Z moich lektur

Dodano: 22 sierpnia 2024

WADA

CNOTA

skąpstwo

poprzestawanie na małym

chciwość

szczodrość

nienasycenie

powściągliwość

skąpstwo

skromność

egoizm

bezinteresowność

O ty, diaboliczna pomyłko życia! Jak wilk zwinnie rzucasz się na swą zdobycz i zachłannie pochłaniasz obcą własność. Zachowujesz się bezdusznie i opryskliwie, ponieważ nie dbasz o szczęście swych bliźnich. Dlatego nigdy nie będziesz szczęśliwa i schowasz się w dziurze w ziemi jak robak, bowiem odrzucasz niewidzialne bogactwo nieba.

Jednak ja wznoszę się nad gwiazdami i raduję się z Bożej dobroci. Miłuję słodki dźwięk werbli, ponieważ ufam Bogu. Gdy z Nim przebywam, całuje mnie Słońce. Kiedy z miłością obejmuję Boga, zyskuję przychylność Księżyca. Jestem zadowolona z tego, co rośnie na ziemi. Czemu mam pragnąć dla siebie więcej, niż potrzebuję? Wszystkim innym ludziom okazuję pomoc, dlatego moje szaty są uszyte z białego jedwabiu i ozdobione cennymi, szlachetnymi kamieniami. Jeśli ktoś rzeczywiście mnie potrzebuje, jestem na zawołanie, okazując swą uprzejmość i uczynność. Mieszkam w królewskim pałacu i mam wszystko, czego potrzebuję do życia. Jestem córką króla i biorę udział w jego uczcie. Jednak ty, chciwości, gnasz wokół całej kuli ziemskiej i zapychasz sobie brzuch, nie mogąc się nasycić. Uważaj, co czynisz.

Z moich lektur

Dodano: 08 sierpnia 2024

WADA

CNOTA

poczucie braku sensu / radości życia

radość życia

apatia / przygnębienie

wesołość / radość

rozpacz

ufność

smutek

optymizm

melancholia

pogoda ducha

Bóg stworzył radosnego człowieka, ale z powodu twej negatywnej postawy, troski doprowadziły cię do stanu głębokiej chandry. Popatrz tylko na Słońce, Księżyc, gwiazdy i cały niesamowity przepych zieleniejącej się siły życia na ziemi i pomyśl, jakim szczęściem Bóg obdarzył wszystkich ludzi. W gruncie rzeczy jesteś zaślepiony, leniwy, bezwzględny, nieodpowiedzialny i egoistyczny. Zamiast całkowicie zaufać Bogu, tylko powątpiewasz, bowiem wcale nie dbasz o twą boską naturę. Któż codziennie ofiarowuje ci wspaniałe, dobre dary, jeśli nie Bóg? Gdy dzień z pośpiechem wybiega ci naprzeciw, nazywasz to nocą, a gdy spotyka cię szczęście, nazywasz to nieszczęściem. Kiedy dobrze ci się powodzi, twierdzisz, że wiedzie ci się źle. Dlatego żyjesz w obłąkaniu, w mroku marnego żywota.

Ja jednak mam niebo już tutaj na ziemi, bowiem odpowiedzialnie chronię wszystko, co stworzył Bóg, podczas, gdy ty niszczysz i pustoszysz dzieło stworzenia.

Czule kładę na sercu kwitnące róże, lilie i całą zieleniejącą się świeżość życia. Chwalę Boże dzieła, podczas gdy ty jedynie gromadzisz ból.

Negatywnie oceniasz wszystkie swoje czyny, dlatego przypominasz piekielne duchy, które swoim pyszałkowatym zachowaniem wciąż tylko zaprzeczają Bogu. Ja tak nie postępuję, ponieważ poświęcam Mu całą moją uwagę. W smutku również kryje się radość, a w radości szczęście. Albowiem szczęście i nieszczęście występują na przemian jak dzień i noc. Dlatego radość i cierpienie również zmieniają się jak pory dnia.

Spójrz tylko na ptaki pod niebem i okrutnie pożerane przez nie robaki na ziemi. Tak też wygląda sytuacja ze szczęściem unicestwiającym nieszczęście tego świata. Bardzo ważne, by to, co użyteczne, niszczyło to, co bezużyteczne i bezwartościowe, podobnie jak złoto ulega oczyszczeniu w ogniu rozpalonym w piecu. Jednak ty zawsze wybierasz tylko gorzką stronę życia, ja zaś dostrzegam dokładnie jej przeciwieństwo. Wartość i jej brak widzę tak, jak to ustanowił Bóg. Dusza dąży do nieba, zaś ciało do ziemi. Ciało gnębi duszę, jednak ta je kontroluje. Spójrz tylko, jaki jesteś głupi i ślepy, i jakie bzdury opowiadasz.

Z moich lektur

Dodano: 22 lipca 2024

WADA

CNOTA

brak szacunku

głęboki szacunek

pogarda

poważanie

lekceważenie

uznanie

upokorzenie

uwielbienie

bezwzględność

wzgląd na drugiego człowieka

Czemu wmawiam sobie, że dobrze znam wszystkie Boże dzieła? Przez swoją aberrację zniszczyłbym całe swoje życie, tak, jak czynisz ty, nieudaczniku, bowiem wszystko atakujesz i obrzydzasz.

Wędruję po górach i dolinach u boku Boga i cieszę się, że uczestniczę w Jego dziele stworzenia. Nikogo nie ranię i każdego szanuję.

Jednak ciebie, o bezwzględności, pragnę rozdeptać pod butami jak błoto. Nie zasługujesz na nic innego, ponieważ przynosisz tylko zmartwienie i wyczerpanie.

Z moich lektur

Dodano: 08 lipca 2024

WADA

CNOTA

magia / zaklinanie

prawdziwe uwielbienie Boga

okultyzm

wiedza o Bogu

bałwochwalstwo

etyka

szarlataneria

duchowość

przesąd

religia

Bóg pragnie być uwielbiony przez swoje dzieło stworzenia, przez ciebie i przeze mnie, bowiem dał nam życie i je zachowuje. A czym jest życie? Polega ono na tym, że człowiek postępuje rozumnie i z sercem, podczas gdy inne stworzenia kierują się tylko instynktem. Co to oznacza? Człowiek żyje mając bystry rozum, zaś wszystkie zwierzęta działają instynktownie. W ten sposób ludzie dominują nad innymi stworzeniami, które niemo muszą się temu przyglądać i nie mogą ochronić siebie ani innych przed siłą i wandalizmem człowieka.

Magio, ty jesteś jak koło bez środka! Źródło bez praźródła! Poczyniłaś wiele odkryć w przyrodzie, ale na koniec dzieło stworzenia zabierze ci twój dobytek i władzę, ponieważ jesteś kamieniem, który wpada w przepaść. Wskutek swych nieodpowiedzialnych eksperymentów pozbawiłaś człowieka godności, zaś w głębi siebie wymazałaś imię swego Boga.

Znienawidzą cię wszystkie ludy ziemi, albowiem szydzisz ze Stworzyciela! Gdy inni ludzie czczą Boga, ty swoją czarną sztuką wodzisz ich za nos, dlatego w tym życiu otrzymasz nędzną zapłatę.

Z moich lektur

Dodano: 22 czerwca 2024

WADA

CNOTA

labilność

stałość

brak wytchnienia

niezmienność

niepokój

opanowanie

bezcelowość

świadome dążenie do celu

słabość

siła

Ty, braku wytchnienia, prowadzisz daremną gierkę i jak trawa zamienisz się w rozdeptane przy drodze siano. Wszelkie twe postępki są bezsensowne jak zbędna próżność. Bezużytecznie włóczysz się po świecie jak spłoszona szarańcza. Dlatego wirujesz w powietrzu tu i tam, niczym zamieć śnieżna. Brakuje ci zarówno siły roztropności, jak również właściwej miary. Twoje życie przypomina żywot spłoszonych gołębi, które niespokojnie latają w jedną i drugą stronę, nie mogąc sobie znaleźć ostoi. Ty już zgniłeś i nie znajdziesz w swoim życiu spokoju.

Duch Święty daje życie oraz jest poruszycielem wszechświata i źródłem wszelkiego stworzonego bytu. To On oczyszcza wszechświat, wymazuje winy, namaszcza rany. Jest wspaniałym życiem, godnym pochwały, wskrzeszającym i odradzającym wszechświat.

Z moich lektur

Dodano: 08 czerwca 2024

WADA

CNOTA

dysharmonia

harmonia

dysonans

harmonia

rozdarcie

jedność

nieustępliwość

pojednanie

wrogość

przyjaźń

Ty potworze, cóż za bzdury wygadujesz? Jak możesz zawładnąć Słońcem, Księżycem i gwiazdami i je zniszczyć? Nigdy! Wystarczyłaby jedna iskra pochodząca od Słońca, by przynieść ci zagładę. Już wpadasz do piekła, z którego pochodzisz razem ze swą kłótliwością. Cóż potrafisz uczynić? Nie potrafisz ożywić nawet myszy. Wywołujesz tylko spory i kłótnie. Bluźniąc, nie możesz nikogo zniszczyć, za to najbardziej szkodzisz samemu sobie.

Jak wół służy swojemu panu, tak i ty musisz pomagać Bogu. Jesteś całkowicie bezużyteczny. Tylko przeszkadzasz, bowiem wprowadzasz nieład do dzieła stworzenia i nie masz niczego do zaoferowania. Nie możesz zaszkodzić Bogu, ponieważ On ma prawo cię osądzić.

Z moich lektur

Dodano: 22 maja 2024

WADA

CNOTA

zapomnienie o Bogu

świętość

oblivio

sanctitas

nieszczęście

świętość

oddalenie od Boga

bliskość Boga

niekompletność

kompletność

Czemu mam nie narzucać innym swojej woli? Nic nie wiem o Bogu, a On także mnie nie zna. Nie chcę o Nim słyszeć, bo On po prostu o mnie zapomniał. Robię tylko to, co chcę i co mi się podoba.

 

Cóż za bzdury opowiadasz w swoim zaślepieniu? Któż cię stworzył i kto utrzymuje cię przy życiu? Jedynie Bóg! Czemu nie pojmujesz, że to On jest twoim Stwórcą, a nie ty sam? Wołam do Boga i proszę Go o wszystko, czego potrzeba mi do życia. Stosuję się do Jego wymagań i trwam przy nich. I poznaję przy tym samego Boga. Czuję Jego obecność, gdy modlę się do Niego i z Nim rozmawiam.

Duch czasu już dawno zapomniał o Bogu. Tymczasem tylko On daje człowiekowi to, co jest mu niezbędne do życia: strawę, przyodziewek i przyjaciół. Wprawdzie widzimy, jak wszystko rośnie, ale nie mamy pojęcia, jak to się dzieje. Tylko nieliczni zdają sobie sprawę, że żyją dzięki Bogu. Nikt nie potrafi uratować ludzkości i zachować jej przy życiu, tylko sam Bóg. Dlatego chcę wykorzystać siłę świętości, aby przebywać w świętej, Bożej obecności. Albowiem jestem tym, który niesie chorągiew w królestwie Boga, jestem księciem i dowódcą w Jego wojsku, z którym On dokonuje swoich dzieł.

Z moich lektur

Dodano:  08 maj 2024

WADA

CNOTA

chłód duszy

emanowanie charyzmą

śmierć duszy

zbawienie duszy

martwa dusza

żywa dusza

zguba

uzdrowienie

osłabienie układu odpornościowego

silny układ odpornościowy

Jesteś strzałą szatana, która leci pośród nocy. Ranisz wybranych ciężkimi cierpieniami, bo pragną czegoś, czego ty nie chcesz. Zamierzasz ich zniszczyć, ale ten plan ci się nie powiedzie.

Bowiem błogosławieni podnoszą się mocą wiary i siłami aniołów, ograniczając twoją władzę. Jak jeleń tęskni za świeżą wodą, tak oni pragną cię utopić. Uczynią to niczym w powodzi, z pomocą chrztu świętego, siedmioma darami Ducha Świętego. Dzięki temu znikniesz, ponieważ jesteś wrogiem Boga.

Ja jednak jestem fundamentem wszelkich dóbr w życiu i wieżą ochronną dla dobrych uczynków. Chrystus jest naszym wzorem i uzdrowicielem. Troszczę się o wszystkich poszukujących ludzi. Wzmacniam ich chrztem świętym i uzdrawiam chorych mocą Ducha Świętego.

Powrócisz do zdrowia na drodze zbawienia, zawdzięczając to również swemu życiu – nieskazitelnie czystemu i pełnemu energii, które kwitnie w Chrystusie jak lilia. Dzięki temu należę do zbawionych przez Boga.

Z moich lektur

Dodano: 01 maj 2024

O, żebym choć dotknęła Jego płaszcza…

We wszystkich trzech synoptycznych Ewangeliach czytamy o uzdrowieniu kobiety cierpiącej na krwotok. Jak wspominają ewangeliści, kobieta wiele lat cierpiała przez to schorzenie i całe swoje mienie wydała na lekarzy, a nic jej nie pomogło. Co więcej, choroba ta w ówczesnej kulturze była nie tylko upokarzająca, ale i sprowadzała rytualną nieczystość, przez co kobieta nie powinna nikogo dotykać. Ona jednak, umęczona cierpieniem i spragniona uzdrowienia powtarzała w sobie: żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa (Mk 5,28). Przedzierając się zatem przez liczny tłum, podeszła od tyłu i dotknęła Jezusowego płaszcza. Choroba, której dotychczas tak boleśnie doświadczała, która czyniła ją nieczystą, broniła dostępu do ludzi, upokarzała – zniknęła natychmiast. Upływ krwi rodzący ból i cierpienie został zatrzymany. Dotknięcie z wiarą Jezusowego płaszcza zaowocowało uzdrowieniem. Cierpienie dało jej tę odwagę, by przekroczyć wszelkie przeszkody i z wiarą ukryć się w cieniu płaszcza Jezusa.Ten biblijny fragment pojawił się w moim sercu, gdy czytałam w książce o. Dolindo o innej krwi i płaszczu… Nieczystość grzechu, częstokroć ukryta, oddala od Boga, oddziela od Niego, sprawia, że prawdziwe życie uchodzi z człowieka. Taka jest kondycja osoby pogrążonej w grzechu i zwykle skutecznie uśpionej przez złego ducha. Inaczej niż kobieta cierpiąca na krwotok, ktoś taki nie czuje, że życie z niego uchodzi, że wewnętrznie umiera, że niezauważenie wchodzi na pochyłą równię prowadzącą wprost do piekła.

