Przekraczając próg Karmelu nie kończymy wędrówki życia, jak myślą niektórzy, intensyfikuje się ona, gdyż wszystkie siły ukierunkowują się na jeden cel – zjednoczenie z Bogiem, który nas spotkał, zachwycił, zaprosił do głębszej przyjaźni z Sobą, by razem z Nim troszczyć się o dobro braci – docierać, mocą miłości, oddania i modlitwy, do wszystkich miejsc świata, zawierzać każde ludzkie serce, do którego częstokroć nie dotrze słowo, czy pomocna dłoń…

Anna Grzegorczyk

Mądrość i Pojednanie

Wprowadzenie czytelnika w spuściznę duchową siostry Imma­kulaty Adamskiej wymaga odejścia od konwencjonalnej poetyki Wstępów. Wymyka się ona bowiem łatwym systematyzacjom na gatunki filozoficzne czy literackie. Powodów tego stanu rzeczy jest wiele. Najbardziej rzucający się w oczy to ten, że w pismach siostry Immakulaty mało jest oryginalnych – odautorskich wypo­wiedzi, ale zaznacza się w nich jej wyczuwalna obecność. Nigdy nie pretenduje w swych wypowiedziach do miana filozofa, a w jej dorobku roi się od filozoficznych przemyśleń. Prowadzi zdy­stan­sowaną podmiotowo narrację o ludziach wielkiego ducha, a zara­zem wyraźnie słychać sygnały autorskiego utożsamiania się z nimi. Oszczędne literacko wypowiedzi przeplatają się z poto­kiem meta­for, a statyczna forma prezentacji postaci bądź proble­mu zamienia się w pełną dramaturgii relację. Sięgające wyżyn filo­zoficznych omówienie konkretnego problemu, sąsiaduje z pełnym prostoty, jakby wręcz naiwności, uogólnieniem.

Mając pełną świadomość tego wielobarwnego pisarstwa, po­stanowiłam przybliżyć dorobek siostry Immakulaty Adamskiej po­przez ukazanie przenikania się jej osoby, myśli, omawianych po­staci i problemów, aby przez sztuczną rekonstrukcję nie zagubić pełni przesłania w nim zawartego. Warto już na początku za­zna­czyć, że talent pisarski siostry Immakulaty odkrył dawno temu Ro­man Brandstaetter, który zachęcił ją do pisania w ogóle i wręcz warsztatowo prowadził jej pióro:

Proszę się nie zniechęcać trudnościami pisarskimi. Te trudności są nieodłącznym – inwentarzem każdego warsztatu pisarskiego [słowo nieczytelne]……..: […] zacząć od zbierania materiałów, potem proszę wszystko obmyślić, a wreszcie należy ułożyć plan całej pracy. I sprawa najważniejsza: podczas pisania proszę nie „przesładzać” tematu, powściągać wzruszenie, obiektywizować własne uczucia i starać się je trzymać mocno w ryzach[1].

„Listy” przekartkowałem, na wyrywki przeczytałem i – przekład bardzo, bardzo mi się podoba. – Jestem szczęśliwy, że namó­wiłem ongi Siostrę do kontynuowania pisarstwa. To dla mnie wielka sa­tysfakcja (podkr. autora)[2].

Określenia: „znakomity przekład”, „wspaniały przekład”, „tak znakomitą tłumaczką jaką jest Siostra” powtarzają się w korespon­dencji między Romanem Brandstaetterem i siostrą Immakulatą; podobnie brzmią w odniesieniu do oryginalnych jej szkiców popu­laryzatorskich i naukowych („w świetnym artykule Siostry”[3]). Siostra Immakulata bardzo sobie ceni uwagi Brandstaettera. Czuje z nim powinowactwo duchowe i po piórze, a także fakt, że ich zna­jomość zawarta została przez pośrednictwo Edyty Stein. Autor Je­zusa z Nazaretu odszukał bowiem siostrę Immakulatę, próbując odnaleźć cytat z listu Edyty Stein, który ona umieściła w swym artykule. Przytoczmy go, ponieważ jest on bardzo ważny dla ich trojga.

W jednej ze swoich publikacji o Edith Stein, Siostra cytuje frag­ment jej listu do jezuity niemieckiego o. Hirschmanna: „Ojciec nie wie, co znaczy dla mnie być córką narodu wybranego i nie tylko du­cho­wo, ale i według krwi należeć do Chrystusa”[4].

Brandstaetter fascynuje się postacią Edyty Stein[5]. Fascynacją życiową pozostaje ona również dla siostry Immakulaty.

Jestem cała pod urokiem E d i t h – pisze do Brandstaettera. – Z prze­­słanych z Kolonii materiałów opracowałam nawet jej życiorys na użytek naszego Karmelu. Myślę, że i Panu jest ta postać drogą! W jej imieniu i imieniu tych, którzy widzą w niej znak dla naszych czasów, proszę, by mi Pan wybaczył to bezceremonialne zakłó­canie spokoju. Znając jako karmelitanka moc modlitwy, obiecuję wspierać Pana przed Bogiem (podkr. AG)[6].

Stąd słowa uznania siostry Immakulaty pod adresem Brand­staettera: „…darzę Pana szczerą wdzięcznością za Jego cudowne słowa poczęte z Ducha o mocy ognia”[7] – spajają więzami du­cho­wymi i religijno-dialogicznymi tych trzech przyjaciół: Edytę Stein, Romana Brandstaettera i siostrę Immakulatę.

Mądre serce

Siostra Immakulata urodziła się 11 lipca 1922 roku w Ostrowie Wielkopolskim. Śluby zakonne złożyła 11 lutego 1950 roku w kar­melu poznańskim. Brała udział w fundacjach w Elblągu, w Gdyni-Orłowie i Bornem Sulinowie.

Żyła jako mniszka klauzurowa (przez ostatnie lata życia w kar­melu Maryi Matki Pojednania w Bornem Sulinowie), ale obecna była również w świecie przez łaskę promieniowania miłością i jednania ludzi z ludźmi i z Bogiem.

