Rozmaite tematy
Dodano: 03.11.2025

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”
Ucałujesz mnie kiedyś…
Mi bacierai un giorno, o Dio, mi bacierai… – Ucałujesz mnie pewnego dnia, mój Boże, ucałujesz mnie… Tak zaczyna się wiersz włoskiego księdza, którego co prawda, nie miałam okazji poznać. Wiersz napisany na obrazku dla pewnej siostry, wpadł mi w ręce 30 lat temu i jego wspomnienie pozostało do dziś. Dokładnie pamiętam jedynie pierwszy i ostatni wers, ale cała reszta żyje we mnie mocno, tak mocno, jak mnie niegdyś dotknęła.
Wspomniany ksiądz przeszedł bardzo wiele w życiu. Zniesławiony, odrzucony, fałszywie oskarżony, zmiażdżony krytyką i drwinami, wreszcie dotknięty chorobą i bolesnym osamotnieniem. Ukochał krzyż, rozpoznał go w swoim życiu, przylgnął do niego. Tak myślę, gdy wspominam treść wiersza… Jego poetyckie wyznanie naznaczone jest żywym jeszcze bólem, ale też mocną wiarą i ufnością, gdy woła: wierzę, że ucałujesz mnie, gdy dusza pozostawiając to udręczone, obite i obolałe ciało, stanie przed Tobą, naga i bez osłon. Wierzę, że ucałujesz moje rany, zetrzesz każdą łzę i ból, otulisz mnie sobą…
Któż nie odnajdzie się w tym wołaniu, bo przecież, nie porównując skali cierpienia, ono nikogo w życiu nie omija.
Znamienna jest natomiast moc wiary i zaufania autora wiersza, która wydaje się wprost proporcjonalna do ciężaru udręk i cierpienia. Nie jest to letnie pragnienie czy nieśmiała nadzieja, ale mocna ufność i silna wiara, która staje się przekonaniem, pewnością. Przywodzi ona na myśl słowa psalmu 116: „Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących”. Inne tłumaczenie pomija słowo wierzę, by włożyć w usta psalmisty słowa naznaczone pewnością: „Będę chodził w obecności Pana w krainie żyjących”, czy wręcz zwyczajna oczywistość: „Mogę chodzić przed obliczem Jahwe w krainie żyjących”. Cierpienie przyjęte i pokornie przeżyte owocuje wzrostem wiary, która staje się pewnością, przekonaniem, jak pisze w swoim liście do Koryntian św. Paweł: „wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą…” (1Kor 4, 13-14)
Przejmujące jest zakończenie wiersza, w którym raz jeszcze widzimy głębię cierpiącego serca i zaskakującą poetykę. Autor wyznaje: A jeśli i Ty, u progu Twego domu, gdy skończy się moja pielgrzymka, staniesz po stronie moich prześladowców, jeśli i Ty podniesiesz swą dłoń, by wymierzyć mi karę za drobne, codzienne przewinienia życia – nie uniosę już tego. Piangero senza fine…Zacznę płakać i nie przestanę, płakać będę bez końca, a moje łzy staną się Twoim grobem, mój Boże!
s. Elżbieta