Kobieta cierpiąca na krwotok wołała cierpieniem i wiarą, człowiek zanurzony w grzechu zwykle nie woła świadomie Jezusa. Ale Jezus, do końca walczący o człowieka, również wtedy przychodzi – czy to w odpowiedzi na nieuświadomione wołanie grzesznika o pełnię życia i szczęścia, czy też przynaglany modlitwami przyjaciół – przychodzi z łaską cierpienia i okrywa umierającego w grzechu człowieka swoim płaszczem. Dotyka go rąbkiem skrwawionego w męce płaszcza – dając mu przez to udział w boleści Swej męki i dzieląc się z nim zbawiennym cierpieniem i bólem. Cierpieniem tak głębokim i prawdziwym, że choć zdawać się może, że zamienia ono w ruiny budowlę naszego życia, to w rzeczywistości rodzi owoc życia – pełnego, na wieki. Jak mówi o. Dolindo:

Ludzi oddalonych Jezus przyciąga ku sobie przez ból, który w nich samych jest czymś przykrym, ale okazuje się zawsze rąbkiem Jego skrwawionego płaszcza, którym ich okrywa. *

Jezu, gdyby zdarzyło się nam pogubić w życiu, uśpić nasze sumienie, ulegając kuszeniom diabła i trwać w nieuświadomionym nawet do końca grzechu – przyjdź i okryj nas choćby rąbkiem Twego skrwawionego w bolesnej męce płaszcza – a żyć będziemy…

s.E.

____________________________________________________________

*Ks. Dolindo Ruotolo, W twej duszy jest niebo, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2018, s. 181.

Z książki: Echa, czyli 50 książek w jednej, s. Ewa M. Elżbieta Kolinko ocd

Z moich lektur

Dodano: 22 kwietnia 2024

WADA

CNOTA

troska o sprawy doczesne

pragnienie nieba

troska o sprawy materialne

ufność Bogu

przygnębienie

beztroska

lęk egzystencjalny

duchowość

cura terrenorum

caeleste desiderium

O złodzieju dusz, cóż tam opowiadasz? Twoje poczynania i dążenia są oszustwem, bowiem nie ufasz Bogu, chociaż On codziennie troszczy się o ciebie. Jak ciało nie może obyć się bez duszy, tak żaden owoc nie urośnie bez Bożego udziału. Spójrz na umarłych, ich kości leżą w bezruchu, ponieważ nie potrzebują już duszy. W swoim kruchym życiu niczego nie osiągniesz bez Bożej łaski! W codziennym zgiełku po prostu zapomniałeś o Bogu i nawet o Niego nie pytasz, dlatego twoje życie jest pozbawione sensu.

Jednak ja mam swą ojczyznę w niebie i żyję w harmonii ze wszystkimi stworzeniami. Jestem życiową siłą dla wszystkich poczynań i istnień oraz skarbem dla wszystkich Bożych sił. Jestem ucieleśnieniem radości i zachwytu nad miłością Boga do człowieka. Na swoich skrzydłach lecę przez wszechświat i wszystko wypełniam sprawiedliwością. Wspinam się na najwyższe góry, aby oko w oko podziwiać Boże dzieła. Nie szukam niczego poza zbawieniem i uzdrowieniem dla wszystkich ludzi. Jestem grą na strunach i dźwiękiem cytry dla Bożej życzliwości, która przenika mnie od stóp do głów.

Rozmaite tematy

Dodano: 15 kwietnia 2024

Dokument watykańskiej Dykasterii do spraw Ewangelizacji: „Naucz nas się modlić” jest inspirowany słowami papieża Franciszka, który ogłaszając bieżący rok Rokiem Modlitwy, będącym przygotowaniem i wprowadzeniem w Jubileusz roku 2025, zwrócił się do wiernych słowami: „Proszę was o wzmożenie modlitwy, aby się przygotować do dobrego przeżywania tego wydarzenia łaski i doświadczyć w nim mocy nadziei Boga. Dlatego dzisiaj rozpoczynamy Rok Modlitwy, to znaczy rok poświęcony odkrywaniu na nowo wielkiej wartości i absolutnej potrzeby modlitwy w życiu osobistym, w życiu Kościoła i świata” (Anioł Pański, 21 stycznia 2024 roku).

Nie sposób zatem pominąć to wydarzenie i ten temat, gdy piszę „z karmelitańskiego zacisza”, miejsca nieustannej modlitwy. O niej zatem będzie tak ten, jak prawdopodobnie, także kolejne moje refleksje w tegorocznych miesięcznikach.

Zanim otworzą się dla nas Bramy Miłosierdzia, Drzwi Święte Jubileuszu Odkupienia, warto się do niego przygotować właśnie wzmożoną modlitwą, głębszym, osobistym dialogiem z Bogiem, refleksją nad naszą wiarą. W swoich katechezach Papież wielokrotnie wskazywał, że modlitwa jest drogą do zetknięcia się z najgłębszą prawdą o nas samych, gdzie obecne jest światło samego Boga. Mówił: „Dzięki modlitwie możemy przybyć z sercem gotowym na przyjęcie darów łaski i przebaczenia, które przyniesie Jubileusz, jako żywy wyraz naszej relacji z Bogiem. Zanurzmy się zatem w modlitwie, będącej ciągłym dialogiem ze Stwórcą, odkrywając radość ciszy, spokój doświadczonego przebaczenia i siłę wstawiennictwa w komunii świętych”.

Dobrze byłoby wrócić w tym roku do papieskiego nauczania o modlitwie – zwłaszcza z cyklu „Katechezy o modlitwie”, które zostały wygłoszone w dniach od 6 maja 2020 roku do 26 czerwca 2021 roku. Papież wielokrotnie w nich przypomina, że modlitwa jest intymnym dialogiem ze Stwórcą; dialogiem, który zaczyna się w ludzkim sercu, aby ludzkie serce znalazło „Serce” Boga, wypełnione Jego miłosierdziem, zdolnym przemienić nasze życie. W tym dialogu wierzący nie tylko rozmawia z Bogiem, ale uczy się także Go słuchać, znajdując odpowiedzi i wskazówki w świetle Jego cichej obecności. Modlitwa staje się w ten sposób mostem między niebem i ziemią, miejscem spotkania, w którym serce człowieka i serce Boga splatają się w nieustannym dialogu miłości.

Już u początku swego nauczania o modlitwie Ojciec święty zwraca uwagę, że „Modlitwa to nie magiczna różdżka! – nie jest to sztywna formuła, która powtórzona poprawnie, podobnie jak w handlu, daje żądany produkt; w modlitwie to Bóg ma nas nawrócić, a nie my powinniśmy nawrócić Boga” (Audiencja generalna, 26 maja 2021 roku). Oznacza to, że siłą modlitwy nie są takie czy inne słowa, wypowiedziane tak, a nie inaczej, tyle i tyle razy… ile ofiarowane ma być Bogu w modlitwie całe nasze serce, nasze życie, także nasza niemoc, cierpienie i nędza!

Zatrzymał moją uwagę powyższy fragment, także z bardzo praktycznego powodu, który wydawać się może drobny i nieistotny.

Otrzymuję czasem wiadomości telefoniczne z pięknymi duchowymi przesłaniami. Cieszę się wtedy, że są osoby, które angażują się, by Boże prawdy przekazywać także w ten sposób: zgrabne słowo, piękny obraz, wyraziste przesłanie. Ale docierają też religijne treści ze słowami: prześlij to do 5, 10, 15 osób. Jeśli tego nie zrobisz, to znaczy, że nie wierzysz wystarczająco, wstydzisz się swojej wiary, jesteś mało gorliwy, albo, co więcej: spotka cię coś złego, natomiast dosięgnie cię bez wątpienia dobro, gdy to zrobisz.

Jedną z reguł duchowego rozeznawania św. Ignacego jest obserwowanie początku, środka i końca myśli, sprawy, pomysłu. Bo to pod koniec często ‘wystaje diabli ogon’, który zdradza jego inspirację i obecność. Podobnie i w tego rodzaju przesłaniach, które obiecują lub straszą, jest pewna ‘magiczność’, o której pisze Papież. Zapewnienia, że Bóg na tak wykonaną czynność ‘musi’ odpowiedzieć łaską, błogosławieństwem, lub odpowie karą w przypadku jej braku to czysta magia odległa całe światy od wiary. Zatem „magiczna różdżka i sztywna formuła”, o której mówi Ojciec święty, tu ma także swoje miejsce. Takie modlitwy są bliższe magii, wróżbiarstwu, fatalizmom, przymusom (względem Boga i człowieka), a to wszystko jest bardzo odległe od Bożego działania, a ma znamiona złego ducha, który chce spłycić, wykrzywić, ośmieszyć. Jako wierzący w miłującego Boga, który patrzy na nasze serca, a nie na sztywne formuły, nie rozsyłajmy takich przesłań – nie budują one ani prawdziwej, szczerej i ufnej wiary, ani głębokiej religijności człowieka, wykrzywiając przy okazji prawdziwy obraz Boga.

A teraz, po długich 40 dniach postu spędzonego w ciszy, zadumie, refleksji i modlitwie niech zabrzmi w naszych sercach i ustach – Alleluja! Po wielokroć powtarzane, śpiewane, nucone, wykrzykiwane, nie według magicznych nakazów, ale z potrzeby serca, które chce wołać: Alleluja –  Chwała Panu, który żyje, jest obecny i chce nas prowadzić do coraz głębszej z Nim zażyłości.

s. E

Z moich lektur

Dodano: 7 kwietnia 2024

WADA

CNOTA

rozpusta

prostota

nadmiar

naturalność

luksus

prostota

nienasycenie

wstrzemięźliwość

pożądanie

opanowanie

Nie chcę żyć ze szkodą, jaka powstaje przez twój nierząd. Unikam twych lubieżnych słów, z którymi publicznie się afiszujesz.

Siedzę w słońcu i obserwuję Króla królów, bowiem wszystkich moich dobrych dzieł dokonuję z miłości do Boga. Gardzę żądłem skorpiona, który wciąż rani cię swoją trucizną. Wiodę życie w radosnej symfonii. Kocham radość z ludzkiej godności i pragnienie zwykłego życia.

Radosnego istnienia, które w sobie czuję, nie pozwolę stłamsić twoją podłością ani zranić skutkami wybujałego pożądania. Ze swoją żądzą uosabiasz nienasycenie węża. Ja jednak jestem dziełem najwyższej siły Ojca.

Bóg wszystko odpowiednio urządził, a według swego prawa stworzył kulę ziemską tak, by służyła człowiekowi. Dzięki temu człowiek, wybrany spośród wszelkich innych stworzeń, ma wszystko, czego potrzebuje do życia. Ludzie są powołani do przestrzegania Bożych praw z czystym sumieniem. Teraz lub w przyszłości zostaną uwolnieni od swego nienasycenia, aby skończył się proces niszczenia dzieła stworzenia. Dlatego powinni poddać się działaniom, które przyniosą im oczyszczenie – w ten sposób doświadczą zbawienia i uzdrowienia.

Poezje

Jestem dla Ciebie perłą

Ze wszystkich najcenniejszą

Wartą, by ją wykupić

Krwią Twoją Przenajświętszą

 

Jestem dla Ciebie skarbem

W głębi roli ukrytym

Haniebną śmiercią Krzyża

Z dna piekieł wydobytym

 

Jestem dla Ciebie dzieckiem

Zrodzonym z Twego Łona

Moje imię na wieczność

Wyryto na Twych dłoniach.

 

Miriam od Jezusa – Słowa Ojca

Dodano: 01 kwietnia 2024

Z moich lektur

Dodano: 22 marca 2024

WADA

CNOTA

zamknięcie w sobie

nawrócenie

zatwardziałość

bicie serca

nieustępliwość

siła odnowy

skrytość

otwartość

brak rozsądku

tolerancja

niezdolność do zmiany

zdolność do zmiany

Całkowicie się mylisz, jeśli sądzisz, że życie bez wysiłku jest możliwe. Nawet ptaki i ryby, dzikie zwierzęta, robaki i gady trudzą się na tej ziemi, by zachować życie. Młode żądają od dorosłych pożywienia, a ziemia wyprasza swą życiową siłę od powietrza i słońca. Dlaczego tak zaciekle walczysz z Bogiem?

Ja, siła odnowy, piję rosę Jego błogosławieństwa, a uśmiechając się przez łzy, wołam: Panie, Boże, dopomóż mi! Gdy Go wzywam, aniołowie odpowiadają mi cudownymi dźwiękami harfy. Dlatego jutrzenka Jego łaski świeci w moją stronę. To On daje mi siłę do życia, bowiem proszę Go, by mnie nie opuszczał. Jednak ty nic od Niego nie otrzymujesz, ponieważ o nic Go nie prosisz.

Poezje

Dodano: 15 marzec 2024

W lekkim wiatru podmuchu

W gałązki wiotkiej drżeniu

W słonecznych łez strumieniu

W zaciszu i bezruchu

 

W pieszczocie delikatnej

Wierzbowych rąk opuszków

W pochodzie leśnych duszków

W dnia chwili ostatniej

 

W zaniku i rozkwicie

W przepychu barw, szarości

W nostalgii i radości

Umieranie i życie

 

W ziemistej pól nagości

W miękkim, zielnym kobiercu

W ornej glebie i w sercu

Nowe się życie wiośni

Z tomiku wierszy s. Renaty od Matki Pięknej Miłości ocd: Przez słów zasłonę ukaż mi Siebie.

Z moich lektur

Dodano: 07 marca 2024

WADA

CNOTA

apatia

męstwo

bezsilność

energia

tchórzostwo

dzielność

zniechęcenie

odwaga

wygodnictwo

zdecydowanie

Wygodo, ty pyle z pyłu, rozżarzony popiele z nędznej zgnilizny. Już na początku byłaś jadowitym potworem, co teraz potwierdza jeszcze twoja bezczynność i tchórzostwo. Nie można cię porównać nawet z robakami, które w wyrwach ziemi trudzą się, by znaleźć pożywienie.

Czymże byłby ten żywot bez trudu i pracy? Niczym! Jest ono jeszcze dalekie od upragnionego życia w raju, w którym żywych oczu nigdy nie zakrywa ciemność. Pragniesz osiągnąć raj bez wysiłku i pracy, ale nigdy go nie zobaczysz.

Jednak ja, porównywalny z siłą lwa, z radością pracuję dla dobra ludzkości. Tęsknię za Bożą dobrocią. Góruję nad wszystkim jak ktoś, kto rozpostarł swój płaszcz niczym skrzydła, szykując się do lotu. Wszystkie narody wzywają mnie w swych językach, bowiem pragną żyć w sprawiedliwości.

Z moich lektur

Dodano: 01 marca 2024

O Krainie Błędów i Pomyłek

 

Droga do Krainy Cudów prowadzi przez Krainę Błędów i Pomyłek. Bóg może przeprowadzić cię szybko i z ominięciem przeszkód, ale nie zwykł tego robić. Tak więc Kraina Błędów i Pomyłek to nasze życie duchowe, szkoła, w której uczymy się o Bogu. Kraina Cudów to niebo, gdzie zobaczymy Boga. Dopóki jesteśmy w Krainie Błędów i Pomyłek, czasem tylko mignie Jego obraz, niejasno jak w zwierciadle.