Kochała bezinteresownie wszystkich, bez segregowania na lepszych i gorszych, utytułowanych i prostych, dorosłych i dzieci; zabłąkanych i zmierzających prosto ku Bogu. Jej imię zakonne – Immakulata od Ducha Świętego – określało charyzmę, którą nad­naturalnie została obdarowana i dzięki której przewodziła wielu osobom du­chowo na poplątanych ścieżkach ich życia.

Ściągali do niej zewsząd – z najbliższej okolicy, ale i z krańców Polski i świata; „wisieli” na telefonie, słali tysiące listów, a ona cierpliwie, z uwagą i miłością radziła kierowana Duchem Świętym. Oburzała się, gdy chciano ją traktować jak wróżkę i zasięgać rad jakby horoskopowych. Wspierała duchowo, będąc wierna ewange­licz­­nemu przesłaniu i karmelitańskiemu rozeznaniu głębi ludz­kiego wnętrza.

Swą niezwykłą osobowość kształtowała na dziełach karmeli­tańskich świętych – Teresie z Ávila, Janie od Krzyża, Teresie z Li­sieux. Była niezrównaną tłumaczką i interpretatorką spuścizny Edyty Stein – św. Teresy Benedykty od Krzyża. Przetłumaczyła szesnaście tomów jej dzieł i napisała o niej wiele książek. Wraz z nami przeżywała beatyfikację, kanoni­zację i ogłoszenie Edyty Stein Współpatronką Europy, wysuwając ją jako autorytet do naśladowania dla człowieka szukającego auten­tycz­ności i prawdy. Pisała nieustannie o świętych Karmelu. Można wręcz powiedzieć, że była „głosem Karmelu”: niosła radość Ducha Świętego i prawdę Miłości. Jednocząc głosy świę­tych Zakonu, umiała nie tylko pisać o nich, ale i słuchać ich, i radzić zgodnie z nimi. W swej duchowej pedagogice nie upraszczała tych głosów, tylko wydobywała z nich różne tony, w zależności od „miary” osoby, której towarzyszyła.

Umiała też z radością dźwigać krzyże – swoje i cudze, bo „tylko niosąc krzyż – jak mawiała za Edytą Stein – nie umiera się”. Cho­rowała od dziecka – od niemowlęctwa właściwie. Z powodu „cher­lawości” matka oddała ją w opiekę Maryi. Szła zdecydowanie w kierunku powołania zakonnego, mimo że spotykała na tej drodze trudności, jak słabe zdrowie i wahania matki. W końcu włączono ją do Karmelitańskiej Wspólnoty, jednak decyzję tę obwarowano swego rodzaju zastrzeżeniem: „Przyjmiemy, ale pod warunkiem, że zostaniesz świętą” . Jej zakonne życie od samego początku było trudne, również z powodu słabego zdrowia. Za­padła na wieloletnią depresję, z której uleczona została przez Ojca Pio. Wracała często do tego wydarzenia, używając je jako argu­ment dla uświadomienia niedowierzającym jednoczesnego przeni­kania światów naturalnych i nadnaturalnych, a także bezgranicznego zawierzenia Bogu. W tym przenikaniu żyła na co dzień, za­ska­kując swoimi nadprzyrodzonymi kontaktami[8]. Potrzeba czasu na spełnienie się warunku postawionego siostrze Immakulacie przy przyjmowaniu jej do Zakonu. Już dziś jednak możemy powie­dzieć, że była wyjątkową zakonnicą i że nie każdej zakonnicy wolno było tak postępować jak siostrze Immakulacie. Gdy usłyszałam od jednej ze współsióstr, tuż po jej śmierci, że Pan Bóg miał do niej dużo cierpliwości, doznałam niemiłego wrażenia. Wczy­tując się jednak w książkę o św. Teresie z Ávila: Nie każdej zakonnicy tak wolno, którą siostra Immakulata tłumaczyła, zrozumiałam sens tej wypowiedzi. Pozorna szorstkość tych słów ujawniała pełniej osobowość siostry Immakulaty, odzwierciedlała jej nieprze­ciętność, moc twórczą – pisarską i organizacyjną, umiejętność przekony­wania, zdecydowanie, ostrość oceny sytuacji i osób. We wspom­nieniach osób żyjących blisko niej, jawi się jako „osobowość ma­gnetyczna”: „prosta, ale z tajemnicą”; „z charyzmatem doty­kania Boga”; „towarzysząca ludziom”, „umiejąca stanąć przy osobie «upadającej»”, „wesprzeć odepchniętego i cierpiącego”; „roz­ma­wiająca z wszystkimi: z prostymi i ważnymi”; „nikogo nie odtrą­cająca”; „pełna szacunku dla nich” i „bardzo pogodna”, ale… pojawiają się i takie głosy: „miewała hu­mory”; „miała wyże i niże”; „stroniła od prac ręcznych, do­mowych”, „wolała adorować Chrystusa w chórze”. „Była samotna w tym, co robiła”, bo – jak stwierdza siostra Anna od Jezusa z Gdyni Orłowo – „im większą liczbę osób się dźwiga, tym bardziej jest się sa­motnym”. Wspominająca ją siostra Anna mówi, że „małości siostry Immakulaty giną i nie przesłaniają jej całościowej osoby jako «wielkiej»”, „poszerzenie jej aureoli – jak z humorem stwierdza – nastąpiło po przeniesieniu się do Bornego Suli­nowa”[9].

Nieraz dziwiłam się, że z jej ust można znieść tak mocną kry­tykę swego i innych zachowania. Sekret ukryty był w karmeli­tańskim przesłaniu – człowiekowi można powiedzieć wszystko pod warunkiem, że uczynimy to z miłością. Jest to ogólna kar­me­litańska perspektywa przyjęta przez siostrę Immakulatę, ale została ona indywidualnie przez nią oszlifowana. Z miłością, w Jej wy­daniu, znaczyło mądrze i z sercem, z promiennym uśmiechem i charakterystycznym „no nie?”. To rozbrajało i było osłodą dla usłyszanej krytyki.

