Przekraczając próg Karmelu nie kończymy wędrówki życia, jak myślą niektórzy, intensyfikuje się ona, gdyż wszystkie siły ukierunkowują się na jeden cel – zjednoczenie z Bogiem, który nas spotkał, zachwycił, zaprosił do głębszej przyjaźni z Sobą, by razem z Nim troszczyć się o dobro braci – docierać, mocą miłości, oddania i modlitwy, do wszystkich miejsc świata, zawierzać każde ludzkie serce, do którego częstokroć nie dotrze słowo, czy pomocna dłoń…

Anna Grzegorczyk

 

                                 s. Immakulata Radosna (1922-2007)

 

 

Komu dane było spotkać się z s. Immakulatą Adamską, karmelitanką bosą, pozostanie na zawsze napełniony radością  i spokojem.  Żyła jako mniszka klauzurowa (ostatnio w Karmelu Maryi Matki Pojednania w Bornem Sulinowie), ale obecna była również w świecie przez łaskę promieniowania miłością i jednania ludzi z ludźmi i Bogiem.

Kochała bezinteresownie wszystkich, bez segregowania na lepszych i gorszych, utytułowanych i prostych, dorosłych i dzieci; zabłąkanych i zmierzających prosto ku Bogu. Jej imię zakonne –  Immakulata od Ducha Świętego – określało charyzmę, którą nadnaturalnie została obdarowana i dzięki której przewodziła duchowo na poplątanych ścieżkach życia wielu swym penitentom.

Ściągali do niej zewsząd – z najbliższej okolicy, ale i z krańców Polski i świata; „wisieli” na telefonie, słali tysiące listów, a ona cierpliwie, z uwagą i miłością radziła kierowana Duchem Świętym. Oburzała się, gdy chciano ją traktować jak wróżkę i zasięgać rad horoskopowych. Wspierała duchowo, będąc wierna ewangelicznemu przesłaniu i karmelitańskiemu rozeznaniu głębi ludzkiego wnętrza.

Swą niezwykłą osobowość kształtowała na dziełach karmelitańskich  świętych – Teresie z Avila,  Janie od Krzyża,  Teresce z Lisieux. Była niezrównaną tłumaczką i interpretatorką dzieł współczesnej nam Edycie Stein – św. Benedykty od Krzyża. Wraz z nami przeżywała jej beatyfikację, kanonizację i ogłoszenie współpatronką Europy, wysuwając ją jako autorytet do naśladowania dla człowieka szukającego autentyczności i prawdy. Można wręcz powiedzieć, że była „głosem Karmelu”: niosła  radość  Ducha Świętego i prawdę Miłości. Jednocząc głosy świętych Karmelu umiała nie tylko pisać o nich, ale i słuchać ich, i radzić zgodnie z nimi. W swej duchowej pedagogice  nie upraszczała tych głosów, tylko wydobywała z nich różne tony, w zależności od  „miary” penitenta.

Umiała też  z radością dźwigać krzyże – swoje i cudze, bo „tylko niosąc krzyż – jak mawiała za Edytą Stein – nie umiera się”.  Chorowała od dziecka – od niemowlęctwa właściwie. Z powodu „cherlawości” matka oddała ją w opiekę Maryi. Szła zdecydowanie w kierunku powołania zakonnego, mimo że spotykała na tej drodze trudności, jak słabe zdrowie i wahania matki. W końcu włączono ją do Karmelitańskiej Wspólnoty, jednak obwarowano to  swego rodzaju proroctwem: „Przyjmiemy, ale pod warunkiem, że zostaniesz świętą” . Potrzeba czasu, by spełniło się proroctwo. Już dziś jednak możemy powiedzieć, że była wyjątkową zakonnicą i że nie każdej zakonnicy wolno było tak postępować jak s. Immakulacie. Gdy usłyszałam od jednej z współsióstr, tuż po jej śmierci, że Pan Bóg miał  do niej dużo cierpliwości, doznałam niemiłego wrażenia. Wczytując się jednak w książkę o św. Teresie z Avila „Nie każdej zakonnicy tak wolno”, którą s. Immakulata tłumaczyła, zrozumiałam sens tej wypowiedzi. Pozorna  szorstkość tych słów,  dodawała pełni osobowości s. Immakulaty, odzwierciedlała jej nieprzeciętność, moc twórczą – pisarską i organizacyjną, umiejętność przekonywania, zdecydowanie, ostrość oceny sytuacji i osoby. Nieraz dziwiłam się, że z jej ust  można znieść tak mocną krytykę swego i innych zachowania. Sekret ukryty był w karmelitańskim przesłaniu – człowiekowi można powiedzieć wszystko pod warunkiem, że zrobimy to z miłością. obwarowania ją miłością. Jest to ogólna karmelitańska perspektywa przyjęta przez s. Immakulatę, ale została  indywidualnie przez nią oszlifowana. Z miłością, w jej wydaniu, znaczyło  z promiennym uśmiechem i charakterystycznym „no nie”. To rozbrajało i było osłodą dla  krytyki.

Immakulata potrafiła też całkiem po ludzku się gniewać. Miała  jednak sposoby wychodzenia z tego  niszczącego dla duszy  stanu: należy mijać z daleka osoby, które „nadepnęły nam na odcisk”, ale też „taktycznie atakować”, „nie płaszczyć się przed osobami, które przebrały miarę w stosunku do nas”; „nie żebrać o ich miłość. Nie zabiegać o kontakty z nimi”; „trzeba być cierpliwym i omadlać relacje z drugim, nawet tym, który nas kopnął”.

Była dowcipna, pełna humoru, nawet wtedy, gdy bardzo cierpiała. Tak też radziła znosić wszelkie trudy innym. „Ofiarowywać cierpienie z radością, to czysty zysk –   mawiała. Wtedy rodzi się prawdziwa miłość do Boga i człowieka”.

Można powiedzieć, że taką życiową i duchową postawą przygotowała nas na swoje odejście. Po ludzku płakaliśmy na jej pogrzebie, 28.07.2007 w Bornem Sulinowie, gdzie,  jako pierwsza mniszka, spoczęła na przyklasztornym cmentarzu. Jednocześnie z radością śpiewaliśmy  religijne pieśni i  nie tylko, czując, że s. Immakulata śpiewa je z nami.

 

 

 

prof. dr hab. Anna Grzegorczyk –Dyrektor Centrum Badań im. E. Stein, Kierownik Zakładu Semiotyki Kultury Instytutu Kulturoznawstwa UAM ; autorka, m.in. ksiażki Filozofia Światła Edyty Stein

Anna Grzegorczyk