 

 

Kraina Błędów i Pomyłek – tak kardynał Basil Hume w swoich notatkach nazywa nasze życie, szczególnie tę duchową wędrówkę, w którą wyruszamy zaledwie gdy zdejmą z nas białą szatę chrztu. Pozostawia otwarte pytania, na które oczywiście nie ma jednoznacznej odpowiedzi: dlaczego ta wędrówka trwa tak długo, dlaczego napotykamy tyle przeszkód, dlaczego uczymy się tak mozolnie, skąd przestoje i poczucie cofania się, kręcenia w kółko, dlaczego zdarza się nam tak wiele błędów i pomyłek…

To nasze długie wędrowanie przywołuje mi w pamięci starotestamentalny fragment Księgi Wyjścia (13, 17-18). Izraelici, cudownie wyprowadzeni z Egiptu, nie zostają równie cudownie wprowadzeni do Ziemi Obiecanej. Co więcej, Bóg prowadzi ich okrężną, dłuższą drogą, przez pustynię, by w zetknięciu z pierwszymi przeszkodami nie zaczęli żałować i nie chcieli wracać do dobrze znanej i jakoś bezpiecznej, choć niewygodnej, niewoli Egiptu. Stąd czterdzieści lat na pustyni, by poznać prawdę o sobie, o własnej słabości, małości i grzeszności, i wreszcie wyznać za psalmistą: Poza Tobą nie ma dla mnie dobra (Ps 16) – wtedy nawet pustynia kwitnie i przemienia się w Krainę Cudów, już tu, na ziemi…

s.E.

____________________________________________________________

Z książki: Echa, czyli 50 książek w jednej, s. Ewa M. Elżbieta Kolinko ocd

Z moich lektur

Dodano: 27 luty 2024

WADA

CNOTA

niesprawiedliwość

sprawiedliwość

bezprawie

prawo

bezwzględność

wzgląd na drugiego człowieka

obstawianie przy swoim

wspaniałomyślność

brak skrupułów

sumienność

Bóg wszystko tak urządził, aby wszyscy wzajemnie okazywali sobie szacunek. Dlaczego gardzisz człowiekiem, w którym niebo jednoczy się z ziemią? Dlaczego odrzucasz hojny dar sprawiedliwości, jaki przygotował dla ciebie Bóg?

Ja, sprawiedliwość, jestem symfonią i przyjemnym dźwiękiem dla wszystkich ludzi. Sprawiedliwość ozdabia mnie jak klejnoty koronne. Szanuję dzieło stworzenia i wraz z nim dokonuję wspaniałych czynów. Wszyscy radują się ze mną, bowiem jestem dla nich latarnią morską na szlaku prowadzącym do sprawiedliwości. Dlatego każdy, kto wykroczy przeciw mnie, poniesie klęskę.

Budzę się razem z jutrzenką, ponieważ jestem ukochaną przyjaciółką Boga. Będę kroczyć po Jego stronie i od Niego nie odstąpię. Jestem mocą kwiatów wszystkich drzew, których zima nie zniszczy, a burza nie wyrwie z korzeniami. Otoczona całkowitą ciszą mieszkam na szczytach pokoju i kroczę potulnie jak baranek. Z Bożą siła wznoszę się jak zwycięzca, ponieważ jestem królewską koroną Boga. Nikt nie może mnie pokonać, nikt mnie nie przepędzi ani mną nie wstrząśnie, bowiem jestem przyjaciółką Boga.

Poezje

O mój Ty Boże od serca

Pastylkę daj cierpliwości

Przytul łagodnie do Siebie

Ucałuj mocno, z czułością

 

O mój Ty Boże od serca

Ujmij me serce w swe dłonie

Niech z głazu ciałem się stanie

I znów miłością zapłonie

 

O mój Ty Boże od serca

Naucz mnie, proszę, kochania

Lub weź to chore, ubogie

A swoje serce daj w zamian

 

O mój Ty Boże od serca

Dla Ciebie me serce kołacze

Czasem uderzy radośnie

Częściej wraz z Tobą zapłacze

 

Niebieski mój Kardiologu

Co łatasz rany serdeczne

Jak pieczęć mnie złóż na swym boku

I przyszyj na wieki wieczne

Dodano: 15 luty 2024

Z tomiku wierszy s. Renaty od Matki Pięknej Miłości ocd: Przez słów zasłonę ukaż mi Siebie.

Rozmaite tematy

Dodano: 01 luty 2024

„Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu Zbawicielu moim”.

Te słowa maryjnego „Magnificat” towarzyszą mi nieustannie od 8.12.23 r. Tego dnia stałam się narzeczoną Jezusa i serce moje pragnie wyśpiewywać memu Oblubieńcowi hymn wdzięczności.

To On zrobił pierwszy krok w moją stronę i cierpliwie czekał na moją decyzję. Dziś z głębi serca dziękuję Mu za to, że powołał mnie do Zakonu NMP z Góry Karmel przyodziewając mnie w święty habit tego Zakonu oraz za to, że chce mieć mnie blisko Siebie, abym przez ofiarę ze swego życia służyła Kościołowi i całemu światu.

Moje serce wypełnia ogromna radość, bo wiem, że w życiu nie ma nic piękniejszego i wspanialszego od bycia w relacji Oblubieńczej z Jezusem i możliwości służenia Mu. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, bo sam Bóg mnie ukochał miłością bez granic i powołał. Dzień obłóczyn pozostanie w mojej pamięci do końca życia 😊.

Dziękuję za modlitwę i dalej o nią proszę, bym podobała się Jezusowi wypełniając zawsze Jego Przenajświętszą Wolę, by Jego pragnienia stawały się moimi pragnieniami oraz bym była Jego radością i chwałą niesiona w Sercu Maryi do końca moich dni.

Siostra Marta Łucja od Niepokalanego Serca Maryi

Poezje

Niech się w ciszę zanurzę głęboko

Aż po uszy albo jeszcze głębiej

W ciszę, co pulsuje Tobą

Niech utonę w niej i zniknę zupełnie

 

Niech pochłonie wszystko Twa Obecność

Jak nurt wartki mnie z sobą uniesie

W tym, co tutaj niech objawi Wieczność

Jak, gdy zimą marzymy o lecie

 

Ciszo słodka, ciszo upragniona

Utul wszystko w kojących objęciach

Niech wygładzą się w twoich ramionach

Wszystkie rysy i duszy pęknięcia

 

Ciszo Boska, o ciszo łagodna

Niechaj życie w tobie będzie trwaniem

Ciszo święta, coś jest Słowem płodna

Daj to trwanie, co jest zasłuchaniem

Dodano: 15 stycznia 2024

Z tomiku wierszy s. Renaty od Matki Pięknej Miłości ocd: Przez słów zasłonę ukaż mi Siebie.

Z moich lektur

Dodano: 01 stycznia 2024

O drobnych wyborach dnia codziennego

Ostatnio poczytuję wieczorem, przed snem, otrzymaną od przyjaciela książkę zawierającą 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu, w której autorka, zgodnie z tytułem książki, dyskretnie przypomina, że Bóg nigdy nie mruga. Nie mruga, to znaczy zawsze spoczywa na nas Jego uważne, czujne, życzliwe spojrzenie. Psalmista dopowie: nie zaśnie ani się nie zdrzemnie ten, który czuwa nad Izraelem, oraz Pan będzie czuwał nad twoim wyjściem i powrotem teraz i po wszystkie czasy. Bóg, zawsze obecny w naszym życiu, czujny i uważny, z każdej sytuacji, także tej najtrudniejszej, wskazuje nam wyjście. Trzeba oczywiście nauczyć się Jego języka, nauczyć się Go słuchać, by usłyszeć i zrozumieć Jego słowo. Ale, wracając do książki, muszę przyznać, że od kilku dni powraca mi na pamięć jedno zdanie z 13. lekcji:

O tym, kim naprawdę jesteśmy, nie świadczą nasze zdolności,

tylko nasze wybory. *

Propozycje autorki, jak przekonać świat o naszej wartości, niepowtarzalności, choć miejscami ciekawe, nie zatrzymały mojej uwagi tak mocno, jak powyższy fragment. Bo przecież wielu z nas żyje w bardzo skromnych warunkach; brak wybitnych zdolności każe zająć się prozaicznymi, nieciekawymi dla oczu świata rzeczami, a kruche i słabe osobowości nie pociągną tłumów, nie dostaną Nobla, Oskara, czy innych prestiżowych w tym świecie nagród. A jednak nie to świadczy o naszej wartości, nie to ją określa: nie nasze zdolności, ale nasze wybory. A te ostatnie są w zasięgu każdego z nas i to w każdej chwili. Niektóre są tak drobne i zwyczajne, że przejdą niezauważone przez otaczających nas ludzi, ale przecież Bóg nigdy nie mruga i to Jemu nic nie umyka. To On z tych maleńkich, codziennych wyborów buduje nas od wewnątrz, a gdy rozpadnie się nasz człowiek zewnętrzny, jak mówi św. Paweł, objawi się ta najgłębsza prawda o nas.

Współsiostry świętej Teresy od Dzieciątka Jezus niezbyt wiedziały, co o niej napisać po śmierci – była przecież tak zwyczajna. Jednak niedługo potem odkryto jej wielkość ukrytą w maleńkości i zaufaniu złożonym w Bogu. Kościół zaliczył ją do błogosławionych, potem świętych, uczynił patronką misji, choć nie opuściła murów klauzury własnego klasztoru, a na koniec, tę młodą (wstąpiła w wieku 14, a zmarła w wieku 24 lat) karmelitankę ogłosił doktorem Kościoła. Teresa dokonywała drobnych wyborów każdego dnia, a gdy brakowało okazji, z miłością podnosiła przysłowiową szpilkę z ziemi.

Nadto, usłyszałam kiedyś podczas duchowej rozmowy: twoje codzienne wybory kształtują charakter na czas próby. By być wielkimi w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa, w rzeczach małych, codziennych i wielkich, które mogą się nam przydarzyć, mamy pod ręką drobne okazje by tę wielkość budować.

Właśnie – kończę to pisanie, bo czekają mnie jeszcze inne obowiązki. Taki drobny wybór, na teraz…

s.E.

____________________________________________________________

*Regina Brett, Bóg nigdy nie mruga, Wydawnictwo Insignis Media, Kraków 2012, s. 89.

Z książki: Echa, czyli 50 książek w jednej, s. Ewa M. Elżbieta Kolinko ocd

Z moich lektur

Dodano: 15 grudnia 2023

WADA

CNOTA

rozpacz

nadzieja

brak nadziei

nadzieja

beznadziejność

ufność

pesymizm

optymizm

myślenie negatywne

myślenie pozytywne

O, rozpaczy, jesteś zarzewiem zła i pożywką dla wad. Nawet nie wiesz, jak dobry jest dla ciebie Bóg. Nikt nie może ci pomóc, bowiem życia i dobra szukasz wszędzie, tylko nie u Pana. A On przecież stworzył niebo, ziemię, wszystkie wartości, i nawet zło uczynił sobie poddanym. Od Niego pochodzą wszystkie wielkie dzieła, a także triumf nad złem. Dlaczego zawsze wyobrażasz sobie nieszczęście, jeszcze zanim ono w ogóle nastąpi? Wszystkie stworzenia wypełniają bożą wolę, tylko zło stawia opór i odmawia, toteż zostało skazane na wygnanie w mroku, w którym nie wyrządzi już żadnej szkody.

Z wielką radością siedzę przy tronie Boga i z ufnością obejmuję każde Jego dzieło. Wszystko doprowadzam do dobrego końca, zjednując cały świat i ludzi. Bojaźliwa istota nie ma w sobie ufności w Bogu. Dlaczego to czynisz? Zawsze wyobrażasz sobie tylko nędzę i niepowodzenie, które cię jeszcze nie dotknęły. W ten sposób już w dzieciństwie tracisz siłę do życia.

Z moich lektur

Dodano: 1 grudnia 2023

WADA

CNOTA

żądza sławy

uwielbienie dzieł stworzenia

żądza władzy

poważanie

władczość

bojaźń Boża

brak szacunku

wzgląd na drugiego człowieka

potrzeba uznania

szacunek

Wciąż tylko wykorzystujesz innych do swoich celów. Cóż może zdziałać człowiek bez Boga? Nic! Sam sobie szkodzisz, gdy używasz swych talentów tylko dla siebie. Jedynie stojąc po stronie Boga, możesz dostrzec, co jest dobre dla ciebie i innych. Bóg nie pozwoli ci samolubnie wykorzystywać dzieła stworzenia i mocno tobą potrząśnie. Nawet nie pytasz o obmycie podczas chrztu i o Boże uzdrawiające siły! Oddajesz się słabościom i marnujesz życie.

Ja jednak czczę Boga i znam swoje granice. Jak mogłabym sobie wmawiać, że kupię piękno i radość życia? Osiągnę je pod warunkiem, że otworzę się przed moim Bogiem i Go o to poproszę. Próżność i żądzę posiadania pozostawiam daleko za sobą. Staram się żyć w harmonii ze światem. Bóg obdarza mnie chlebem życia i ma w człowieku swe mieszkanie, dlatego tylko z Nim mogę dokonać najlepszych i najpożyteczniejszych dzieł. Sens życia polega na byciu świątynią, w której wzrasta to, co Boże, zaś ego maleje. Jednak ty, żądzo sławy, jesteś jak zaraza i nie żywisz głębokiego szacunku wobec Boga i dzieła stworzenia.

Z moich lektur

Dodano: 15 listopada 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Siódme mieszkania cz.2

Odkąd dusza umarła dla siebie i Chrystus w niej żyje, nie troszczy się o to, co na nią przychodzi. Żyje w takim zapomnieniu o sobie, jakby już jej nie było.

Mało jest tych, którzy oswobodzeni ze wszystkiego, mają na uwadze tylko i wyłącznie cześć Boga.

Dusze zjednoczone z Bogiem nawet wśród prześladowań doświadczają radości wewnętrznej. Nie odczuwają wrogości wobec osób wyrządzających im zło, lecz tym bardziej je miłują.

Na szczytach życia duchowego nie ma już pragnienia śmierci, by być z Bogiem, ale jest wielkie pragnienie służenia Mu pośród boleści i trudów. Byleby Pan był wychwalany, choćby w czymś bardzo małym.

Gdy dusza ma ze sobą samego Boga nie pragnie pociech i smaków wewnętrznych jak przedtem.

Kto spoglądając w siebie jest przekonany, że ma w sobie Boga, nie czuje żadnego lęku przed śmiercią.

Gdy słabnie pamięć o Bogu duszy z Nim zjednoczonej, On sam przebudza ją impulsem, który pochodzi z najgłębszej jej sfery, niezależnie od jej woli, czy zdolności myślenia.