Siostra Immakulata potrafiła też całkiem po ludzku się gniewać. Miała jednak sposoby wychodzenia z tego niszczącego dla duszy stanu. „Należy mijać z daleka osoby – mawiała – które «nade­pnęły nam na odcisk»”, ale też „taktycznie atakować”, „nie płasz­czyć się przed tymi, które przebrały miarę w stosunku do nas”; „nie zabiegać o kontakty z nimi; nie żebrać o ich miłość”; „trzeba być cierpliwym i omadlać relacje z drugim, nawet tym, który nas kopnął”.

Była dowcipna, pełna humoru, nawet wtedy, gdy bardzo cier­piała. Tak też radziła znosić wszelkie trudy innym. „Ofiarowy­wać cierpienie z radością, to czysty zysk – mawiała. – Wtedy rodzi się prawdziwa miłość do Boga i człowieka”.

 

Widomie skryta[10]

Na krótko przed śmiercią siostry Immakultaty Adamskiej uka­zało się jej świadectwo o wielkiej intelektualnej zażyłości i przy­jaźni ze św. Teresą Benedyktą od Krzyża – Edytą Stein.

By stać się prawdziwą, miłość zawsze musi być oddaniem się. W miłości osiąga się najwyższą pełnię życia.

Ta myśl, stanowiąca istotę tego świadectwa, wpisuje się w całoś­ciowe przesłanie płynące z pism i życia Edyty Stein. Jest też myślą wdrożoną w twórczość i życie siostry Immakulaty.

Różne były ich drogi prowadzące za karmelitańską kratę, łą­czyło natomiast to przesłanie i życie w miłości. Długo by anali­zować, co aż tak wielkiego zawiera się w miłości, że formuje ona nie tylko życie świeckich, ale pogłębia się wraz z przekra­cza­niem jej naturalnego i ludzkiego zarazem wymiaru. Prawda, pełnia, oddanie – te atrybuty miłości, wydobyte przez siostrę Immaku­latę w dziele i drodze życia Edyty Stein, są istotowo związane z mi­łością jako najwyższą wartością, która łączy człowieka z czło­wiekiem, człowieka z Bogiem, a Boga z Jego stworzeniem. Można wręcz powiedzieć, że tak pojęta miłość przenika Boski plan stwo­rzenia, jest fundamentem świata i życia. Zastanawia też, czy ta kwestia, często poddawana pod refleksję przez siostrę Immaku­latę, nie jest zbanalizowanym przez medialne przetwarzanie, ewange­licz­nym truizmem, zaczerpniętym z tekstów św. Jana.

Zapewne byłoby to słuszne stwierdzenie, gdyby kwestię tę od­dzielić od tego paradoksalnego faktu, który zaistniał na początku naszej ery – ukrzyżowanie Chrystusa w pełnym oddaniu się za zbawienie ludzkości; gdyby oddzielić też ją od drogi krzyża św. Edyty Stein, świadomie podejmującej ofiarę całopalną za naród żydowski, i od karmelitańskiej drogi życia siostry Immakulaty, mądrym sercem i piórem służącej tysiącom ludzi.

Można wręcz pokazać w filozoficznych i teologicznych rekon­strukcjach myślenia skrywanie się Edyty Stein za Teresą z Ávila, za Elżbietą Turyńską, za św. Janem od Krzyża; a także za św. To­maszem z Akwinu czy za Husserlem – by wymienić niektórych, wielkich duchem i myślą, stanowiących przedmiot jej intelek­tual­nych i duchowych peregrynacji.

Skrywanie się siostry Immakulaty za powyższymi świętymi, ale także za Edytą Stein, jest zastanawiające, ponieważ nie będąc akademickim filozofem i teologiem, mogła mówić od siebie – swoim pełnym głosem:

Nie jestem filozofem – powie – i dlatego nie ośmielę się zajmo­wać własnego stanowiska wobec prezentowanej książki [Byt skoń­czony a byt wieczny E. Stein]. Mogę jedynie powiedzieć, że często po­wracam do rozdziału siódmego, w którym omawiając wnętrze duszy autorka mówi o „ja” osobowym, które tylko tam „rozpo­rządza całą skupioną siłą duszy i może nią swobodnie dysponować”.

To wyznanie siostry Immakulaty odsłania nam zarówno jej pełen życzliwości i otwartości rys osobowy, jak i włączenie się od początku dojrzałego życia, tuż po studiach, w życie zakonne, a wraz z nim w etos powołania karmelitanki. Edyta Stein kroczy inną drogą. Jej osobowość od dziecka daleka jest od pokory, a filo­zofia, której się poświęca i w której odnosi spektakularne sukcesy (obrona doktoratu suma cum laude), kształtuje w niej pewność siebie i intelektualną zarozumiałość, a nawet próżność. Różnice osobowe i odmienność dróg życiowych obu postaci zostają zatarte i przemienione właśnie przez etos powołania karmelitanki. Dla­tego zapewne siostra Immakulata często cytowała znamienne słowa Edyty Stein i nimi podbudowywała swe duchowe rady:

Zmieniło się zupełnie moje ustosunkowanie do ludzi i siebie samej. Nie zależało mi, jak ongiś na tym, by zawsze mieć rację i w każdym przypadku „pokonać” przeciwnika. Pozostała mi wprawdzie bystrość w dostrzeganiu słabości drugich, jednak nie wykorzystywałam już jej, aby ranić bliźnich w najczulsze miejsca, lecz raczej starałam się ich oszczędzać. […] Przekonałam się bowiem, że tylko wyjąt­kowo ludzie poprawiają się z błędów, gdy mówi się „słowa prawdy”; pomaga to jedynie wówczas, gdy sami na serio pragną być lep­szymi i upoważniają nas do takiej krytyki[11].

