Z moich lektur
Dodano: 15 września 2024
O pięknych oczach Maryi, które widzą dalej i głębiej
Ksiądz Krzysztof Wons przez następujące po sobie stronice swojej Lectio divina o Maryi, całej Pięknej ukazuje źródło Jej wewnętrznego piękna: wsłuchiwanie się i posłuszeństwo słowu Boga. To wierne słuchanie, dzień po dniu i rok po roku, doprowadza Ją do szczytu Golgoty, gdzie przyjdzie Jej trzymać na kolanach martwe ciało Jezusa. W sercu, w którym zawsze zachowywała i rozważała słowa Boże, powraca wspomnienie Bożych obietnic: będzie On wielki, będzie nazwany Synem Najwyższego, Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida… (Łk, 1,32). Teraz jednak widzi Jezusa zmaltretowanego, bezsilnego, bezwładnego i ostatecznie zabitego, a Jego jedynym tronem są Jej drżące kolana. A jednak, ponad zewnętrznymi faktami, Jej wyostrzony wzrok wiary jest w stanie odkryć, że słabość i bezradność Wcielonego Boga (ta z Betlejem i ta z Golgoty), to Jego droga do człowieka i do Ojca.
Maryja na Golgocie obejmuje ramionami martwe ciało Jezusa i nie przestaje wierzyć, że On jest Synem Najwyższego Boga, jak powiedział anioł Gabriel (Łk 1,32). Pieści na drżących kolanach zmarłego Jezusa, jakby pieściła niemowlę. Rozumie i godzi się, że Bóg właśnie tak się objawia i tak zbawia świat: na drodze słabości i kruchości.[1]
Ile jeszcze drogi trzeba przejść, by nauczyć się patrzeć na słabość i kruchość ‒ tak własną, jak i cudzą ‒ jak Maryja. Oswoić się z nią, przestać się gorszyć czy zżymać, co więcej: nie tylko zgodzić się na nią, ale i ją pokochać. Przeniknąć zasłonę wiary, zobaczyć prawdę Jezusa: bezbronnego, ufnego i oddanego tak w Betlejem, jak i na Kalwarii, i ruszyć w tę samą drogę. Na własnych, słabych przecież, siłach trudno tu polegać, ale: Kiedy Maryja zaczyna nas czegoś uczyć, nigdy nie kończy jedynie na słowach.[2]
[1] Krzysztof Wons SDS, Cała Piękna Maryja, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2017, s. 160.
[2] dz. cyt., s. 50.