Gdyby na drodze modlitwy nie było żadnego innego zysku, jak tylko uświadomienie sobie tego szczególnego starania, jakie Bóg przejawia w komunikowaniu się z nami, to wystarczyłoby, by ponieść wszelkie trudy tej drogi, poprzedzające to delikatne, a przeszywające doświadczenie Jego miłości.

Na szczytach życia duchowego, Bóg i dusza w największym milczeniu cieszą się doświadczeniem siebie nawzajem. Rozum jakby przez małą szczelinę w drzwiach przygląda się temu w spokoju i zdumieniu.

W siódmych mieszkaniach prawie nigdy nie pojawia się oschłość, ani wewnętrzne zburzenie. Tutaj dusza niemal zawsze pozostaje w uciszeniu. Wszelkie dary, których Bóg jej udziela dokonują się bez pomocy z jej strony.

W siódmych mieszkaniach ustają wszelkie zachwycenia, bo dusza zobaczyła już tak wiele, że niczym się już nie zdumiewa. Nie doświadcza już osamotnienia, ale stale przebywa w towarzystwie Trójjedynego Boga.

Największy dar Boga to życie, które jest naśladowaniem życia Jego umiłowanego Syna

Duszę w siódmych mieszkaniach można przyrównać do łani, która znalazła zdroje wód, albo do gołębicy z arki Noego, która przyniosła gałązkę oliwną. Oznajmia tym samym, że natrafiła na stały grunt wśród burz i powodzi świata.

Im bardziej dusza jest obdarowana przychylnością Bożego Majestatu, tym więcej w niej obaw i onieśmielenia co do siebie. Jest jak celnik, który nie czuje się godny podnieść swych oczu.

Żywa obecność Pana w duszy sprawia, że krzyże, przeciwności i cierpienia, których nigdy nie brakuje, nie rodzą w niej niepokoju. Są one niczym fale przelewające się przez nią. Zaraz potem morze uspokaja się i dusza zapomina o wszystkim.

To, że dusza odczuwa wielkie pragnienie nie popełnienia za nic na świecie jakiejkolwiek niedoskonałości, nie oznacza, że już ich nie popełnia. Zdarzają się jej nawet grzechy, choć z łaski Bożej nigdy rozmyślnie.

Bywa, że na krótko, Pan zostawia duszę w jej naturalnych zdolnościach. Wówczas wszyscy jej przeciwnicy, których pokonała w poprzednich mieszkaniach, łączą się razem, by się na niej zemścić za czas, w którym nie mogli jej dostać w swoje ręce. Ona jednak nawet w pierwszym poruszeniu nie doświadcza zachwiania się w tym, co dobre, ale jeszcze bardziej docenia wielkość uczynionego jej daru.

Najlepszym zabezpieczeniem przed grzechem, jakie możemy posiadać, jest błaganie Boga, abyśmy Go nie ranili.

Wszystkie Boże dary są po to, aby umocnić naszą słabość, tak abyśmy byli w stanie naśladować Jezusa w poddaniu się Ojcu.

Doświadczenie pokazuje, że ci którzy żyją w wielkiej bliskości z Chrystusem, są także tymi, którzy wiele wycierpieli.

Celem modlitwy jest ustawiczne trwanie przy Bogu, uzdalniające nas do zapomnienia o sobie. Dzięki temu wszystkie nasze siły możemy zaangażować w czyny wyrażające naszą miłość ku Niemu.

Z samych aktów, uczuć i postanowień czynionych na modlitwie mały jest pożytek, jeśli nie wyrażają się one potem w czynach.

Bez naginania swojej woli, choćby w rzeczach małych, modlitwa nie przynosi takiego owocu, jakiego by dusza pragnęła.

Naginanie swojej woli jest dużo bardziej istotne, niż ja (św. Teresa) zdołam was do tego przekonać.

Być prawdziwie duchowym – to uczynić się niewolnikiem Boga. Pozwolić naznaczyć się piętnem krzyża i oddać się wszystkim na służbę. Nadto poczytywać to sobie za wielki dar.

Dla kogoś kto patrzy na Ukrzyżowanego, wszystko staje się łatwiejsze.

Pokora jest fundamentem całej budowli modlitwy.

Służyć innym, to jakby układać solidne kamienie pod zamek modlitwy, by się nie zawalił.

Kto nie wzrasta, maleje.

Jeśli nie nabywamy cnót, a poprzestajemy tylko na modlitwie, pozostajemy karłami.

Boże towarzystwo, którego dusza doświadcza w swoim wnętrzu – daje jej o wiele więcej siły, niż kiedykolwiek miała.

Wewnętrzna siła, którą Bóg daje duszy, sprawia że wszystkie jej wysiłki podejmowane dla Niego, wydają się jej niczym.

Czasami demon wzbudza w nas wielkie pragnienia tylko po to, abyśmy nie przyłożyli ręki do tego, co jest w naszym zasięgu, i przez to nie usłużyli Panu.

Maria i Marta muszą pozostać razem, aby mogły godnie ugościć Pana i mieć Go zawsze przy sobie.

Nie dążmy do tego, aby troszczyć się o dobro całego świata, ale o dobro tych osób, które żyją obok nas. Mamy wobec nich większe zobowiązania i dzięki temu większe będzie dzieło naszego życia.

Nie budujmy wysokich wież bez fundamentów, bo Pan nie patrzy na wielkość naszych czynów, tylko na miłość z jaką je czynimy.

Z moich lektur

Dodano: 1 listopada 2023

WADA

CNOTA

melancholia

uczucie niewymownego szczęścia

zmartwienie

entuzjazm

pesymizm

optymizm

strapienie

pogoda ducha

smutek

radość

Tymczasem ja wołam do Boga, a On mi odpowiada. Wyciągam do Niego swe ręce, biegnę za Nim i mówię Mu o swych potrzebach, zaś On w swej dobroci obdarowuje mnie tym, czego pragnę.

U Boga szukam i znajduję to, czego potrzebuję.

Jestem tęsknotą za wewnętrzną radością.

W Bożej obecności gram na cytrze i dostosowuję do Pana całą moją pracę. Wszelkie zaufanie i nadzieję pokładam w Bogu i oddaję swe życie w Jego ręce.

Z moich lektur

Dodano: 15 października 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Siódme mieszkania cz. 1

Na drodze łask mistycznych dwie rzeczy mogą spowodować śmierć. Zarówno ból tęsknoty za Bogiem, jak i szczęście, które po nim następuje.

Skoro wielkość Boga nie ma kresu – to nie będą go miały również Jego dzieła.

Najgłębsza komnata ludzkiej duszy jest dla Boga jakby drugim niebem, w którym Jego Majestat zamieszkuje.

O ile dusza pozostaje w łasce, o tyle przenika ją Boskie światło.

Zatwardziały grzesznik jest jak ktoś umierający z głodu, choć wokół niego nie brakuje jedzenia. Ponieważ ma związane ręce i czuje do niego odrazę nie może po nie sięgnąć. Karmi i rozwiązuje go ten, kto się modli za niego ratując mu życie wieczne.

Wielką jałmużną jest modlitwa za tych, którzy pozostają w grzechu śmiertelnym.

Trzy Osoby Boskie mieszkają w najgłębszym wnętrzu duszy, jakby w bezdennej głębi.

Im bardziej dusza zjednoczona jest z Bogiem, z tym większą swobodą i zapałem angażuje się w służbę Bogu. W chwilach wolnych od zajęć pozostaje w przemiłym Boskim towarzystwie.

Bóg okazuje miłosierdzie duszy przez to, iż daje jej odczuć w oczywisty sposób, że nigdy nie oddala się od niej.

Podział na Martę i Marię przebiega także wewnątrz duszy. Gdy jej wyższa, rdzenna część cieszy się doświadczeniem uciszenia w Bogu, niższa część, zmaga się z wielkim utrapieniem i trudami zewnętrznymi.

Gdy sprawy Pana uznamy za swoje własne, On troszczy się o nasze.

Póki żyjemy w ciele, łaska duchowych zaślubin duszy z Bogiem nie może dokonać się w sposób doskonały, gdyż zawsze istnieje ryzyko oddalenia się od Niego.

W widzeniu wyobrażeniowym Bóg ukazuje się duszy, jakby wchodził do niej przez drzwi, tj. przez zmysły. W widzeniu umysłowym ukazuje się w miejscu gdzie sam mieszka, gdzie nie potrzeba Mu drzwi, by wszedł do własnego domu.

Duchowe małżeństwo duszy z Bogiem dokonuje się w najbardziej wewnętrznym centrum duszy, w którym mieszka sam Bóg.

Bóg niektórym duszom objawia niepojęty stopień swojej miłości ku nim, abyśmy wszyscy znali i wysławiali wspaniałomyślność Boga. Łączy się On ze swoim stworzeniem na podobieństwo małżonka – nierozerwalnym węzłem, i nigdy nas nie opuści.

Małżeństwo duchowe można wyrazić w symbolu małego strumyczka, który wpływa do morza i nie ma sposobu na to, by go od niego oddzielić.

Jak światło, które wpada do pomieszczenia przez dwa okna, staje się w nim jednym światłem, tak samo łączy się Bóg z duszą w łasce małżeństwa duchowego.

W siódmych mieszkaniach „motyl” (nasze ja) z rozkoszą umiera, bo jego życiem jest już Chrystus.

Z Boskich piersi, którymi Bóg karmi duszę, rozlewają się strugi mleka, które wzmacniają wszystkich mieszkańców zamku, docierając także do ciała.

Jak nie ma skutku bez przyczyny, tak dusza odczuwająca w sobie światło przenikające jej władze, uświadamia sobie obecność w jej wnętrzu Kogoś, od kogo te światło pochodzi.

Pewna to rzecz, że gdy dusza dla miłości Boga wyzbędzie się przyzwyczajenia do rzeczy stworzonych, On sam wypełni ją Sobą.

Gdy Pan wprowadza duszę do siódmego mieszkania, które jest jej własnym wnętrzem i Jego mieszkaniem, ustają wszelkie poruszenia jej władz i wyobraźni, które kiedyś jej szkodziły i pozbawiały pokoju.

Duszy ukrytej w siódmym mieszkaniu nic nie skłoni do wyjścia z niego, choćby w innych mieszkaniach kotłowało się mnóstwo spraw, toczyły się wojny i słychać było wielką wrzawę.

Namiętności i emocje, choć już okiełznane, boją się wejść do siódmego mieszkania, sądząc że wyjdą z niego jeszcze bardziej ujarzmione.

Z moich lektur

Dodano: 1 pażdziernika 2023

WADA

CNOTA

uzależnienie

wolność od uzależnienia

uzależnienie

siła do uwolnienia

presja

samodzielność

samozniszczenie

wola życia

chciwość

skromność

cupiditas

contemptus mundi

Ty, chciwości jesteś dla ludzi jak okropne kajdany, bowiem bezmyślnie zabawiasz się doczesnymi dobrami. Gdzie dzisiaj są ich bogactwa, skarby i majątki? W nicości! Oni również cierpią tam z powodu skutków swej żądzy materialnego zysku, bowiem nie zdołali się uwolnić przez ogień Ducha Świętego i nie dążyli do osiągnięcia skarbów niebiańskich, lecz doczesnych.

Ja jednak, ze wszystkimi swoimi myślami i dążeniami, mieszkam w bliskości Ducha Świętego, a całe moje życie dostosowuję do woli Boga. Wędruję Jego ścieżkami i czczę Go jak Ojca. Porzucam swe pragnienie doczesnych przyjemności i otwarcie mówię o swoich uzależnieniach i nałogach. Gdy ogarną mnie doczesne nałogi, wówczas gorliwie szukam siły Ducha Świętego, aby znów odzyskać trzeźwość myślenia. Potrzebuję tylko tego, co zachowa mnie przy życiu na niewygórowanym poziomie. Materialny zbytek przeszkadza mi tęsknić za Bogiem. Czerwienię się, gdy ogarnia mnie nałóg i odważnie odpowiadam mu: Nie masz nade mną żadnej władzy i nie możesz mnie też zbawić! Brzydzę się oszustwem nałogu, bowiem gdy tylko rozpali mnie ogień Ducha Świętego, znikają wszystkie me doczesne uzależnienia. W ten sposób, unosząc się na wysokościach, przedzieram się do wolności.

Z moich lektur

Dodano: 01 październik 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Szóste mieszkania cz.3

Wielkie rozradowanie ogarnia duszę, gdy Bóg jednoczy się z nią także na poziomie jej władz i zmysłów pozwalając im zachować swobodę. Wówczas nie sposób zachować milczenia i nawet skałom i zwierzętom pragnie się śpiewać i opowiadać o chwale Boga.

Szczęśliwa zaiste ta dusza, której dostała się najlepsza cząstka i że może uchylić się od tego świata, by żyć w ukryciu dla Boga.

Z serca oddanego Panu płynie wewnętrzna radość, która także innych pobudza do dziękczynienia za dar powołania.

Gdy Bóg napełni duszę radością, zapomina ona o wszystkim i nic innego nie widzi i o niczym innym mówić nie potrafi, jak tylko o uwielbieniu Boga, które z tej radości wytryska.

Nic nie czyni nas bezpiecznym od grzechów na tej ziemi. Żal za nie, z powodu niewdzięczności, a nie z powodu kary, tym bardziej rośnie, im większe łaski dusza od Boga otrzymuje.

Łaski mistyczne są jak wody bystrej rzeki, które tylko czasami spływają na duszę. Grzechy zaś jej, są jak kałuże błot, które wciąż ma przed oczami.

Zawsze płonąć nigdy nieprzerwanym zapałem miłości i nic wspólnego nie mieć z ciałem – to rzecz aniołów, nie ludzi.

Nie ma takiego poziomu życia duchowego, na którym można by już zaniechać rozważania o najświętszym człowieczeństwie Chrystusa. Jest ono naszym największym dobrem i lekarstwem.

Daru doskonałej kontemplacji nie udziela Bóg duszy raz na zawsze, tak by już do innych form modlitwy nie musiała powrócić. Trudniej jej jednak rozważać rozumem jak kiedyś, bo i bez jego pomocy wola jej lgnie do Pana.

Kto by się oddalił od Boga wcielonego, ten do siódmego mieszkania nie wejdzie, bo bez Przewodnika, który jest drogą do przodu pójść nie można.

Nie jest dobrze nic nie robiąc tracić czas w oczekiwaniu na łaskę kontemplacji, którą się kiedyś otrzymało. Trzeba jak oblubienica z Pnp we wszystkim i przez wszystko szukać Pana, rozpamiętując Jego życie i śmierć.

Nieogarnioną i największą ze wszystkich łask, jaką Bóg nam uczynił jest ta, że dał nam swego Syna.

Kto tak wiele rozważał o życiu i śmierci Zbawiciela, że jego umysł i serce przeniknięte są Jego osobą, temu wystarczy jedno wejrzenie na Niego, by wolę rozpalić miłością.

Odczuwanie pociech na modlitwie nie jest czymś codziennym, ani nie trwa ustawicznie. Gdyby było inaczej, byłoby to bardzo podejrzane, a nawet niebezpieczne.