W tych słowach Edyty Stein skrywa się właśnie siostra Imma­kulata. Dlatego też nie dziwią jej sym­patie do treści rozdziału VII Bytu skończonego i wiecznego Edyty Stein. Jest to bowiem rozdział poświęcony analizie osobowości człowieka i jego duszy, a ściślej jego drogi do siebie samego, do swej głębi, w której mieszka Bóg.

Dojścia Edyty Stein i siostry Immakulaty do głębi duszy człowieka są podobne. W ich efekcie pokor­nieje i przemienia się Edyta Stein, znika też kompleks filozofa siostry Immakulaty.

Bo w najgłębszą głębię duszy zostaje się wciągniętym przez coś, co działa z większą siłą niż cały świat. I doświadcza się tam wdarcia nowego, potężnego, wyższego życia – życia nadprzyrodzonego, boskiego[12].

Nie dziwi zatem, że Edyta Stein analizuje wnikliwie Zamek wewnętrzny Teresy z Ávila, a siostra Immakulata oprócz tego dzieła św. Teresy od Jezusa, również Twierdzę duchową Edyty Stein (głównie w: Mądrość miłości i Światło rozumu i wiary). Obie są w tych analizach „widomie skryte” jako karmelitanki i kontynuatorki filozofii mądrościowej. Ich karmelitańskie zbliżanie się do siebie wiedzie przez świętość, która dla obu jest największym i prawdziwym powołaniem człowieka.

Edyta Stein na temat świętości wypowie się wprost, pisząc o Katarzynie ze Sieny, Brygidzie Szwedzkiej i Elżbiecie Turyńskiej, proroczo mówiąc o drodze, po której kroczą wybrani przez Boga, bowiem wiemy, że po stuleciach do tych współpatronek Europy dołączy i ona.

I tak przez setki lat – jak powie Stein – powtarza się historia. Trwa­jące na cichej rozmowie z Bogiem dusze mu poświęcone wpły­­wają na bieg wypadków w historii Kościoła, odnawiając oblicze ziemi[13].

Komentując poglądy Edyty Stein na temat omawianych przez nią świętych, siostra Immakulata napisze:

Życie świętych najlepiej odczytują święci, gdyż doskonale rozu­mieją działanie łaski w człowieku. Ci natomiast, którzy jej nie doświadczyli, stoją zakłopotani, a nawet zgorszeni ich pozornie szaloną i ekstrawagancką postawą, inspirowaną przecież przez Ducha Świętego, który prowadzi każdego jego jedyną i niepow­tarzalną drogą[14].

Świętość człowieka, jego otwarcie się na nią jest czymś szcze­gólnie tajemniczym. Dokonuje się ono nie bez łaski Boga, ale i dzięki wysiłkowi człowieka. Jeśli – jak uważa Władysław Stróżewski – „Świętość człowieka świętego przenika jego istnienie, jego za­cho­wanie, jego czyny, promieniując niejako na wszystko, co sta­nowi jego bliższe, a nawet dalsze otoczenie”[15], to Edyta Stein i siostra Immakulata taką świętością są przeniknięte. Być może słowa siostry Immakulaty są prorocze w stosunku do niej samej, tak jak takimi stały się te wypowiedziane przez Edytę Stein.

Rzeczywistość domaga się wartości, o tym jesteśmy coraz bardziej przekonani. Ale wartością, której realizacji domaga się niejako wszystko, rzeczywistość, byt, człowiek – jest dobro. To ono – według Stróżewskiego – dodaje nowego wymiaru rze­czywistości zastanej. Tak też – według niego – interpretowała transcendentne dobro Edyta Stein: „Pewien byt, o ile udziela do­skonałości innemu bytowi, nazywamy dobrem”[16].

Dobro transcendentne jest tożsame z bytem, uzasadnia samą możliwość realizacji innych wartości, nadając obowiązywalność normom lub nawet ją nakazując. Dobro tak rozumiane było dla Edyty Stein równoznaczne z Miłością i Prawdą. Można powiedzieć, że przez „wcielanie” go w swe życie „chodziła w prawdzie”, „pro­mieniowała Miłością”, „trzymając za rękę Pana Boga”. Tak jej życie komentowała również siostra Immakulata. Czy można w ten sposób powiedzieć również o siostrze Immakulacie, „widomie skrytej” w dziele Edyty Stein, ale też siedzącej setki godzin w roz­mównicy za kratą, podpierającej duchowymi radami słabe, błą­dzące dusze, piszącej tysiące listów i dziesiątki książek na po­żytek wielu, uczestniczącej w życiu karmelitańskiej wspólnoty? W Mądrej miłości, omawiając Liturgię godzin, Edyta Stein wska­zuje na wagę modlitewnego życia jako „cichej rozmowy z Panem”. Ostatnie chwile siostra Immakulata, 23 lipca 2007 roku, po­świę­ciła modlitwie liturgicznej. Wstążeczka brewiarza oddzielająca czy­­tania z 23 na 24 lipca wskazuje na treść tej ostatniej rozmowy:

Ciebie pragniemy wysławiać na wieki,

Boże jedyny w Trójcy Przenajświętszej;

Ciebie niech wielbi nasz duch mocną wiarą,

Usta zaś pieśnią. Amen.

Odnalezione śluby siostry Immakulaty z 1955 roku, proroczo te jej ostatnie ziemskie chwile zapowiadają:

ślubuję Trójcy Przenajświętszej, że będę starała się o sobie zapom­nieć, a wszystkie moje wysiłki skieruję na to, aby życie moje przez Chrystusa z Nim i w Nim było jedną, nieustanną Mszą św.

Edyta Stein zjednoczenie z Trójcą Przenajświętszą uznała za największą filozoficzną mądrość (czemu dała wyraz w Bycie skoń­czonym i wiecznym ) oraz finał doskonałego życia. Siostra Imma­kulata od początku dojrzałego życia podjęła wspinaczkę na Górę Karmel, na szczycie której, a więc w głębi duszy, mieszka Pełnia Bóstwa.

