Biały welon o…

Dodano: 15 październik 2020

o pracy

Chcąc, nie chcąc – każdy jakoś zarabiać musi, co więcej nawet chcemy mieć dobrą prace i z satysfakcją realizować swoje zadania. Bóg w naszą naturę wpisał czynienie sobie ziemi poddanej – czyli pragnienie robienia czegoś sensownego i rozwijania się…

Przed wstąpieniem do Zakonu, by zarobić na chleb chwytałam się prac tzw. wakacyjnych; potem na studiach dorabiałam jako pomoc domowa i opiekunka dziecięca; następnie pracowałam jako przedszkolanka i nauczycielka w gimnazjum…

Miałam swoje marzenia – chciałam zostać wykładowcą, w tym celu zaczęłam studia doktoranckie… W pewnym momencie odkryłam powołanie i zweryfikowały się moje plany… W Karmelu raczej nie da się zrobić kariery naukowej. Co zatem robię?

Na rozmowie z siostrami zapytano mnie o moje umiejętności:

  • Czy umiesz szyć? – Nie.
  • Czy umiesz malować (chodzi o zdolności artystyczne, np. pisanie ikon)? – Nie.
  • Czy umiesz gotować? – Nie. (Umiem usmażyć schabowego – co tu się nie przyda i ugotować ziemniaka, ale nigdy nie gotowałam dla dużej ilości osób, a w klasztorze gotuje się codziennie na około 20 osób).
  • Czy umiesz śpiewać? – Nie! (Raz w życiu zaśpiewałam psalm w kościele – w moim przekonaniu pierwszy i ostatni).

Ogarnęła mnie zgroza – przeleciała mi przez głowę myśl, że się nie nadaje do Zakonu, by się jakoś poratować dodałam, że: Umiem sprzątać… (to jest jakiś atut!) 🙂

Pomimo braków i niskich kwalifikacji zostałam przyjęta – po pierwsze dlatego, że szeroko pojęte kompetencje to rzecz drugorzędna, ważniejsze jest czy masz powołanie, czy nie; po drugie wiele jest w człowieku talentów nieodkopanych, żyjąc w klasztorze odkrywamy w sobie rzeczy zaskakujące… Zaś siostry cierpliwie przyuczają do różnych prac.

Dziś moim „urzędem” jest szwalnia – czyli szycie szat liturgicznych. Gdy został mi przedzielony ten obowiązek padł na mnie blady strach. Nigdy nie siedziałam przy maszynie do szycia i sama z siebie bym nie usiadła…

…a dziś szyję i sprawia mi to wielką radość, która jest pomnażana przez świadomość, że to co robię bezpośrednio służy kultowi Bożemu. Śpiewam w czasie Mszy św. – choć zdarzy mi się zafałszować czy pomylić – ale wyrozumiałość sióstr jest ogromna (mamy próby śpiewu). I regularnie gotuje dla wspólnoty w czasie swoich kuchennych dyżurów – i dzięki Bogu zjadliwie.

W tzw. jutro, przy zmianie urzędów – przyjdzie mi się uczyć nowych rzeczy… i chcę podjąć wszystko z wiarą i miłością!

Praca w Karmelu jest prosta – dużo miejsca zajmują codzienne zwykłe obowiązki: pranie, gotowanie, sprzątanie, jak w każdym zwykłym domu – i każda czynność, jeżeli robiona jest z Bogiem i dla Boga ma wymiar chwalebny i zbawczy; może uczcić Boga i nieść pomoc duszom. A On sam stawia się do pracy pierwszy, przed nami, i już na nas czeka, by błogosławić dzieła naszych rąk!

 

„Przed każdym podejmowanym działaniem twoich rak, umysłu czy serca zwracaj się do Mnie, abym tchnął w nie Mego Ducha, aby wypełniało je Boże życie i aby służyło rozszerzaniu się Królestwa Bożego wszędzie, gdzie jesteś i gdzie sięga myśl twoja”.

(z „Słowo pouczenia” A. Lenczewska)

 

„Kiedy sądzicie, że jest cicho, Ja pracuje. Kiedy myślicie, że nic się nie dzieje, Ja pracuję. Kiedy uważacie, że niewiele zrobiono, Ja pracuję. Ja zawsze pracuję, uwierzcie w to”.

(z „Łagodny Duch” C. A. Ames)

s. T.