PRACE NA DACHU

20 kwietnia 2015

W słoneczny poniedziałek 20 kwietnia, zgodnie z ustaleniami, ze Starego Krakowa koło Sławna przyjechała ekipa sześciu panów, by rozpocząć prace na naszym dachu. Dzień rozpoczął się od ustawiania rusztowań, ale już we wtorek do żółtej tuby (przypominającej zjeżdżalnię basenową 🙂 zaczęły wpadać pierwsze dachówki…

Prace rozpoczęłyśmy od dachu nad częścią gościnną i kaplicą, by przed latem nasi goście mogli spać już pod nowym dachem, a dojście do kaplicy było swobodne.

25 kwietnia 2015

Po pracowitym tygodniu udało się zdjąć starą dachówkę z części dachu i położyć nową folię, deski, kontrłaty i… pierwsze 11 dachówek!

4 maja 2015

Pogoda dopisuje, prace nie muszą być przerywane i sprawnie posuwają się do przodu. Nad furtą lśnią nowe dachówki, rynny… Dużo pracy zajmuje dokładne wykańczanie okien, których na poddaszu jest dużo – tam bowiem znajdują się nasze cele.

15 maja 2015

Pierwszy duży zakręt za nami: nad częścią gościnną leży już dachówka i prace przesunęły się na kolejną część dachu – bliżej kaplicy. Oprócz uroków mieszkania w lesie są też mniej przyjemne tego strony, a mianowicie… dzięcioły. Tak, dzięcioły upodobały sobie nasze oliwkowe gzymsy i opaski wokół okien, i chociaż leci z nich jedynie biały, styropianowy pył, w którym żaden robak nigdy się nie zagnieździł, dzięcioły nadal robią nam dziury… Korzystając zatem z ustawionych rusztowań kleimy dziury, naprawiamy ubytki i malujemy wszystkie opaski i gzymsy. Całe szczęście, że reszta elewacji klasztoru jest w kolorze piaskowym i dzięciołom nie przychodzi do głowy, by i tam postukiwać!

22 maja 2015

Nasi goście mogą już swobodnie wyglądać przez okno – nowa dachówka leży nad tą częścią dachu, rusztowania rozebrane, trawniki wygrabione, droga oczyszczona… Trwają prace nad kaplicą, a tam rozmaite znaleziska. Nie tylko ptaki upodobały sobie nasz dom, ale i… szerszenie: na wieżyczce nad kruchtą kaplicy panowie odkryli ich wielkie gniazdo. Podłużne, kilkudziesięciocentymetrowe gniazdo to zlepek maluteńkich i cieniutkich płatków podobnych do drobnych muszelek – istny majstersztyk jaki możne stworzyć jedynie natura.

1 czerwca 2015

Szczęśliwie zakończyliśmy prace nad kaplicą. Dom od strony wjazdu wygląda na zupełnie nowy z tym brązowym, lśniącym dachem. Rusztowania zostały przeniesione na stronę klauzurową i przed nami kolejne trzy czwarte dachu do przełożenia… Krótki ten tydzień pracy ze względu na Boże Ciało, ale za to pierwsze trzy dni tygodnia zapowiadają się bardzo intensywnie – panowie ostro stają do pracy mimo pogody, która straszy deszczem.

20 czerwca 2015

Szybko poszły prace nad frontalną częścią klauzurową. Sprawnie i bez niespodzianek. O naszym remoncie dowiedział się natomiast jeden z okolicznych księży, który oprócz swojego wiejskiego kościoła ma także kilka kolejnych filii – potrzebował dachówki i był zainteresowany tym, co się da uratować z naszego dachu. Nasi pracownicy dokładają pracy, by uważniej zdejmować dachówkę i dzięki temu udaje się odzyskać około 60 procent. Dobrze, że można ją przekazać do sąsiedniej parafii i posłuży jeszcze w innym miejscu…

1 lipca 2015

Kolejna prosta – czyli odcinek nad garażem, refektarzem i biblioteką. W pracowni haftu zostanie wstawione dodatkowe okno. Część zajmowana przez maszyny hafciarskie nie miała dziennego światła, a nadto brakowało powietrza i przewiewu – latem maszyny potrafiły się psuć, bo skraplająca się na komputerowych blaszkach woda wprowadzała niezłe zamieszanie. Trzeba przyznać, że nie tylko maszyny ‘odetchną’, ale także siostry tam pracujące: ten róg poddasza latem jest wyjątkowo parny.

10 lipca 2015

Ptaki, ptaki i jeszcze raz ptaki! To, że coraz ich więcej w lesie, a każda nowa budka jest przez nie zaraz zamieszkana, cieszy ogromnie. Nie musiałyby jednak robić sobie gniazd w naszym gzymsie, elewacji, kratkach wentylacyjnych… a jednak robią i to na potęgę. Nasi pracownicy są tym faktem równie zaskoczeni co my, bo przez wiele lat pracy na dachach nigdy nie spotkali czegoś takiego. Najgorsze jest to, że w wielu tych gniazdach siedzą jeszcze maluchy niezdolne do lotu i samodzielnego życia. W związku z tym omijamy te miejsca czekając na ich pierwsze loty. Najdramatyczniejszą przygodę miały 4 małe pleszki, którym rodzice urządzili gniazdo robiąc wpierw dziurę w gzymsie, drążąc korytarz głęboko w dół aż do ocieplenia ściany i robiąc jeszcze zakręt. Pan Krzysztof wkładając rękę nie natknął się na gniazdo, więc dziura została zaklejona. Kolejnego dnia słysząc niespokojne drapanie panowie wycięli styropian w ociepleniu ściany i… ukazały się cztery rozkrzyczane pisklaki, do których natychmiast przylecieli rodzice, by je dokarmiać.
Skoro, mimo trzech hektarów lasu ptaki upodobały sobie taką bliskość, nasz dom, nieodparcie przychodzą na myśl słowa psalmu:
„Nawet wróbel dom sobie znajduje
i jaskółka gniazdo.
gdzie złoży swe pisklęta:
przy Twoich ołtarzach, Panie Zastępów,
mój Królu i mój Boże!
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie Cię wychwalają”. (Ps 84, 4-5)