Edyta Stein i siostra Immakulata – obie, skrywające się za na­śladowanymi postaciami wzrastały w miłości dzięki karmeli­tańskiej regule; wzrastały w niej dla Boga i dla nas. Obie natu­ralne w „chodzeniu w Świetle”, uczyły łączności tego, co codzienne, z tym, co nadprzyrodzone.

Edyta Stein i siostra Immakulata są bez wątpienia znakiem dla naszych czasów, które utraciły fundament dla sensownego życia. Stąd i dla wszystkich poszukujących go ponownie, ich twórczość i promieniowanie osobowe stanowić mogą niezawodny dro­go­wskaz. Myśli obu filozofek i karmelitanek prowadzą w chwilach życiowo łatwych i tych, które są trudne, które obarczone są „krzyżem”. W ich słowach i życiu są „cudowne słowa poczęte z Ducha o mocy ognia”.

Ileż razy ten ogień wzruszył w moim sercu oczyszczający pożar – przypomnijmy list siostry Immakulaty do Brandstaettera – ile świateł rzucił na samo słowo, które udało mi się napisać i wcielić w życie.

Miłość, Wolność i Radość

„Jaki Bóg jest dobry”, „Dla Boga nie ma rzeczy niemoż­li­wych” – to ostatnie słowa, które wypowiedziała do mnie siostra Imma­ku­lata, na dzień przed śmiercią. Jej błogosławieństwo utwierdziło mnie w przekonaniu, iż nadchodzi chwila ostateczna. Wiedziała, że umiera, ale wiedziała też, że Bóg w każdej chwili może unie­ważnić jej bilet do Nieba. Czynił to bowiem tyle razy, właściwie od jej urodzenia. Moja korespondencja z Immakulatą zawiera sporo infor­macji o jej wychodzeniu ze zdrowotnych zapaści:

Wczoraj nie odpowiedziałam na Pani pocztę, bo bardzo źle się czułam. Takie stany zwiastują zawsze „wielkie rzeczy”, ale trzeba je przeżywać w ufności, że właśnie gdy my jesteśmy najbardziej bezradni i bezsilni, Bóg wkracza z cudami.

„Tylko poprzez miłość – jak mówiła – rozpoczyna się życie wieczne pośród czasu”. Tak pojęta miłość stwarzała ją i promie­niowała na wszystkich, którzy znajdowali się z nią w kontakcie. Była mocna siłą Świętych Karmelu; o nich pisała, nimi żyła, ich mądrość przekazywała. „Miłość to coś najbardziej wolnego, co tylko istnieje”. To przekonanie Edyty Stein (św. Teresy Benedykty od Krzyża) szczególnie starała się wpoić tym, których duchowo leczyła, jak i tym, którzy usiłowali zgłębić tajemnicę Boga, czło­wieka i sensu życia. Miłość łączyła z najgłębszym, istotowym poznaniem, jak i autentycznymi więziami ludzkimi. Harmonia myśli, słów i działania świadczyć miała – według niej – o prawdzie istnienia, o byciu w prawdzie. Stąd, podobnie jak Edyta Stein, gło­siła wzajemne przenikanie się miłości, wolności i prawdy. Wolność upatrywała w absolutnym oddaniu się Bogu. Dopiero bowiem to pełne oddanie i jednoczesne zawierzenie Mu hierarchizuje wszelkie wartości i jest gwarantem właściwych ludzkich wyborów.

„Wszystko jest dobrze, jeśli szuka się woli Jezusa” – powta­rzała zgodnie za Edytą Stein. Nie możemy pobłądzić, jeśli naszą wolność kierujemy na Boga. Wolność do Boga staje się wówczas busolą w naszym pogmatwanym życiu, w którym musimy doko­nywać ustawicznie wyborów. Bóg, który jest Miłością i Prawdą, jednoczy się z nami i nas wzajemnie ze sobą. By te proste myśli pojąć, trzeba jednak duchowo wzrastać. Trzeba kochać Boga, dru­giego i siebie w Bogu. To mądrość Świętych Karmelu, której siostra Immakulata się poddaje i do której słuchania przywołuje szukających, cierpiących, pokrzywdzonych, pogrążonych w kry­zysach. Z nimi wszystkimi stara się rozmawiać, dawać rady i po­cieszać. Wszystkie one są ukierunkowane na Światło z góry. Im ciemniej wokół nas, tym bardziej musimy się na nie otwierać; tym bardziej musimy rezygnować z siebie, tym bardziej musimy kochać innych i Boga i kroczyć drogą cierpienia, która nas duchowo umacnia i szlifuje.

Wąska i pełna wyrzeczeń jest droga, która prowadzi na Górę Karmel, na górę, „na której Bogu podoba się mieszkać”(Ps 67,16). Siostra Immakulata kroczy tą heroiczną drogą, wręcz „me­todycznie” podporządkowując się zaleceniom św. Jana od Krzyża: „Ten jest rozmiłowany w Bogu, kto nie szuka zapłaty, lecz pragnie zgubić wszystko, nawet siebie samego dla Boga”. Poświęca mu książkę Krzak gorejący Kościoła. Od niego uczy się pisać do swych pe­nitentów „czułe listy”, w których poznanie sercem, wczucie się w drugiego staje się metodą i wskazówką na życie. Drogę do Światła z nieba wyznacza też, idąc konsekwentnie tropem Edyty Stein, dla której krzyż i noc są mądrością duchowego doskonalenia. Jej postaci i filozofii poświęca najwięcej swej pisarskiej i transla­torskiej działalności (m.in. Z własnej głębi, Mądrość miłości, Błysk głębi, Autoportret z listów). Nie zapomina jednak o św. Te­resie z Ávila (Święta Teresa od Jezusa), św. Teresce z Lisieux (Wszyscy kochać mnie będą), bł. Elżbiecie od Trójcy Przenaj­świętszej (Tajemnica podwójnej otchłani), św. Elżbiecie Wę­gierskiej (Miłosierdzie, ubóstwo, radość), i innych świętych, także tych jeszcze nie kanonizowanych, również tych spoza Karmelu.