Im wyżej dusza postąpi, tym bliżej towarzyszy jej Jezus, który może dać jej żywe odczucie swojej obecności przy niej, choć oczami ciała ani duszy Go nie widzi. Nazywa się ono widzeniem umysłowym.

Nie trzeba się obawiać by ktoś kto naprawdę doświadczył łaski mistycznej uważał siebie za lepszego od innych. Wręcz przeciwnie – wydaje mu się, że nie ma nikogo kto by gorzej służył Bogu niż on. Najmniejsze uchybienie bólem przeszywa jego wnętrzności.

Gdy z łaski Jezusa czujemy Jego obecność przy sobie, nie sposób o Nim zapomnieć. Takie Boże towarzystwo rodzi w duszy wielką czystość i jasność sumienia.

Nienawidzi diabeł tego, gdy dusza stałe łączy się z Bogiem i myślą swoją zanurza się w Nim.

Najlepszy spowiednik to ten, który z głęboką wiedzą łączy nabytą z własnego doświadczenia znajomość rzeczy duchowych.

Nie byłoby dobrze gdybyśmy robiły różnice między siostrami, lepiej oceniając i traktując te, które są bardziej obdarowane przez Boga.

Widzenie przez wyobraźnię człowieczeństwa Pana, to łaska otwartej skrzyni. Można ją wyrazić w symbolu drogocennego kamienia ukrytego w złotej skrzyni, którą właściciel komuś podarował, ale bez klucza. Choć ten ktoś jest świadomy obecności tego kamienia, nigdy go nie zobaczy, dopóki właściciel sam nie przyjdzie i skrzyni nie otworzy.

W niebie będziemy się bardzo zdumiewać, jak daleko odmienny jest osąd Boga od tego, co tu na ziemi możemy zrozumieć i ocenić.

Choć drogę łask nadzwyczajnych należy wysoko cenić i poważać, nigdy dla siebie samego nie należy jej pragnąć. Nie możemy z pokora żądać tego, na co się nigdy nie zasłużyło.

Każdego prowadzi Pan drogą najlepszą dla niego i zuchwalstwem byłoby chcieć ją sobie samemu wybierać.

Nigdy nie wiemy czy to w czym upatrujemy dla siebie szczęście i zysk, nie przyniesie nam straty.

Jedyna bezpieczna droga – to chcieć tego, czego chce dla nas Bóg, który zna nas lepiej niż my samych siebie.

Są święci co nigdy widzeń nie mieli, i tacy, którym była dana ta łaska, a świętymi nie są.

Miłość ma taką naturę, że bezustannie działa i pracuje tylko dlatego, że miłuje.

Nie myślmy, że widzenia często się powtarzają tym, którzy tej łaski dostąpili. Na jedną z nich często sto i tysiąc trzeba im wycierpieć utrapień i krzyżów.

Bóg objawia się duszy, aby ją pocieszyć w smutku, przygotować na cierpienie lub, by nawzajem mogli się cieszyć posiadaniem siebie.

Jedną z tajemnic, którą Bóg może objawić duszy jest ta, że On widzi i obejmuje wszystkie rzeczy, złe i dobre.

Skoro Bóg, chociaż Go ciężko obrażamy, nie przestaje nas miłować, słusznie ma prawo żądać od nas, byśmy i my odpuszczali wszystkim, którzy nas skrzywdzili.

Jeśli Bóg sam nam objawi, że jest Prawdą Najwyższą, która zwieść nie może, zrozumiemy z mocą trafność słów Psalmu 116, że każdy człowiek jest kłamcą.

Żyć w prawdzie przed Bogiem i przed ludźmi, to nie chcieć by uważano nas za lepszych niż jesteśmy.

Hierarchia wartości zbudowana na widzeniu rzeczywistości wyłącznie w wymiarze doczesnym, jest zakłamaniem i zafałszowaniem tej rzeczywistości.

Pan dlatego jest tak wielkim miłośnikiem pokory, ponieważ pokora jest życiem w prawdzie. Prawdą jest, że sami z siebie nic nie mamy dobrego.

Im więcej Bóg się duszy odsłania w nadprzyrodzony sposób, tym bardziej rośnie w niej nieustanna tęsknota za Nim, będąca źródłem prawdziwej męki wewnętrznej.

Cierpienie duchowe wynikające z tęsknoty za Bogiem, są bez porównania większe niż cierpienia fizyczne. Prawdopodobnie właśnie one są udziałem dusz czyśćcowych.

Im bardziej tęsknota za Bogiem pali duszę, tym więcej czuje się ona tu na ziemi samotna. Żadne bowiem stworzenie, ani ziemskie, ani nawet niebieskie, nie jest w stanie zapełnić w niej pustki.

Bólu tęsknoty za Bogiem nie można samemu w sobie wyzwolić, a gdy przyjdzie nie sposób się od niego uwolnić.

Choć miłujący Boga wiele muszą wycierpieć, wszystko to nie wiele znaczy, w porównaniu z tym, co otrzymują potem. Dlatego także cierpienie uważają za łaskę.

Na drodze łask mistycznych dwie rzeczy mogą spowodować śmierć. Zarówno ból tęsknoty za Bogiem, jak i szczęście, które po nim następuje.

Z moich lektur

Dodano: 15 września 2023

WADA

CNOTA

brak wiary

wiara

niewierność

wierność

nieufność

zaufanie

niewiarygodność

wiarygodność

słabość

siła

O, ty nieudaczniku, szatański oszuście, wszystkiemu zaprzeczasz, choć w głębi duszy czujesz, że jest to prawda. Jesteś duchem, który wciąż zaprzecza! Dlatego twoje oczy są tak zaciemnione, bowiem przestałeś już dostrzegać drogę do szczęścia i uzdrowienia.

Brak wiary wciąż z pełną determinacją wytyka ludziom omylność, aby ich zniechęcić. Jednak ja, wiara, raduję się z aniołami i pozostaję wierna Bogu, bowiem chcę tylko tego, co On. Z cherubinami zapisuję wszystkie Jego przykazania dokładnie tak, jak pragnie tego Bóg. Tak postępuję i podejmuję decyzje w zgodzie z prorokami i mędrcami tego świata. Wszystkie królestwa na ziemi odnoszące sukcesy dzięki mnie, wierze, osiągają Bożą sprawiedliwość, bowiem jestem zwierciadłem Boga i promienieję we wszystkich Jego przykazaniach.

Z moich lektur

Dodano: 01 września 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Szóste mieszkania cz.2

Gdy Bóg wprowadza duszę do szóstego mieszkania zawiesza jej władze i zmysły i w jednej chwili na Jego rozkaz zamykają się drzwi mieszkań poprzednich.

Choćby wszystkie uciechy, bogactwa i rozkosze tego świata wiecznie trwały, w porównaniu z dobrami niebieskimi, są jak śmieci. Także te drugie niewiele znaczą, wobec szczęśliwości posiadania Pana naszego, Stwórcy i Władcy wszystkich skarbów nieba i ziemi.

Widząc coraz wyraźniej wielkie niedoskonałości nasze, coraz goręcej błagajmy Pana, aby wyprowadził z nich dobro, tak byśmy we wszystkim były Mu przyjemne.

Nieskończona hojność Boga nigdy nie zdoła wyczerpać nieskończonych bogactw Jego.

Czasem zsyła Bóg na duszę zachwycenia tak wielkie, że ustaje jej oddech, a ciało nie daje najmniejszego znaku życia.

Im większe łaski, tym większe ich skutki w postaci pragnienia dodawania Bogu chwały i miłości przewyższającej swą siłą każdy ból.

Bóg porywając duszę ku sobie, tak nagle i gwałtownie, że nie ma sposobu na opieranie się Mu – chce jej okazać, że skoro tak szczerze oddała Mu się cała, powinna wiedzieć, że nie ma już żadnej władzy nad sobą. Jest to sposób zachwycenia zwany lotem ducha.

Jeśli modlitwę odpocznienia można porównać do cichego i spokojnego czerpania wody prosto ze źródła, to w łasce lotu ducha spływa ona na duszę jak potężna, pędząca fala, która ją porywa, unosi i zalewa całe jej wnętrze.

Duszy czującej nędzę swoją i żalącej się przed Panem, że nie ma nic, co by Mu mogła ofiarować, Jezus powiedział: Oto oddaję ci wszystkie boleści i gorzkości jakie wycierpiałem w męce mojej, weź i ofiaruj je Ojcu mojemu jako własność twoją.

Wielkie zadowolenia sprawiamy Panu, gdy poznajemy samych siebie, swoje ubóstwo i nędzę. A także, gdy widzimy, że niczego nie posiadamy, czego byśmy od Niego nie dostali.

Duszy porwanej przez Boga zdaje się, że jest przeniesiona do zupełnie innej krainy, w której światłość jest bez porównania większa od ziemskiej światłości. Poznać w niej można w jednej chwili tak wiele prawd i tajemnic, że tu na ziemi całego życia by na to nie starczyło.

Komu Pan ukazał choćby rąbek nieba, temu odtąd życie na ziemi staje się udręką i nic go tu już nie pociąga. Ma jednak w sobie pokój, pogodę ducha, głęboką pokorę i wszystko obraca na służbę i chwałę Boga.

Oczami duszy widzi się bez porównania wyraźniej niż oczami ciała.

Tylko Ten, który daje łaskę zachwycenia, może dać również odwagę do jej przeżycia. Bo wielkiej odwagi potrzeba duszy, gdy ją ciało i zmysły opuszczają.

Gorące pragnienie podobania się Bogu we wszystkim i nie obrażania Go w czymkolwiek, budzi w duszy tęsknotę za życiem pustelniczym. Ale gdyby mogła skłonić choćby jedną osobę do wierniejszego oddania się Bogu, od razu rzuciłaby się w wir świata by ją znaleźć.

Lepiej nie próbować wywoływać w sobie tego, co jedynie jest darem Bożym, ale trzeba trzymać się obecności Pana, patrzeć na Jego miłosierdzie i wielkość oraz pamiętać o niegodności swojej. Bóg zaś niech daje nam to, co się Jemu podoba, wodę czy posuchę, jak zechce.

Łzy są darem łaski, gdy wyciska je siła miłości Bożej, ale mogą też być skutkiem zwykłej przyrodzonej tkliwości.

Z moich lektur

Dodano: 15 sierpnia 2023

WADA

CNOTA

niestałość

stałość

bezcelowość

świadome dążenie do celu

zmienność

wytrzymałość

niesłowność

niezawodność

niezdecydowanie

zdecydowanie

brak systematyczności

systematyczność

Ja, stabilność, jestem najsilniejszym filarem. Lekkomyślność niestałości nie robi na mnie wrażenia. Żaden podmuch wiatru nie może wprawić mnie w ruch, nie jestem jak liście na drzewie, które powiewają tam i z powrotem. W obliczu życiowych burz jestem solidnym oparciem, jak Syn Boży, który buduje dom na skale. Któż może mnie niepokoić? Kto może mnie zranić i skrzywdzić? Nikt, ani silni, ani słabi, wytworni czy książęta, bogaci czy biedni nie są w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Mam odpocznienie w Bogu, który stale mieszka w wieczności. Nie zachwieję się, bowiem trwam na najsilniejszych fundamentach.

Z moich lektur

Dodano: 01 sierpnia 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Szóste mieszkania cz.1

Wielkie i ciężkie są utrapienia i trudy, zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne, które dusza wycierpieć musi zanim wejdzie do siódmego mieszkania.

Samotności pragnie dusza zraniona miłością Boskiego Oblubieńca.

Zewnętrzne trudy dusz w szóstych mieszkaniach to obmowy, sądy i szemrania ludzi z którymi żyje, nawet ci którzy dotychczas byli jej przyjaciółmi odwracają się od niej i najsurowiej osądzają, złemu duchowi przypisując stan ich ducha.

Ludzie z równą łatwością mówią dobrze, jak i źle o drugich, zatem jak na nagany, tak i na pochwały ich, nie ma co zważać.

Dla duszy oświeconej wewnętrznie, przykrością są pochwały, które słyszy na swój temat. Jasno widzi, że jeśli jest w niej coś dobrego, to nawet w najmniejszej cząstce nie jest to jej zasługą, tylko darem Boga. Patrzy na to dobro tak, jakby widziała je w kimś innym, a nie w sobie.

Dusze zaproszone do szóstych mieszkań, zwykle nawiedzają tak ciężkie choroby i ogromne bóle zewnętrzne, że z ochotą wolałyby przyjąć jakąkolwiek szybką śmierć męczeńską.

Gdy dusza dojdzie do tego, że zupełnie nie zaważa na oznaki czci i szacunku, wówczas wszelkie obelgi i krzywdy nawet ją radują. Z doświadczenia wie, jak wielkie korzyści i zyski osiąga się tą drogą i dlatego nie myśli, że ci którzy ją prześladują, obrażają Boga.

Wielkim cierpieniem jest dla duszy, gdy spowiednik jej nie rozumie, i z powodu jej niedoskonałości podważa prawdziwość łaski, które Bóg jej czyni.

Dużym strapieniem jest dla duszy, gdy nie potrafi jasno zdać sprawy ze swego wewnętrznego stanu spowiednikom i dlatego myśli, że ich oszukuje.

Bóg może wprowadzić duszę w tak wielkie cierpienie wewnętrzne, że wydaje jej się, że On sam ją odrzucił. Wówczas nic co ziemskie nie jest w stanie jej pocieszyć.

Czasem, gdy dusza wcale nie myśli o Bogu, On nawiedza ją łaską swoją jakby zadawał jej ranę nad wyraz słodką, z której nigdy nie chciałaby być wyleczona.

Gdy jedna iskra oderwie się od żaru, którym jest Bóg i padnie na duszę, nie może jej całej spalić, ale rozkoszny ból jej zadaje, tworząc ranę miłości.

Skutkiem rany miłości jest to, że dusza w każdej chwili jest gotowa do przyjęcia cierpienia i trudów dla Boga. Jest też bardziej zdeterminowana w uchylaniu się od przyjemności ziemskich.

Widzenia i objawienia nie są koniecznym, ani głównym warunkiem służby Bożej. Dlatego nie starci ten, kto nie zwraca na nie uwagi.

Słowa wewnętrzne, które słyszy dusza, mogą pochodzić od Boga, od złego ducha lub z jej własnej wyobraźni.

Choćby słowa wewnętrzne były od Boga, nie dowodzi to, by ten kto je słyszy, był lepszy od innych. Bóg i do faryzeuszów mówił, a przecież pozostali faryzeuszami.

Słowo Boże poznajemy po tym, że zawiera w sobie wszechwładną potęgę i siłę i jednocześnie czyni to, co oznajmia.

Dusza pogrążona w wielkich oschłościach i cierpieniu wewnętrznym (w nocy ducha), której nic pocieszyć nie zdoła, od jednego Bożego słowa, tj. nie smuć się, albo Ja jestem nie bój się, które w sobie słyszy, natychmiast odzyskuje spokój i światło.

