zimy: szary, pochmurny, przytłaczający. Jeszcze nie wiedziała, że ten oto ponury dzień Opatrzność wybrała, aby rozstrzygnęły się jej losy. (…)

***

W małej rozmównicy na pierwszym piętrze klasztoru św. Józefa Ola rozmawiała przez kratę ze świeżo upieczoną postulantką. Ania ubrana była w czarną sukienkę do połowy łydki z białym kołnierzykiem, a na głowie miała prosty, czarny welonik. Z oczu i twarzy tryskała radość. Ola nie musiała pytać, czy dobrze jej tutaj, odpowiedź biła po oczach. Opowiedziała jej już zakopiańską przygodę, teraz chciała się dowiedzieć, co u Ani.

– No i jak tam jest, po drugiej stronie lustra? – Zapytała tęsknie.

– Jest to inny świat, wiesz, nie sądziłam, że aż tak bardzo… Czuję się jak w przedsionku nieba… – Ania na chwilę zamilkła, szukając słów. – Wszystko podporządkowane jest modlitwie, cały plan dnia kręci się wokół czasu przeznaczonego na nią. A dużo tego! Żyje się od dzwonka do dzwonka, przez to dzień mija bardzo szybko, ani się obejrzysz! – Spojrzała na Olę z ożywieniem. – Jestem taka szczęśliwa, że mieszkam z Jezusem pod jednym dachem! Czasem nie mogę zasnąć, tak mi bije serce z radości, bo za ścianą jest On! Mieszkam na parterze, obok chóru… Nie mogę się też doczekać, kiedy do nas dołączysz… (…)

***

Życzymy przyjemnej lektury!

Książka do nabycia z końcem stycznia 2022, w Wydawnictwie AA w Krakowie:

https://www.aa.com.pl/przedsionek-nieba-powiesc-karmelitanska-s-joanna-kucharska-ocd/

Lub na naszej stronie www:

https://karmelborne.pl/pracownia-haftu-i-rekodziela/shop/ksiazki/przedsionek-nieba-powiesc-karmelitanska/

s. Joanna

BIOGRAM S. M. JOLANTY OD MIŁOŚCI UKRZYŻOWANEJ

Rozmaite tematy

Dodano: 01 lipca 2021

BIOGRAM śp. s. MARII JOLANTY

OD MIŁOŚCI UKRZYŻOWANEJ

Śp. Siostra Maria Jolanta od Miłości Ukrzyżowanej

(Jolanta Borzestowska)

 

urodziła się w Gdańsku 27.12.1976 roku.

Do Zakonu NMP z Góry Karmel wstąpiła 15.10.2000 r.

Pierwszą Profesję zakonną złożyła 7.06.2003 r.,

a Profesję Wieczystą 24.06.2006 r.

W Zakonie przeżyła prawie 21 lat.

Po maturze podjęła z wielką pasją studia

na Wydziale Chemii na Politechnice Gdańskiej. Wybrała kierunek: biotechnologia leków.

W ramach pracy magisterskiej zajęła się badaniami nad lekiem na nowotwór…

Przed chorobą pełniła w klasztorze posługę

mistrzyni nowicjatu. Długi czas zajmowała się szyciem szat

liturgicznych, a w ostatnim czasie haftowała. Obdarowana

wieloma umiejętnościami praktycznymi i plastycznymi

służyła nimi wspólnocie.

Starała się wszystko tracić ze względu na Jezusa,

a najważniejszym przesłaniem i mottem jej życia były słowa

z Psalmu 100: „Jesteśmy Jego własnością”.

Z nowotworem zmagała się dwa lata. Na początku maja b.r. okazało się, że ma zaawansowane przerzuty.

Zmarła po pięciu tygodniach walki z bólem 14. 06. 2021r.

w przeddzień swoich imienin.

Umierała pełna pokoju i ufności, świadomie i z radością idąc na spotkanie ze swoim Oblubieńcem.

Z serca dziękujemy Drogim Księżom, Siostrom, Przyjaciołom i Bliskim

za modlitwę i obecność, także tę duchową,

w dniu pogrzebu naszej Siostry Jolanty.

Z modlitwą i wdzięcznością – siostry karmelitanki bose