Siostra Immakulata nie pisze swego, w pełni oryginalnego dzieła życia. Nagabywana przeze mnie, dlaczego tego nie czyni, odpowiadała skromnie: „jestem w tym, co piszę o innych”. Skry­wała się pod postaciami świętych, w komentarzach o nich. Ujaw­niała się natomiast w rozmowach i ogromnej korespondencji; szczególnie w tych „czułych”, lecz niesentymentalnych, czasami wręcz ostrych listach, które niestrudzenie pisała i którymi często ratowała ludzi z duchowych zapaści. Do młodej dziewczyny bliskiej utraty wzroku pisze:

Droga…! Ociągałam się z odpisaniem na Twój list i teraz pisząc modlę się, by Bóg pozwolił Ci właściwie odczytać moje słowa. Tak właśnie jak z Tobą w tej chwili, postępuje On ze swoimi wy­brańcami. Jeśli nie chcesz przedłużać swej męki przez ociąganie się z powiedzeniem Mu na wszystko „Tak”, uczyń to natych­miast. Będzie to krok w podwójną ciemność: fizyczną i duchową. Do­piero wtedy zakosztujesz prawdziwej jasności i prawdziwego światła. Póki co idź krok za krokiem: pisz pracę, niczego nie zmieniaj, a zo­baczysz cud Jego miłosierdzia. Wiara musi być sprawdzona ude­rzeniem o dno. Dopiero wtedy zacznie się wszystko rozwią­zy­wać. Najczęściej umiemy jedynie wierzyć w Boga (diabeł też w Niego wierzy i drży), ale teraz zaczyna się u Ciebie zawierzenie Bogu, a to jest zupełnie coś innego. Modlę się w Twoich inten­cjach i ucieszę się, gdy znów napiszesz o stanie Twego ducha[17].

Imię zakonne, które nosiła – siostra Immakulata od Ducha Świę­tego – wyznaczało powołanie do rozeznania przedkładanych jej kwestii od strony wiary, a nie ludzkich, psychologicznych diagnoz. Nie lubiła, gdy zbyt obszernie i anegdotycznie przedstawiało się swoją sprawę. „To mi zaciemnia jej istotę” – mawiała. Nato­miast szczupłość informacji nie przeszkadzała jej w rozeznaniu prob­lemu. Chwytała związki konieczne, a nie przypadkowe.

Przez swą konkretną misję prowadzenia ludzi do Boga, siostra Immakulata nie ukryła się zatem do końca za swymi świętymi. Jej postać ma wyraźne indywidualne rysy; rysy wyłaniające się z powiązania miłości z radością. Siostra Immakulata nią pro­mie­niowała. Zagadka tego promieniowania leży zapewne w wielu aspektach jej usposobienia; leży jednak też w jej przekonaniu o kreatywnych mocach miłości. Do nich należy radość. „Miłość kreuje radość” – mawiała i pisała w ostatnim swym świadectwie (zamieszczonym w miesięczniku „Miłujcie się”). Gdy się na­prawdę kocha Boga, ludzi i siebie, nie można nie być radosnym. Ona „cho­dziła w radości”, „świeciła radością”, „zarażała radością”. Jeśli zrozumiemy do końca moc karmelitańskiej miłości, to zoba­czymy w pełni wyjątkową postać siostry Immakulaty od Ducha Świę­tego – Immakulaty Radosnej. Wszak Duch Święty to Wieczna Radość.

Była tak właśnie nadzwyczajnie radosna, bo „podłączona” do nadprzyrodzonej Miłości.

Rady z Ducha Świętego

„Masz tarapaty – jedź do Immakulaty”. I setki to czyniły. Siostra Immakulata chętnie otwierała swą duchową aptekę, w której znaj­dowały się lekarstwa od mistrzów duchowości: „wielkich” i „małych”. W tym zapewne leży między innymi sekret jej umie­jętności rozmawiania ze wszystkimi. Kierowana Duchem wie­działa, komu polecić „wielką drogę” św. Teresy z Ávila czy „ciemną drogę” św. Jana od Krzyża, a komu „małą drogę” św. Tereski z Lisieux. Radziła z Ducha i zżymała się, gdy ktoś tego nie ro­zumiał i usiłował od niej wydobyć „tanie”, czysto ludzkie pocie­szenia. „Nie jestem wróżką ani psychiatrą” – mówiła – lecz Imma­kulatą od Ducha Świętego, a „Duchowe problemy mają swoje prawa duchowe i odpowiedź czerpaną z miłosnego zawierzenia Bogu”.

Pierwsza rada, której udzielała, zaczynała się od koniecz­ności psychicznego uporządkowania i zrównoważenia oraz wyzbycia się swego egoizmu. To był próg, który każdy musiał przekroczyć. W nagrodę rozdawała swoje „duchowe cukierki” pocieszenia, o indywidualnych smakach. U jednych leczyła uczucia: „zmien­nymi nastrojami uczuć nie wolno się martwić. To jest «normalka». Wyż i niż dają duchowy postęp i sublimują uczucia”; innym poma­gała przeżywać „puste chwile” czy „pustkę uczuciową”. Jedynym sku­tecznym lekarstwem na tę okoliczność była modlitwa: „utru­dzenie to też modlitwa”; „Bez tych doświadczeń nie ma mowy o życiu duchowym”; „Trzeba się modlić, ale niczego nie uprzedzać. Bóg kocha działać cuda i sprawiać radość. Pozwólmy mu na to”.