Kto usłyszał słowo pochodzące od Boga, pamięta je bardzo długo, albo i nigdy go nie zapomni.

Wewnętrznie usłyszane słowa od Boga zawsze rodzi w duszy wielki pokój, uciszenie, pobożne i kojące skupienie oraz radosne pragnienie chwalenia Go.

Choćby wszystkie nadzieje zawiodły nic nie zaćmi iskierki pewności na dnie duszy, która usłyszała od Boga obietnicę spełnienia się czegoś.

Im większy dar nadprzyrodzony Bóg czyni duszy, tym bardziej ona mniej siebie ceni i tym silniej uświadamia sobie swą grzeszność. Jej wola i pamięć bardziej angażują się wyłącznie w szukanie czci i chwały Bożej.

Bóg może mówić do duszy w widzeniu umysłowym, które jest słyszeniem bez słów. I zwykle dotyczy ono spraw, o których się w danej chwili nie myśli, albo nigdy się o nich nie myślało.

Niebezpieczną zuchwałością jest pójść za usłyszanym wewnętrznie słowem, nie konsultując go z mądrym i doświadczonym spowiednikiem, albo postąpić wbrew jego radom.

Zły duch potrafi przebrać się w anioła światłości i podrobić słowa Boże, ale nie potrafi wywołać ich skutków.

Wszystkie nadprzyrodzone łaski są owocem tej prawdy, że większy od duszy jest Ten, który nią włada i jako Pan w niej zamieszkuje.

Wszystkie próby i cierpienia oraz łaski nadprzyrodzone są po to, by dusza nabierała odwagi i coraz mocniej pragnęła złączyć się z Oblubieńcem swoim.

Do rzeczy tak wysokiej, jak zaślubiny z Królem, natura nasza jest zbyt nieśmiała i przyziemna. Dlatego potrzeba jej odwagi – szczególnej pomocy i łaski z Jego strony.

Przez zachwycenia Bóg odrywa duszę od zmysłów, aby ją przygotować na dar zaślubin, w którym ujrzy z bliska cały ogram Majestatu Boga. Inaczej niepodobna, żeby takiego widoku nie przypłaciła życiem.

Mimo iż o wielkich łaskach, tj. zachwyceniach, dusza niezdolna jest mówić, ani ich wspominać, nosi je dokładnie zapisane w najgłębszym wnętrzu swoim i nigdy ich nie zapomina.

Tajemnicą pozostanie, jak to się dzieje, że choć władze i zmysły duszy w trakcie zachwycenia są jakby martwe, dusza potem rozumie i pamięta prawdy jej objawione. Dzięki tej łasce nabywa szczególnie jasnego i głębokiego poznania wielkości Boga.

W prawdziwym zachwyceniu Bóg całą dusze porywa do siebie. Jako oddanej Mu na zawsze oblubienicy, ukazuje jej cząstkę królestwa swego, do którego i ona nabywa prawa. Choćby to była mała cząstka, u Boga tak wielkiego, rzecz najmniejsza jest wielką.

Z moich lektur

Dodano: 15 lipca 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Piąte mieszkania cz.2

Jeśli chcemy całą istotnością swoją być zjednoczeni z wolą Bożą, musimy być wolni od robaków miłości własnej, wysokiego mniemania o sobie, osądzania bliźnich, braku miłości bliźniego, miernego wypełniania swoich obowiązków.

Doskonała miłość bliźniego o tyle tylko być w nas może, o ile zrodzi się jak drzewo z korzenia doskonałej miłości Boga.

Gdybyśmy dobrze rozumieli, jak ważna jest dla nas cnota miłości bliźniego, nie zajmowalibyśmy się niczym innym jak usilnym jej nabywaniem.

Do zjednoczenia z Bogiem nie dochodzi się drogą pociech i słodyczy duchowych, ale drogą miłości, wyrażającą się w uczynkach.

Gdy widzisz siostrę, której możesz przynieść ulgę nie wahaj się ani chwili poświęcić dla niej – czasu modlitwy i pobożnych odczuć które ona ci daje, ale okaż jej współczucie.

A jak wielką cnotą jest cieszyć się z pochwał i uznawania cnót kogoś drugiego, tak również nie mniejszą zasługą jest ubolewać nad każdym jego niedostatkiem i uchybieniem jakby nad własnym, i chcieć je ukryć.

Choćbyśmy doświadczali na modlitwie wielkich pociech i łask nadprzyrodzonych, dopóki nie ma w nas miłości bliźniego, takiej jak być powinna, daleko nam do zjednoczenia z Bogiem.

Bóg chce byśmy się cieszyli, gdy w naszej obecności kogoś chwalą, tak samo jakby nas chwalono, albo jeszcze bardziej.

Bóg hojnie nam odpłaci, jeśli przymusimy wolę naszą, ale we wszystkim czynić wolę sióstr, nawet z utratą tego, do czego mamy prawo.

Zapomnijmy o naszym dobru, na rzecz dobra innych, choćby natura nasza się temu sprzeciwiała. Nie sądźmy, by nabycie miłości, nic nas kosztować nie miało.

Starajmy się brać na siebie trud, aby go ująć bliźniemu, gdy nadarzy się taka okazja.

Wiele kosztowała naszego Pana miłość do nas, skoro dla uwolnienia nas od śmierci, sam poniósł śmierć i to krzyżową.

Rozkosze duchowe, którymi Pan napełnia duszę, o całe niebo są różne od rozkoszy, jakich doświadczają złączeni związkiem małżeńskim. Są one tak czyste, subtelne i słodkie, że nie sposób ich opisać.

Modlitwy zjednoczenia są jak spotkania narzeczonych, którzy przygotowują się do sakramentu małżeństwa, w czasie których dusza w jednej chwili bardziej poznaje Oblubieńca swego, niż by w tysiąc lat poznawała Go za pomocą zmysłów i władz.

Nawet w piątym mieszkaniu dusza nie jest bezpieczna, jeśli nie unika okazji do zaniedbań. Stanie się to później, gdy dokona się małżeństwo duchowe. Diabeł wszelkich chce użyć sposobów, aby rozerwać węzeł zaręczyn.

W miłosierdziu swoim Bóg tak bardzo się uniża, że poślubia sobie duchowo ludzkie dusze.

Patrząc na rzesze dusz, które Bóg nieraz za sprawą jednej świętej osoby pociąga do siebie, nie dziwmy się, że całe piekło zbiera się przeciwko niej.

Tylko te dusze, które najpierw uświęciły się w pracy wewnętrznej nad sobą, mogą być prawdziwymi apostołami w pracy zewnętrznej.

Dziś Pan jeszcze bardziej niż kiedyś gotów jest udzielać nam wielkich łask, bo bardzo zmniejszyła się liczba tych, którzy by w całości chcieli poświęcić się dla Niego i zapominając o sobie rezygnowali z własnych praw.

Nie ma zamknięcia tak ścisłego i puszczy tak odludniej, do której diabeł by nie wszedł.

Tylko pod pozorem dobrego może diabeł zwieść duszę, która wolę swoją oddała Bogu. Dlatego potrzeba by była czujna i wierna w rzeczach małych.

Poleganie na łasce Boga, a nigdy na sobie oraz pilne badanie swego serca w kwestii braterskiej miłości, nie wywyższanie się nad innych i wierne spełniania powszednich obowiązków – najlepiej chroni przed zasadzkami złego ducha.

Wielkie są starania Boga o dusze Jemu oddane, by uchronić je od upadku. Dlatego zsyła im wiele natchnień i przestróg, w świetle których jasno widzą co im szkodę przynosi.

Im kto wyżej w doskonałości postąpi, tym dalej pragnie w niej wzrastać.

Znikome są wszelkie prace nasze, trudy i cierpienia, przysposabiające nas na przyjęcie wielkich darów Boga, w porównaniu z nimi samymi.

Poezje

BYĆ DZIECKIEM

Dodano: 01 lipca 2023

1 Być dzieckiem

to sztuka nie lada

nowego życia

co wolnością włada

 

2 Odwagi potrzeba

by zostawić siebie

pozwolić się pociągnąć

jak latawiec na niebie

 

3 Uwierzyć że się uda

gdy wszystko temu przeczy

przyjąć Ojca logikę

która serca nam leczy

 

4 Dziecko nie walczy

i się nie wspina

a pewność świata marzeń

to jego trampolina

 

5 Niczego nie widzi

w krzywym zwierciadle

bo jego spojrzenie

jest proste i jasne

6 Nie sądzi o sobie

innych nie mierzy

skoro byt każdy

dobry Bóg zamierzył

 

7 Czuje się kochane

i kochać potrafi

zwyczajnie i otwarcie

wychodzi do braci

 

8 Dziecko jest nieporadne

i tym się nie smuci

wie że miłość Ojca

go nie opuści

 

9 Nie musi być mocne

i słabość wybiera

ufność śmiałą

w bliskość Boga Pocieszyciela

 

10 Bywa marudne

uczuć nie hamuje

że każde jest dobre

ono to czuje

11 Wszystkiego się uczy

często jest w błędzie

ale jego porażki

to mistrza narzędzie

 

12 Mówić składnie mu trudno

słów nie zna w komplecie

ale umie wyrazić

swą opowieść o świecie

 

13 Wie że cokolwiek będzie

jeśli narozrabia

miłość Taty pewna

i warunków nie stawia

 

14 W ramionach Mamy

dobrze się czuje

pomoc przyjąć umie

skoro wciąż jej potrzebuje

15 Ono jest wesołe

i bawić się umie

uczonych dociekań

raczej nie rozumie

 

16 Dóbr nie gromadzi

i zasług nie liczy

dając tak po prostu

i przyjmując w słodyczy

 

17 Jest jakby nieprzydatne

bywa hałaśliwe

ale bez niego jest drętwo

i tak nieprawdziwie

 

18 Dziecko w nas

to skarb dany darmo

który odkryć

i czule przyjąć warto

 

s.B.

Z moich lektur

Dodano: 15 czerwca 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Piąte mieszkania cz.1

Wiele drogocennych skarbów ukrytych jest w piątych mieszkaniach. Wchodzą do nich ci, którzy nic z tego, co otrzymali od Pana nie zachowują dla siebie, ale wszystko Jemu oddają.

Modlitwa zjednoczenia jest owocem całkowitego oddania się Bogu. Dusza w niej pogrążona jest cała rozbudzona ku Bogu i cała uśpiona dla świata i dla siebie.

Hojnie obdarowuję Bóg duszę, gdy może w niej działać, nie napotykając na żadne przeszkody, ani z jej strony, ani od innych.

Jeśli zjednoczenie z Bogiem jest prawdziwie, to ani wyobraźnia, ani pamięć, ani rozum, ani zły duch, nie zdołają zamącić szczęścia, którym dusza się cieszy.

Rozkosze ziemskie zatrzymują się jakby na zewnętrznej powłoce ciała. Rozkosze niebieskie przenikają aż do szpiku kości.

W zjednoczeniu z Bogiem dusza poznaje, że Bóg znajduje się we wszystkich stworzeniach poprzez swoją obecność, wszechmoc i istotę. W drugiej kolejności także przez łaskę.

Gdy choć raz Bóg podniesie duszę do modlitwy zjednoczenia, zawieszając działanie jej władz, po powrocie do siebie, żadną miarą nie może wątpić, że była w Bogu a Bóg w niej. Ślad ten pozostanie na zawsze w jej w pamięci.

Duszę, która doświadczyła zjednoczenia z Bogiem można porównać do larwy jedwabnika, która umarła w swym kokonie, dla rzeczy tego świata, i zmieniła się w motyla. Nie dziw, że nie poznaje sama siebie.

Różnica między piątymi a szóstymi mieszkaniami nie leży w rodzaju modlitwy, ale w skutkach, które ona powoduje w duszy.

Kto raz spoczął w Bogu, nigdzie nie może znaleźć spoczynku poza Nim.

Duszy ukrytej w piątych mieszkaniach małym się wydaje to, co czyni dla Boga, w porównaniu z tym, co by uczynić pragnęła.

Kto doświadczył zjednoczenia z Bogiem w modlitwie, jest jak motyl, który czuje się obco wśród rzeczy ziemskich i nigdzie nie może znaleźć miejsca spoczynku. Do stanu zjednoczenia sam powrócić nie może, stąd nowe jego wielkie strapienie i krzyż, który zawsze na tej ziemi trzeba nosić.

Cierpienia wynikające z tęsknoty za Bogiem, choć są prawdziwe, wlewają do duszy zadowolenie i pokój, gdyż płyną z czystego źródła.

Dusza, która kiedyś żyła sobie spokojnie i troszczyła się tylko o siebie, po doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, ma w sercu szeroką i bolesną troskę o drugich. Sama z siebie, nawet po wielu latach modlitwy, nigdy by do takiego bólu nie doszła, jaki teraz czuje.

Im więcej miłujemy Boga, tym większy ból cierpimy na widok tylu niewierności i nędzy, w której pogrążają się Jego dzieci, obrażając Go i idąc na zatracenie.

Gdy owładnie nas miłość Boga, mamy w sobie gotowość na wszystko, co Bóg chce z nami uczynić. Stajemy się jak miękki wosk, na którym On sam odciska swoją pieczęć. Nie wiedząc jak to się dzieje, wychodzimy z rąk Pana naznaczeni Jego znamieniem.

Słowa Jezusa do św. Teresy: Nie przerażała Mnie męka, którą miałem wycierpieć na krzyżu, bo wielka miłość, jaką miłuję duszę i wielkie pożądanie z jakim pragnę ich zbawienia, bez porównania przewyższają całą srogość moich cierpień. Odkąd jestem na ziemi cierpienia, jakie mi zadaje niepowstrzymana siła miłości są tak wielkie, że wobec nich wszystko co wycierpiałem w męce i na krzyżu wydają Mi się niczym.

Bez porównania większym cierpieniem był dla Jezusa nieustanny widok tylu zniewag czynionych Majestatowi Bożemu i wielu dusz idących do piekła, niż męka krzyżowa, dzięki której mógł okazać Ojcu swoje doskonałe posłuszeństwo, a ludziom wielką do nich miłość.

O, jakaż to wielka rozkosz cierpieć w spełnieniu woli Bożej!

Wielkie łaski, których Bóg udziela człowiekowi zawsze przynoszą wiele korzyści także tym, z którymi on się spotyka.

Piąte mieszkania otwarte są nie tylko dla tych, którym Pan użycza łask nadprzyrodzonych, ale dla wszystkich którzy się usilnie starają wolę swoją poddać woli Bożej. Tacy idą droga zjednoczenia nieodczuwalnego.

Na każdym etapie życia duchowego, aby uchronić się od zguby, nie ma innego zabezpieczenia niż posłuszeństwo i trzymanie się drogi przykazań.

