Z moich lektur

Dodano: 01 sierpnia 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Szóste mieszkania cz.1

Wielkie i ciężkie są utrapienia i trudy, zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne, które dusza wycierpieć musi zanim wejdzie do siódmego mieszkania.

Samotności pragnie dusza zraniona miłością Boskiego Oblubieńca.

Zewnętrzne trudy dusz w szóstych mieszkaniach to obmowy, sądy i szemrania ludzi z którymi żyje, nawet ci którzy dotychczas byli jej przyjaciółmi odwracają się od niej i najsurowiej osądzają, złemu duchowi przypisując stan ich ducha.

Ludzie z równą łatwością mówią dobrze, jak i źle o drugich, zatem jak na nagany, tak i na pochwały ich, nie ma co zważać.

Dla duszy oświeconej wewnętrznie, przykrością są pochwały, które słyszy na swój temat. Jasno widzi, że jeśli jest w niej coś dobrego, to nawet w najmniejszej cząstce nie jest to jej zasługą, tylko darem Boga. Patrzy na to dobro tak, jakby widziała je w kimś innym, a nie w sobie.

Dusze zaproszone do szóstych mieszkań, zwykle nawiedzają tak ciężkie choroby i ogromne bóle zewnętrzne, że z ochotą wolałyby przyjąć jakąkolwiek szybką śmierć męczeńską.

Gdy dusza dojdzie do tego, że zupełnie nie zaważa na oznaki czci i szacunku, wówczas wszelkie obelgi i krzywdy nawet ją radują. Z doświadczenia wie, jak wielkie korzyści i zyski osiąga się tą drogą i dlatego nie myśli, że ci którzy ją prześladują, obrażają Boga.

Wielkim cierpieniem jest dla duszy, gdy spowiednik jej nie rozumie, i z powodu jej niedoskonałości podważa prawdziwość łaski, które Bóg jej czyni.

Dużym strapieniem jest dla duszy, gdy nie potrafi jasno zdać sprawy ze swego wewnętrznego stanu spowiednikom i dlatego myśli, że ich oszukuje.

Bóg może wprowadzić duszę w tak wielkie cierpienie wewnętrzne, że wydaje jej się, że On sam ją odrzucił. Wówczas nic co ziemskie nie jest w stanie jej pocieszyć.

Czasem, gdy dusza wcale nie myśli o Bogu, On nawiedza ją łaską swoją jakby zadawał jej ranę nad wyraz słodką, z której nigdy nie chciałaby być wyleczona.

Gdy jedna iskra oderwie się od żaru, którym jest Bóg i padnie na duszę, nie może jej całej spalić, ale rozkoszny ból jej zadaje, tworząc ranę miłości.

Skutkiem rany miłości jest to, że dusza w każdej chwili jest gotowa do przyjęcia cierpienia i trudów dla Boga. Jest też bardziej zdeterminowana w uchylaniu się od przyjemności ziemskich.

Widzenia i objawienia nie są koniecznym, ani głównym warunkiem służby Bożej. Dlatego nie starci ten, kto nie zwraca na nie uwagi.

Słowa wewnętrzne, które słyszy dusza, mogą pochodzić od Boga, od złego ducha lub z jej własnej wyobraźni.

Choćby słowa wewnętrzne były od Boga, nie dowodzi to, by ten kto je słyszy, był lepszy od innych. Bóg i do faryzeuszów mówił, a przecież pozostali faryzeuszami.

Słowo Boże poznajemy po tym, że zawiera w sobie wszechwładną potęgę i siłę i jednocześnie czyni to, co oznajmia.

Dusza pogrążona w wielkich oschłościach i cierpieniu wewnętrznym (w nocy ducha), której nic pocieszyć nie zdoła, od jednego Bożego słowa, tj. nie smuć się, albo Ja jestem nie bój się, które w sobie słyszy, natychmiast odzyskuje spokój i światło.

Kto usłyszał słowo pochodzące od Boga, pamięta je bardzo długo, albo i nigdy go nie zapomni.

Wewnętrznie usłyszane słowa od Boga zawsze rodzi w duszy wielki pokój, uciszenie, pobożne i kojące skupienie oraz radosne pragnienie chwalenia Go.

Choćby wszystkie nadzieje zawiodły nic nie zaćmi iskierki pewności na dnie duszy, która usłyszała od Boga obietnicę spełnienia się czegoś.

Im większy dar nadprzyrodzony Bóg czyni duszy, tym bardziej ona mniej siebie ceni i tym silniej uświadamia sobie swą grzeszność. Jej wola i pamięć bardziej angażują się wyłącznie w szukanie czci i chwały Bożej.

Bóg może mówić do duszy w widzeniu umysłowym, które jest słyszeniem bez słów. I zwykle dotyczy ono spraw, o których się w danej chwili nie myśli, albo nigdy się o nich nie myślało.

Niebezpieczną zuchwałością jest pójść za usłyszanym wewnętrznie słowem, nie konsultując go z mądrym i doświadczonym spowiednikiem, albo postąpić wbrew jego radom.

Zły duch potrafi przebrać się w anioła światłości i podrobić słowa Boże, ale nie potrafi wywołać ich skutków.

Wszystkie nadprzyrodzone łaski są owocem tej prawdy, że większy od duszy jest Ten, który nią włada i jako Pan w niej zamieszkuje.

Wszystkie próby i cierpienia oraz łaski nadprzyrodzone są po to, by dusza nabierała odwagi i coraz mocniej pragnęła złączyć się z Oblubieńcem swoim.

Do rzeczy tak wysokiej, jak zaślubiny z Królem, natura nasza jest zbyt nieśmiała i przyziemna. Dlatego potrzeba jej odwagi – szczególnej pomocy i łaski z Jego strony.

Przez zachwycenia Bóg odrywa duszę od zmysłów, aby ją przygotować na dar zaślubin, w którym ujrzy z bliska cały ogram Majestatu Boga. Inaczej niepodobna, żeby takiego widoku nie przypłaciła życiem.

Mimo iż o wielkich łaskach, tj. zachwyceniach, dusza niezdolna jest mówić, ani ich wspominać, nosi je dokładnie zapisane w najgłębszym wnętrzu swoim i nigdy ich nie zapomina.

Tajemnicą pozostanie, jak to się dzieje, że choć władze i zmysły duszy w trakcie zachwycenia są jakby martwe, dusza potem rozumie i pamięta prawdy jej objawione. Dzięki tej łasce nabywa szczególnie jasnego i głębokiego poznania wielkości Boga.

W prawdziwym zachwyceniu Bóg całą dusze porywa do siebie. Jako oddanej Mu na zawsze oblubienicy, ukazuje jej cząstkę królestwa swego, do którego i ona nabywa prawa. Choćby to była mała cząstka, u Boga tak wielkiego, rzecz najmniejsza jest wielką.