Potem stawiała wyżej poprzeczki, bo „aby iść w górę, trzeba oderwać stopę od poprzedniego szczebla”. Jednym z nich była po­kora. By Bóg mógł działać, „postawa musi być pokorna, otwarta na każdą odpowiedź, nawet upokarzającą: «Gdy się twa dusza do­liną rozłoży, przejdzie po niej Duch Boży»”.

Dla wybrańców Boga miała już to, co najtrudniejsze do wyko­nania: „Na wszystko Bogu powiedzieć «Tak»”; nawet na naj­większe cierpienie fizyczne. Dopiero wtedy „kosztuje się praw­dziwej jasności i prawdziwego światła”. Przekonywała do zawie­rzenia Bogu i wiary na miarę Abrahama, bo „wiara musi być sprawdzona uderzeniem o dno. Dopiero wtedy zacznie się wszystko rozwiązywać”. Stąd wskazywała na wagę cierpienia i uczyła po­przez swoje dźwiganie krzyża: „Wczoraj było bardzo źle, dziś jest lepiej. Dzisiaj jest pierwszy piątek miesiąca, poświęcony Boskiemu Sercu, więc się cieszę, że mogę w ciszy radować się Jego mi­łością. Te dolegliwości miną, a póki co łączę je z Ukrzyżo­wanym, aby wspierać tych, co uginają się pod swoim krzyżem. Czysty zysk”.

Pojednanie

Mimo klauzurowego zamknięcia, siostra Immakulata była „obecna w świecie”, głównie przez swą działalność pisarską i translatorską. Bez jej pionierskich tłumaczeń pism Edyty Stein, ta wielka filozofka nie byłaby dostępna polskiemu czytelnikowi. Jej spuścizna obejmuje dziesiątki książek, setki artykułów (zob. bibliografia).

Pisała pod wpływem duchowego natchnienia:

Jestem pijana od pracy, a raczej od piętrzących się trudności. Myślę, że moja nowa książka [W zadziwieniu Eucharystią] będzie „działać”, gdyż w głowie się nie mieści, co się podczas pisania dzieje.

Cierpienie zawsze wyzwalało w siostrze Immakulacie twórcze moce:

Weszłyśmy w erę cierpienia, a więc czekają nas „wielkie rzeczy”. Gdy z Panią ostatnio rozmawiałam, byłam już chora…. Ciekawe, że miałam przy tym duże, twórcze natchnienie i sporo napi­sałam.

„Widzenie sercem” czy „poznanie sercem” siostry Immakulaty, to dar, metoda, która „zamienia problem z konfliktu na zadanie oraz daje szansę pogłębienia w sobie nadprzyrodzonej wiary, nadziei i miłości”. Twierdzi, że uczyła się tej umiejętności od Edyty Stein. Ona też, jej „duchowa przyjaciółka”, utrzymywała Siostrę na ekumenicznym szlaku.

Ojciec Święty – jak pisała siostra Immakulata – też idzie do inno­wierców, choć jasno zaznacza swoją postawę i w czym ustąpić nie może. Dziś pielęgnujemy wszelkie sposoby porozumienia, przebaczenia, ale jednocześnie mocno stoimy przy zasadach. Jest to raczej postawa duchowa niż forma zewnętrznego buntu.

Ta „duchowa przyjaciółka” – jako „mistrzyni w jednaniu ludzi i łączeniu ich trwałym i wiernym węzłem” – wprowadziła Siostrę też do Centrum Badań im. Edyty Stein, w którym przyjęła z radością funkcję honorowego członka. W liście gratulacyjnym z okazji jego otwarcia siostra Immakulata wprost wyraziła swe poglądy na temat powino­wac­twa z przesłaniem Edyty Stein i jego kulturotwórczą aktualnością:

Godzinę utworzenia „Centrum” odczytuję jako nadejście godziny filozoficznej i kulturotwórczej misji Edyty Stein. Widziałam w niej zawsze symbol dzisiejszej sytuacji duchowej świata oraz znak lepszej przyszłości. Dziś, kiedy niemal wszystko stawia się pod znakiem zapytania lub wręcz zaprzeczenia, Edyta Stein podsuwa sugestie, których wartość sprawdziła własnym życiem i które warto przemyśleć[18].

Ekumenizm siostry Immakulaty, zainspirowany filozofią dia­logu Edyty Stein, wyraźnie wpisuje się też w przesłanie pojednania klasztoru w Bornem Sulinowie. Historię powstania klasztoru czytać należy w kontekście niesłychanie krwawych i brutalnych dziejów tego miasta – miasta zbudowanego w latach 30. XX wieku jako zaplecze militarne dla wojsk niemieckich, przejętego przez radzieckie władze wojskowe w 1945 roku, zaistniałego na mapie Polski dopiero w 1992 roku. W Gross Born w 1938 roku Hitler otwierał uroczyście Dom Oficera (zwany willą Ewy Braun), 1 września 1939 roku stąd wyrusza dywizja pancerna pod dowództwem ge­nerała Guderiana na Polskę, tu przez 50 lat stacjonują wojska radzieckie. Osiedlenie się w Bornem Sulinowie w 1997 roku kar­melitanek wskazuje na niezwykłość misji pojednania niemiecko-polsko-rosyjskiego, którą „podarowała” im historia. Misja ta jest też ikonicznie inspirowana i zaświadczona przez krzyż wiszący w klauzurze (dar księdza Martina z Fuldy), który przypomina Ukrzy­żowanie Grünewalda i ikonę Matki Boskiej Włodzimierskiej. „Krzyż niemiecki i ikona włodzimierska – jak mówiła matka Te­resa OCD – spotkały się w karmelitańskim klasztorze w Bornem Sulinowie i wskazały na jego wezwanie: Karmel Maryi Matki Pojednania” – klasztorze ulokowanym między Domem Oficera i willą Guderiana.