Ci co przylgnęli wolą swoją do woli Bożej, widzą i rozumieją, że Pan lepiej wie co czyni, niż oni wiedzą co pragną.

Zjednoczenie z wolą Bożą nie oznacza, że nie może być nam przykro, gdy spotkają nas trudności, choroby, czy śmierć bliskich osób, ale że ponad wszystko miłujemy Boga i bliźniego.

Rzecz to bardzo pewna, że w nagrodę za miłość jaką okażemy bliźniemu, Bóg pomnoży w nas miłość ku Niemu.

Z moich lektur

Dodano: 1 czerwca 2023

WADA

CNOTA

zazdrość / egoizm

miłość bliźniego

samolubstwo

wzgląd na drugiego człowieka

obojętność

gotowość do niesienia pomocy

zawiść

przychylność

rywalizacja

współpraca

Jesteś jak jadowity wąż, który zabija samego siebie. Chcesz zniszczyć wszystko, co zrodziło się z mądrości, ponieważ nie potrafisz zaakceptować sił życia. Przypominasz walczące z Bogiem widmo, które podburza narody, by wzajemnie się zabijały. Słusznie nazywasz się piekłem przekraczającym wszelką miarę. Pragniesz zniszczyć wszystko, co stworzono z mądrości, bowiem nie możesz znieść promieniejącej siły życia.

Tymczasem ja jestem rosą, z której pochodzi życie. Dzięki niej kwiaty zamieniają się w owoce. Jestem delikatnym deszczem, który bierze się z rosy i wspomaga doskonały rozwój ziół i kwiatów. Za mną stoi Duch Boży. To z jego pomocą wprawiam w ruch najsilniejsze źródła i rzeki.

Ja, miłość, jestem źródłem trzech Bożych sił: opanowania, spokoju ducha i harmonijnej równowagi. Dzień i noc rozpościeram swój ochronny płaszcz, aby dokonywać dobrych dzieł i namaszczać rany. Nikomu nie jestem nic dłużna. Bóg objawia mi swoje tajemnice, jestem Jego najukochańszą i najpiękniejszą przyjaciółką. Wszystko, co należy do Niego, jest również moje, bowiem noszę Jego ślubną suknię. Opatruję rany lnianym płótnem, tak jak Syn Boży leczy je swoją szatą.

Z moich lektur

Dodano: 16 kwietnia 2023

WADA

CNOTA

zamknięcie w sobie

nawrócenie

zatwardziałość

bicie serca

nieustępliwość

siła odnowy

skrytość

otwartość

brak rozsądku

tolerancja

niezdolność do zmiany

zdolność do zmiany

Całkowicie się mylisz, jeśli sądzisz, że życie bez wysiłku jest możliwe. Nawet ptaki i ryby, dzikie zwierzęta, robaki i gady trudzą się na tej ziemi, by zachować życie. Młode żądają od dorosłych pożywienia, a ziemia wyprasza swą życiową siłę od powietrza i słońca. Dlaczego tak zaciekle walczysz z Bogiem?

Ja, siła odnowy, piję rosę Jego błogosławieństwa, a uśmiechając się przez łzy, wołam: Panie, Boże, dopomóż mi! Gdy Go wzywam, aniołowie odpowiadają mi cudownymi dźwiękami harfy. Dlatego jutrzenka Jego łaski świeci w moją stronę. To On daje mi siłę do życia, bowiem proszę Go, by mnie nie opuszczał. Jednak ty nic od Niego nie otrzymujesz, ponieważ o nic Go nie prosisz.

Rozmaite tematy

Dodano: 15 maj 2023

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”

Zwierciadło sprawiedliwości

Kobieta i lustro to dość naturalne połączenie, no bo która z pań nie lubi przeglądać się w lustrze, słowem, lustrować swoją twarz, sylwetkę, nową sukienkę, czy pierwsze zmarszczki…? Lustro zatrzymuje nasze spojrzenie i je oddaje, zwraca nam, sprawia, że wzrok, który mógłby sięgnąć daleko, jest zatrzymany i na powrót skierowany ku nam. Sprytny i bardzo dogodny przedmiot, jeśli oczywiście, nie jest nadużywany… Można jednakże, nawet bez lustra pod ręką, myśleć tylko o sobie, patrzeć jedynie na siebie, przeglądać się nie tylko w sklepowych witrynach, ale i w oczach przechodniów. Wtedy już nie tylko wzrok, ale cały człowiek jest zajęty sobą, skoncentrowany na sobie, skupiony na swym wyglądzie, efekcie, jaki wywołuje w oczach innych, na swej powierzchowności…

Czemu o tym piszę? Bo lustro to tylko współczesna nazwa tytułowego zwierciadła, które również może przywoływać na myśl choćby szlachciankę przeglądającą się w inkrustowanym zwierciadle, ale może rodzić też inne skojarzenie, w pełni majowe!

Zwierciadło sprawiedliwości to jedno z określeń Maryi, jakie znajdujemy w litanii loretańskiej, którą w sanktuarium Świętego Domku w Loretto zaczęto odmawiać od 1531 roku. Geneza powstania tej litanii jest łączona z tym właśnie miejscem, gdzie pielgrzymi zostawiali zapisane prośby do Maryi nazywanej rozmaitymi, płynącymi z serca określeniami, tytułami i imionami. Zebrane w całość i odpowiednio pogrupowane (część dogmatyczna, część o symbolice biblijnej i ostatnia, zawierająca maryjną eschatologię) utworzyły znaną nam litanię z 43 pierwotnymi wezwaniami. Nasze wezwanie mieści się w drugiej części litanii i wiąże się głównie ze sprawiedliwością tak bardzo obecną w Biblii, odnoszącą się do Boga, czasem też do człowieka i to prawie zamiennie: sprawiedliwy to po prostu święty.

Zwierciadło natomiast ma dość szczególną cechę: ukazuje rzeczywistość, ale nie ukazuje siebie, pozostając w pewnym sensie w ukryciu. Obraz ten doskonale wskazuje na Maryję, która jest tak czysta i przejrzysta, że odbija w sobie jedynie Boga. W Niej jest tylko Bóg i gdy my mówimy Maryja, ona natychmiast mówi Jezus – jak to zapisał Ludwik Grignon de Montfort. Maryja wszystko przekazuje i oddaje swojemu Synowi nic nie zatrzymując dla siebie i na sobie. Przejrzyste zwierciadło. W konsekwencji zatem przyglądając się Maryi widzieć możemy samego Boga.

Jest jeszcze inna cecha Zwierciadła sprawiedliwości, która pozwala nam zobaczyć w Maryi samych siebie, przejrzeć się w Niej, by stwierdzić na ile już upodobniliśmy się do Boga, ile w nas rysów Maryi i jaka droga jeszcze przed nami…

s. E

Z moich lektur

Dodano: 07 maja 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Czwarte mieszkania

Czwarte mieszkania, przez to, ze bliżej są Komnaty Króla, przeważają pięknem i ozdobą poprzednie. Rozum nie potrafi opowiedzieć subtelności tego piękna, zwłaszcza komuś, kto nie zna go z własnego doświadczenia.

Doświadczenie pociechy, może zrodzić się tak pod wpływem rzeczy ziemskich, jak i duchowych. Dlatego mówimy o nim, że jest naturalne w przeciwieństwie do tzw. smaków, które tylko od Boga pochodzą i dlatego są nadprzyrodzone.

Pociechy duchowe biorą początek z nas samych i kończą się w Bogu. Smaki duchowe poczynają się w Bogu, a my je odczuwamy i cieszymy się nimi bardziej niż pociechami, gdyż mocno rozszerzają serce.

Pociechy duchowe należy wysoko cenić pod warunkiem, że będzie w nas pokora, nie wynosząca się ponad innych.

Na modlitwie nie chodzi o to, by dużo rozmyślać, ale o to, by coraz więcej miłować. Nie taka dusza więcej miłuje, która doświadcza więcej pociech i smaków, ale ta która mocniej pragnie i postanawia we wszystkim podobać się Bogu i szukać Jego chwały.

Rozum i strumień myśli zwany czasem wyobraźnią, to nie to samo. Bywa, że gdy jeden zajęty jest Bogiem, drugi może ulecieć daleko od Niego.

Jak w nie naszej mocy zatrzymanie ruchu ciał niebieskich, tak nie powstrzymamy wiru naszych myśli i wyobraźni. Nie znaczy to jednak, że wszystkie władze duszy tym wirem porwane odbiegły od Boga. Roztargnienia mimowolne nie powinny nas trapić i od modlitwy odwodzić.

Tylko Bóg może tak związać strumień naszych myśli i przywiązać go do siebie, że nie uleci swoim zwyczajem.

Gdy pociechy duchowe zostaną spowite w nasze emocje, mogą powodować wybuch płaczu, uciski w piersiach, a nawet mimowolne podrzucanie i targanie naszego ciała, którego powstrzymać nie można.

Nie ma udręczenia ani wojny, których byśmy nie znieśli, jeśli tylko mamy pokój w głębi duszy. Tam jest nasze prawdziwe życie.

W każdym stworzeniu Bożym, choćby to była drobna mrówka, więcej ukrywa się dziwów, niż rozum zdoła pojąć.

Pociechy duchowe są jak woda, która dociera do nas za pomocą wodociągów. Szum, który w nich powstaje to emocje, które są naturalnym owocem pracy naszego rozumu.

Smaki duchowe i modlitwa odpocznienia są tym samym, a porównać je można do wody, która dociera do nas bezpośrednio ze zdroju, którym jest sam Bóg.

Przenika ona aż do dna istności naszej, napełniając pokojem, cichością i słodyczą, wszystkie nasze mieszkania, władze, a nawet ciało.

Jeśli w człowieku jest ukryte tak wiele tajemnic, których dociec nie potrafimy, to nasza wiedza i poznanie Boga znaczą tyle co nic.

Po skutkach i uczynkach poznaje się prawdę i rzetelność naszej modlitwy.

Pokorę dusz obdarowanych łaskami nadprzyrodzonymi można rozpoznać po ich głębokim i szczerym przekonaniu, że nie są ich godne.

Dary nadprzyrodzone, nie są konieczne do zbawienia. Najprędzej dostąpi ich ten, kto się o nie nie stara, ale pragnie kochać Boga miłością czystą i bezinteresowną.

Bóg nie zobowiązał się udzielać nam łask nadprzyrodzonych, tak jak zobowiązał się dać nam wieczną chwałę, jeśli zachowamy Jego przykazania.

Pokorą Pan daje się zwyciężyć i spełnia wszystko, czego pragniemy.

Kto naprawdę upokorzy się i zaprze się siebie we wszystkim, temu Pan nie zaniecha uczynić wielu łask, których nie potrafimy nawet zapragnąć.

W nadprzyrodzonym skupieniu wewnętrznym, które zwykle jest przedsionkiem modlitwy odpocznienia, zmysły i rzeczy zewnętrzne tracą swoje prawa. Dusza odzyskuje wówczas całą swoją wolność.

Zmysły i władze duszy, które choć są strażnikami wewnętrznej twierdzy, mogą długi czas obcować na zewnątrz ze swoimi przeciwnikami. Gdy spostrzegą, że to towarzystwo im szkodzi i chciałyby wrócić do swojego domu, widzą że same wejść nie mogą, jeśli Król ich nie przywoła.

Taka jest siłą i wpływ cichego pasterskiego głosu Króla, że władze i zmysły od razu opuszczają rzeczy zewnętrzne i do Twierdzy się chronią.

Łatwiej i z większym pożytkiem znajdziemy Boga w swoim wnętrzu, niż w stworzeniach.

Dobry to i doskonały sposób rozmyślania o Bogu, gdy szukamy Go w sobie samych, i wyobraźnią swoją widzimy, że jest tam obecny.

Nadprzyrodzone skupienie wewnętrzne poznamy po tym, że bez żadnego wysiłku na szej strony, i jakby uprzedzająco, władze i zmysły naszej duszy stawiają się w Twierdzy. Nie wiemy jak i kiedy usłyszały wezwanie Króla.

Nie ma naturalnego sposobu na to, by myśli powstrzymać od myślenia. Z takiego przymusu zazwyczaj rodzi się szkoda w postaci otępienia, bezmyślności i straty czasu.

Powinien zaniechać rozmyślania ten, komu Pan udziela łaski wewnętrznego skupienia. Niech w milczeniu przygląda się temu, co Bóg czyni w jego duszy.

Pan tylko tego żąda na modlitwie od nas, byśmy Go prosili i pamiętali, że stoimy w Jego obecności.

Sprawy wewnętrzne z natury swojej są całkiem spokojne i słodkie. Nie znoszą one przymusu ani presji z naszej strony, tak jak uciążliwym byłoby zatrzymać w sobie oddech.

Komu Bóg sam rozszerzy serce, napełniając je swoją łaską, ten odważniej Mu służy, wrażliwsze ma sumienie, wielkodusznie i bez nadmiernego lęku o zdrowie podejmuje pokuty. Mniej niż przedtem lęka się cierpienia i trudu, jaśniej widzi swoje słabości i większego nabywa panowania nad sobą.

Najmilszy Bogu sposób modlitwy jest ten, gdy szukamy Jego chwały i czci. Oraz gdy zapominamy o sobie, o swoich przyjemnościach i korzyściach, ufnie we wszystkim zdając się na Jego wolę.

Dusza w czwartych mieszkaniach nie stoi jeszcze na własnych nogach, ale podobna jest do niemowlęcia zaczynającego ssać piersi. Dlatego usilnie musi się starać unikać okazji do upadku i nie opuszczać modlitwy. Diabeł z większa zawziętością czatuje na nią niż na innych.

W czwartych mieszkaniach stykają się rzeczy nadprzyrodzone i przyrodzone. Łatwo tu ulec pokusie zbytniego przejmowania się otrzymanymi łaskami.

Poezje

Dodano: 01 maja 2023

Przyjmuję wszystko

to co mi dajesz

w przeszłości teraz

co będzie dalej

 

Przyjmuję wydarzenia

ich okoliczności

one są darem

Twej Opatrzności

Przyjmuję siebie

i to kim jestem

w Twoim planie dla mnie

otwartym sercem

 

Przyjmuję swe uczucia

w ich wrażliwości

widzę tutaj bogactwo

Twojej obfitości

Przyjmuję to co lubię

czego w sobie nie chcę

bo wszystko współgra

z Twoim Boskim sensem

 

Przyjmuję bliźniego

w jego inności

by móc go pokochać

w każdej słabości

Przyjmuję jednak Ciebie

na pierwszym miejscu

by wszystkim rządził pokój

w całym moim sercu

s. B

Z moich lektur

Dodano: 16 kwietnia 2023

WADA

CNOTA

nieposłuszeństwo

posłuszeństwo

brak szacunku

szacunek

opór

solidarność

nieufność

zaufanie

upór

umiejętność przysłuchiwania się

przemądrzałość

pojednanie

Słucham Boga i jestem z Nim mocno związany, dlatego mój stosunek do Niego opiera się na zaufaniu. Przez swoje Słowo Bóg stworzył cały wszechświat. W ten sposób ja, posłuszeństwo, stałem się Jego narzędziem. Ledwo stworzył pierwszego anioła, Lucyfera, a ten już zdążył się Mu sprzeciwić. Ponieważ zapragnął żyć na swój sposób, Bóg stłamsił jego dzieła i w ogóle do nich nie dopuścił.