15 lipca 2015

No i jesteśmy za ostatnim dużym zakrętem – prace przesunęły się na tył klasztoru, przed nami ostatnie kilkadziesiąt metrów. Dachówkę z tej części dachu przekażemy w inne miejsce, bo jest… innego koloru. Tak, nasz dach z przodu był brązowy, a z tyłu – czerwony 🙂 Tak poradziłyśmy sobie na początku budowy nie mogąc zebrać wystarczającej ilości brązowej, poniemieckiej dachówki. Zdaje się, że ten dwukolorowy dach, widziany jedynie z góry, mógł wzbudzać zdziwienie u tych, którzy latali nad naszym klasztorem, a już z pewnością szczery uśmiech Pana Boga… 😉

25 lipca 2015

Szybko poszło zdejmowanie dachówki z dużej części „czerwonego dachu”i sporo udało się jej odzyskać. Mimo kapryśnej pogody odkryta część została zabezpieczona folią, obita deskami, łatami i kontrłatami i można było ruszyć z kładzeniem pierwszych dachówek. Prace na tej części dachu, bez dodatkowych załamań, zakrętów, wieżyczek, daszków pójdą znacznie szybciej, mówili pracownicy i faktycznie tak to wygląda…

5 sierpnia 2015

Ostatnie stare dachówki wpadły do żółtej tuby… koniec rozbierania dachu!, a przed nami ostatni już, 10-cio metrowy odcinek do wyłożenia folią, deskami, nową dachówką. Sporo czasu zajęła wymiana kosza, który był najgorzej zrobiony: trzeba było wymienić całą folię, zbutwiałą watę i część krokwi, a nadto czeka nas jeszcze mały remont kilku pomieszczeń na pierwszym piętrze, które najbardziej ucierpiały w minionych latach.

10 sierpnia 2015

Na koniec tego tygodnia planowane jest… zawieszenie wiechy i poświęcenie nowego dachu. Data będzie bardzo znacząca, bo zbiegnie się z 18. rocznicą naszego przyjazdu do Bornego… taki urodzinowy, wspaniały prezent na naszą borneńską pełnoletniość 🙂  Aż trudno uwierzyć, że prace tak spokojnie, w terminie zostaną zakończone. Z pewnością przyczyniła się do tego tak hojność naszych dobrodziejów, która zapewniła naszą pełną wypłacalność, jak i rzetelność firmy Pana Krzysztofa Sandera. Oczywiście, po zakończeniu dachu czeka nas jeszcze umycie północnej części domu, która mocno zaszła glonami. Spółka STO-ISPO, która niegdyś ofiarowała nam farbę na cały dom, pomogła nam także teraz przekazując nieodpłatnie preparat przeciwgrzybiczny, farbę do gzymsów i opasek okiennych na cały dom, i tę do elewacji północnej – w tym miejscu wypada jedynie ponowić nasze DZIĘKUJEMY!
Cdn 🙂

13 sierpnia 2015

REMONT DACHU ZAKOŃCZONY!
Dzisiaj na dachu została zamontowana ostatnia dachówka, zawisła wiecha upleciona z bluszczu i kwiatów hortensji, a od godziny 16 rozpoczęło się wspólne świętowanie zakończenia prac: wpierw uroczyste nieszpory, potem poświęcenie dachu, którego dokonał o. Piotr, benedyktyn. Wspólne modlitwy zamknęłyśmy dziesiątkiem różańca rozważając Wniebowzięcie Maryi i polecając Bogu tych, którzy nas zainspirowali i pomogli w remoncie dachu: naszych licznych, anonimowych częstokroć, nieznanych nam osobiście dobrodziejów, a także tych znanych, którzy wsparli nas dobrą radą, życzliwą obecnością, a także finansami, no i oczywiście naszych rzetelnych pracowników, z którymi nawiązała się więź sympatii… – to był dobry, błogosławiony czas dla obu stron.
Po kolacji spotkaliśmy się w rozmównicy na pogodnych wspominkach tych minionych miesięcy, świętowaniu zakończenia prac… Wciąż nas zadziwia fakt, że krótka notatka, jaka pojawiła się równo rok temu w Gościu Niedzielnym, odbiła się tak szerokim echem, poruszyła tak wiele serc, zainspirowała do pomocy – to życzliwość i hojność wielu, nieznanych nam przecież osób, które rozpoznały naszą realną potrzebę i wyszły nam naprzeciw, umożliwiła ufne rozpoczęcie, realizację i sfinalizowanie tej wielkiej inwestycji.
Wam wszystkim chcemy powiedzieć: Bóg zapłać!
Tak, niech sam Bóg będzie dla Was nagrodą, odpłaci Wam za Waszą dobroć i hojność, a nasza codzienna modlitwa za dobrodziejów będzie nadal Wam towarzyszyła…
Wasze siostry – karmelitanki bose z Bornego Sulinowa