Właśnie tu żyła, pisała i duchowo wspierała w ostatnich latach swego życia, „uciekających się do niej”, siostra Immakulata – orędowniczka miłości i pojednania. „Ja nie umieram, lecz wchodzę w Życie” – tymi słowami św. Tereski z Lisieux żegnały ją kar­melitanki bose z Bornego Sulinowa w dniu 28 lipca 2007 roku, wyrażając przekonanie siostry Immakulaty i nasze. Żegnaliśmy ją, po ludzku ocierając łzy i radując się w wielojęzycznych śpiewach wzmacnianych gitarą i bębenkiem na spotkaniu w karmeli­tań­skiej rozmównicy. Było to przekroczenie własnego bólu poprzez twórczą miłość, której moc rozpoznała.Widomie skryta w prze­czystym bursztynie”, by odwołać się do wiersza J. A. Morsztyna, swą śmiercią i spuścizną duchową weszła w Prawdę Wieczną –„Tak się jej wierna praca zapłaciła”.

Bibliografia dzieł siostry Immakulaty Adamskiej

Dzieła oryginalne

Święta Teresa od Jezusa, Wydawnictwo oo. Karmelitów Bosych, Kraków 1983.

Błogosławiona Edyta Stein, Wydawnictwo oo. Karmelitów Bosych, Kraków 1988.

Krzak gorejący Kościoła, Pallottinum, Poznań 1994.

Wszyscy kochać mnie będą, Wydawnictwo Totaldruk, Poznań 1997.

Ukaż mi swoją twarz, Flos Carmeli, Poznań 2001.

Miłosierdzie, ubóstwo, radość. Rzecz o Świętej Elżbiecie Wę­gier­skiej Księżnej Turyńskiej, Wydawnictwo TotalDruk, Poznań 2002.

Ikona Trójcy Świętej, Rzecz o trynitarnej duchowości w komunii z Maryją, Pallottinum, Poznań 2002.

Światło rozumu i wiary. Duchowa droga Edyty Stein św. Teresy Be­nedykty od Krzyża, Wydawnictwo TotalDruk, Poznań 2002.

Błysk głębi. Doświadczenie i nauczanie Świętej Teresy Bene­dykty od Krzyża Edyty Stein, Borne Sulinowo 2003.

Mądrość miłości, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 1998.

W zadziwieniu Eucharystią, Borne Sulinowo 2004.

Tajemnica podwójnej otchłani. Rzecz o błogosławionej Elżbiecie od Trójcy Świętej, Flos Carmeli, Poznań 2006.

Tłumaczenia

Edyta Stein, Byt skończony a byt wieczny, Wydawnictwo W drodze, Poznań 1995.

Erika Lorenz, Nie każdej zakonnicy tak wolno, Pallottinum, Poznań 1997.

Edyta Stein, Kobieta. Jej zadanie według Natury i Łaski, Wydaw­­nictwo Bernardinum, Pelplin 1999.

Artykuły

Św. Teresa Benedykta od Krzyża przykładem spełnienia życia kon­sekrowanego, w: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) – Kobieta i Karmelitanka Bosa – Patronką Europy, Flos Carmeli, Poznań 2001, s. 61-82.

[1] List R. Brandstaettera do s. Immakulaty, Poznań, Boże Narodzenie, 1967; AKB BS.

[1] Tamże.

[2] List R. Brandstaettera do s. Immakulaty, Poznań 21.07.1979; AKB BS.

[3] List R. Brandstaettera do s. Immakulaty, Poznań 27.05.1979; AKB BS.

[4] List R. Brandstaettera do s. Immakulaty, Poznań 17.05.1979; AKB BS.

[5] Por. szczególnie wiersz R. Brandstaettera Tren na śmierć Siostry Teresy Be­ne­dykty od Krzyża (Edith Stein), w: tenże, Jeśli gdzieś są ogrody. Wybór R. Bąk, Poznań 1991, s. 14; natomiast Wstępu do tłumaczeń dzieł Edyty Stein, o który wielokrotnie za­bie­gała siostra Immakulata, mimo czynionych obietnic, nie napisał.

[6] List siostry Immakulaty do Romana Branstaettera z Poznania, zbiory Biblioteki Kórnic­kiej, rkp.12465

[7] List siostry Immakulaty do Romana Brandstaettera z Elbląga, 19.05.1979, Osso­lineum, rkp.101/84 10.

[8] Potwierdzeniem wstawienniczej modlitwy ojca Pio za zdrowie siostry Imma­kulaty jest korespondencja znajdująca się w AKB BS, m.in. list z 5.05. 1959 r. (C.C Postale N. 13/8511 spr) następującej treści: „Paix et joie! J.M.J.F. Le Père Pio prie de tout coeur à vos intentions. Il vous bénit avec votre famille et il vous souhait que le Seigneur vous présèrve de tout mal, qu’Il bénime (spr) vos affaires et qu’Il vous con­serve toujours eu sa grâce. Le Père Supèrieur”.

[9] Na podstawie wywiadu z siostrą Anną od Jezusa z Gdyni Orłowo, który prze­­pro­wadziłam 1.05.2009.

[10] Tytuł zaczerpnęłam z J. A. Morsztyn, Pszczoła w bursztynie, Wybór poezji, oprac. M. Bokczyszan, Warszawa 1963.

[11] E. Stein, Pisma, t. I, Wydawnictwo oo. Karmelitów Bosych, Kraków, s. 225.

[12] E. Stein, Byt skończony a byt wieczny, Wydawnictwo oo. Karmelitów Bosych, Kraków 1995, s. 444.

[13] E. Stein, Modlitwa Kościoła, w: Pisma, op. cit., op. cit., s. 148.

[14] S. Immakulata Adamska, Miłosierdzie, ubóstwo, radość. Rzecz o świętej Elżbiecie Węgierskiej Księżnej Turyńskiej, Wydawnictwo TotalDruk, s. 123.

[15] W. Stróżewski, W kręgu wartości, Wydawnictwo Znak, Kraków, s. 66.

[16] Tamże, s. 73.

[17] AKB BS.

[18] Archiwum Centrum Badań im. Edyty Stein