Ja jestem Słońcem, Księżycem i gwiazdami. Jestem źródłem żywej wody i wszystkich Bożych dzieł. Przypominam duszę w ciele. Jestem Bożą wolą, podobnie jak wola w człowieku, która wypełnia to, czego on chce. Wykonuję wszystkie żądania Boga. Od samego początku byłem w Jego radzie i za moim pośrednictwem Bóg dokonał tego, czego zapragnął. Ponieważ pochodzę od Boga, nie chcę innego pana, nie szukam i nie pragnę niczego poza moim Bogiem.

Kto chce pokonać ducha nieposłuszeństwa i bunt, ten pokornymi słowami winien prosić o przebaczenie. Według wskazań kierownika, który sprawuje opiekę podczas postu, niech ludzie ci żyją przez krótki czas w samotności, poszczą i hartują swe ciało. Powinni też nosić zgrzebne odzienie i w ten sposób uczyć się posłuszeństwa i solidarności.

Z moich lektur

Dodano: 01 kwietnia 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Trzecie mieszkania

W bramy trzecich mieszkań wchodzą wytrwali, którzy z miłosierdzia Boga odnieśli zwycięstwo w wielu bojach.

Życie bez Boga jest ciągłym umieraniem.

Mieszkańców trzecich mieszkań możemy poznać między innymi po: wystrzegania się nawet powszednich grzechów, chętnym podejmowaniu pokuty, codziennej praktyce skupienia się w duchu, dobrym wykorzystywaniu czasu, pomocy bliźnim, powściągliwości w mowie i w ubraniu, sumiennym wypełnianiu swoich obowiązków.

Bóg żąda tylko woli stanowczo Jemu oddanej.

Kto nie chce ogołocić się z tego co już osiągnął w życiu duchowym dochodząc do trzecich mieszkań, jest jak ewangeliczny bogaty młodzieniec, który odszedł zasmucony.

Im więcej czynimy dla Boga, tym bardziej uważajmy się za Jego dłużników i sługi nieużyteczne.

Im ktoś więcej spodziewa się zapłaty za swoje dobre uczynki, tym mniej jej otrzyma.

Owocem dobrze przeżytych oschłości na modlitwie jest pokora.

Gdzie jest prawdziwa pokora, tam nawet pośród braku pociech duchowych, jest pokój i zgoda na Bożą wolę.

Bardziej jesteśmy miłośnikami rzeczy dających zadowolenie, niż krzyża. Stąd dusze słabsze bardziej cenią sobie pociechy duchowe niż męstwo, które wyrabia się pośród oschłości.

W ogniu doświadczeń i prób poznajemy prawdę o sobie, dobrze znaną samemu Bogu.

Trudno udzielać rad komuś, kto od długiego czasu prowadzi życie cnotliwe i dlatego wydaje mu się, że tylko on może pouczać innych.

Bóg chcąc doprowadzić swoich wybranych do jasnego poznania ich nędzy, usuwa od nich, od czasu do czasu, swoje pociechy. Wówczas od razu poznają oni czym są sami z siebie.

Wielkim pożytkiem jest przygotowanie się na próbę, zanim ona przyjdzie.

Bóg więcej żąda od nas zgody na Jego zrządzenia i trwania w wewnętrznym pokoju, niż nawet wielkich dzieł miłosierdzia.

Po tym jak przeżywamy upokorzenia lub choćby małe lekceważenia ze strony innych, możemy poznać na ile nauka i przykład życia Pana Jezusa przeniknęły nasze serca.

Ponieważ Bóg jest miłośnikiem wspierania cnoty na oczach innych, oraz nie chce by sama cnota ucierpiała, udziela nam łaski spokojnej reakcji na doznane przykrości. Nie znaczy to jednak, że tę cnotę posiadamy, gdy wewnątrz odczuwamy wzburzenie i niepokój.

Nie w tym rzecz, czy ktoś nosi habit zakonny, czy nie, ale w tym jedynie, czy usilnie ćwiczy się w cnotach, i czy całego siebie oddaje Bogu, nie szukając spełnienia swojej woli, ale woli Bożej.

Pokora jest olejkiem na wszystkie nasze rany. Pan widząc, że ją mamy, przyjdzie nas uleczyć.

Bez pokory dusza nie postąpi dalej, ale zostanie w tych trzecich mieszkaniach, niezliczone przy tym czując udręczenia i nędze.

Ponieważ nie umiemy wyrzec się samych siebie, czynimy sobie drogę uciążliwą i trudną.

Czytanie o rzeczach duchowych, może rodzić w duszy doświadczenie łask, o których czyta.

Jak małe ptaszęta, uczą się latać naśladując swoich ptasich rodziców, tak i nam wiele hartu dodaje widok innych, wspaniałomyślnie i ochotnie podejmujących rzeczy, które nam wydają się niewykonalne.

Dusza, która już weszła do trzeciego mieszkania, wielki odniesie pożytek, gdy się przyłoży, ile zdoła, do ćwiczeń w ochotnym posłuszeństwie.

Bywa, że od osób, których zachowanie nas oburza, moglibyśmy wiele się nauczyć. Pomimo, ze  w tym co dotyczy zewnętrznego stylu bycia, przewyższamy je.

Poezje

Dodano: 1 kwietnia 2023

Wielki Tydzień

 

Takie te dni są ważne, święte

A ptaszek śpiewa, słońce świeci

Bóg się dziś trudzi nad zbawieniem

A obok śmiesznie śmieją się dzieci

Nie onieśmiela Bóg miłością

Skrytą w zieleni świeżej, młodej

Jak ona wiecznie takiej samej

I w swej wierności, zawsze nowej

s. R.

Z moich lektur

Dodano: 23 marca 2023

WADA

CNOTA

żądza uciech

powściągliwość

ingluvies ventri

abstinentia

ucztowanie

abstynencja

obżarstwo

umiar

nienasycenia

wstrzemięźliwość

Zalecam człowiekowi umiar, aby ciału niczego nie brakowało, zaś on nie napychał się potrawą i napojem. Jestem jak cytra z piękną harmonią. Gram cudowną melodię, jeśli człowiek żywi się z umiarem. Ja jednak żywię się z umiarem, dzięki czemu soki w moim ciele nie wysychają i nie rozpadają się. Dlatego cieszę się dźwiękiem organów i z radością gram na swej cytrze.

Rozmaite tematy

Dodano: 15 marzec 2023

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”

Ukrzyżowany Pasterz

Zaskakujące jest to wyobrażenie Jezusa, prawda?

Mnie też zaskoczyło i choć już 35 lat spoczywa w moim wielkopostnym brewiarzu, nieustannie przyciąga uwagę, budzi wciąż nowe myśli, skojarzenia. W swej pozornej szorstkości, ubóstwie, przenośnej i dosłownej nagości budzi czułość…

Z trudem, ale rozszyfrowałam u dołu krzyża, niemiecki napis: Bóg mój i moje Wszystko. Misje 1951 rok. Tyle historia obrazka tego misyjnego krzyża jednej z niemieckich parafii.

Jezus Ukrzyżowany, z przebitymi stopami, dłońmi i sercem, ale żyjący. Czujne i uważne spojrzenie otwartych oczu skierowane w bok, na coś, czy bardziej na kogoś. Może z trzeciej osoby przejdźmy do pierwszej – przecież Jezus zawsze czeka na mnie, zawsze chodzi Mu o mnie, z miłością patrzy na mnie. Co więcej, dłonie, w których tkwią długie gwoździe, uwolniły się z belki krzyża i tworzą swoistą kołyskę, w jaką układa matka swoje dziecko, albo pasterz słabą, odnalezioną owcę. Ta kołyska zbolałych, ale czujnych i czułych dłoni Jezusa jest pusta, bo jest tam miejsce dla każdego z nas. Czy obraz ten nie przywodzi słów wypowiedzianych przez Jezusa? – Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28). Gdzie można znaleźć pełniejsze pokrzepienie, jak nie w ranach Jezusa, skąd płynie dla nas życie. Otwarte serce Jezusa, to nie tylko znak ludzkiej wrogości i przemocy, ale nade wszystko znak Jego nieustannej i niezmiennej miłości. Tam możemy się skryć, tam oprzeć głowę wtulając się w Jego ramiona.

W krzyżu dokonało się zwycięstwo i jest już obecne, choć naszym oczom objawia się dopiero w Zmartwychwstaniu. Doskonałą intuicję miał twórca tej rzeźby Jezusa, gdy Ukrzyżowanego, z przebitym już sercem, przedstawia jako żywego, obecnego. Ukrzyżowany Pan nie przestaje być dobrym Pasterzem, który nigdy nie spuszcza oczu ze swoich owiec, z żadnej ze swoich owiec. Co więcej, idzie za nimi w każdy, najbardziej ukryty, niebezpieczny, czy wręcz obskurny zakamarek ich życia, wyrywając je z mocą z każdej ciemności grzechu. Ten surowy krzyż, na którym Jezus jest tak zbolały i poraniony, to nie tylko krzyż na Kalwarii, ale także każdy krzyż naszej śmierci, w którą wchodzimy. Jezus chce i może dać nam wytchnienie przy Swoim sercu, ale na tym nie koniec – On chce nas przenieść przez trudy życia i oddać Ojcu.

Obraz ten przywodzi mi też na myśl poezję św. Jana od Krzyża. Wielozwrotkowy poemat (67 strof) pod tytułem: O udzielaniu się trzech osób Trójcy Świętej. Dialog, jaki dokonuje się w sercu samego Boga, tak przy stworzeniu świata, jak w konsekwencji grzechu człowieka, przy Wcieleniu Syna – zawsze dotyczy człowieka, którego Bóg chce wprowadzić w Swoje wewnętrzne życie. Padają tam słowa:

Synu mój,

w Swych ramionach przynieś Mi,

wszystkich, których kocham.

Od momentu Wcielenia Jezus konsekwentnie realizuje to pragnienie Ojca – zabiega o każdego człowieka i nie wypuszcza go ze Swych ramiona, nawet wtedy, gdy człowiek chce je unieruchomić przybijając do krzyża. Mocą swej miłości nie wypuszcza z nich człowieka i całej ludzkości wyznając:

Wezmę ją w swe ramiona,

by miłość zrozumiała,

i wśród wiecznych rozkoszy

Twą dobroć wychwalała

 

Pragnę spełnić, Ojcze,

Woli Twojej zamiary,

Bo przez to się objawi

Twoja dobroć bez miary

 

Objawi się Twa wszechmoc,

Twojej mądrości zdroje.

Pójdę ludziom na ziemi

Ukazać piękno Twoje!

 

Pójdę szukać mej miłej,

Krzyże jej, ból i męki

Wezmę na barki swoje

By nie znała udręki

 

I by zaznała życia,

Dam za nią życie moje,

Wyrwę ja z bagien świata

Zwrócę w ramiona Twoje!

 

s. E

Z moich lektur

Dodano: 07 marca 2023

WADA

CNOTA

brak umiaru

umiar

skrajność

złoty środek

przesada

proporcjonalność

niezdecydowanie

zdecydowanie

brak równowagi

równowaga

Ty przebiegły zdrajco. Swoim podstępem niszczysz zdrowy ludzki rozsądek. Jesteś jak młody, agresywny, dziki pies, który nie jest jeszcze oswojony, a z zachowania przypominasz brudne bydlę.

Wszystko bowiem, co jest objęte Bożym ładem, współdziała ze sobą. Gwiazdy błyszczą światłem Księżyca, Księżyc świeci ogniem Słońca, wszystko służy Najwyższemu i nic nie przekracza swojej miary. Jednak ty nie zwracasz uwagi na Boga a nie na Jego stworzenie. Obijasz się, jesteś jak pusty, rybi pęcherz, który powiewa na wietrze.

Tymczasem ja wędruję po drogach Księżyca i kręgach Słońca. Poznaję Boży ład i wzrastam w duchowej boskości człowieka. Dlatego wszystko oddaję bliźniemu z pełną miłością. Bowiem jestem księżną w pałacu króla i poznaję jego wolę i wszelkie tajemnice. Nigdzie nie pozostawiam pustki, lecz wszystko wykonuję z dużą miłością i radością. Błyszczę jak promienie słońca i wszystko jest mi bliskie i drogie. Ty jednak jesteś wpędzającym w choroby niszczycielem i pokarmem dla robaków.

Z moich lektur

Dodano: 01 marca 2023

Cytaty i sentencje na podstawie „Twierdzy wewnętrznej” św. Teresy od Jezusa

 

Drugie mieszkania

·       Jeśli osobę z pierwszych mieszkań można porównać do głuchoniemego, w drugich mieszkaniach zaczyna ona już słyszeć cichy, słodki głos Pana wzywający ją do wnętrza. Nie potrafi jeszcze na niego odpowiedzieć i pozostaje wewnętrznie rozdarta.
·       Mieszkania drugie to miejsce przebywania tych, którzy oddają się modlitwie wewnętrznej, ale jeszcze nie maja odwagi i dość mocnego postanowienia, by porzucić wszelkie okazje, które nie sprzyjają modlitwie.
·       Człowiek oddający się rozrywkom, interesom, przyjemnościom i marnościom światowym, naraża się tym bardziej na niebezpieczne towarzystwo jadowitych i natrętnych gadów (rozproszeń i demonów), które raz po raz przywiodą go do upadku.
·       Pan Bóg w nieskończonej swoje dobroci, tak bardzo pragnie by dusze Go miłowały i z Nim przebywały, że nie ustaje wzywać je do środka, aby się do Niego zbliżyły.
·       Bóg, który mieszka w głębi duszy jest naszym najlepszym sąsiadem.
·       Do dusz w drugich mieszkaniach Bóg mówi między innymi przez: słowa dobrych ludzi, kazania, dobre książki, choroby, trudy i poznawanie prawdy w czasie modlitwy myślnej.
·       Modlitwa myślna, choćby nieudolna, ma wielką wartość w oczach Bożych. Dlatego straszliwa jest wojna, jaką demony wypowiadają duszy, by ją od niej odwieść.
·       To, że rzeczy i uciechy tego świata, ludzki szacunek i względy, jawią się nam jakby wiecznie miały trwać i zadowalać, a pokuty i umartwienia przynosiły tylko uszczerbek na zdrowiu, to znak, że przeciwnik wypuszcza przeciwko nam swoje pociski i strzały, byśmy zawrócili z drogi.
·       Przyjacielem duszy jest rozum, który potrafi odkryć przed nią oszustwa złego. Ukazuje jej, że wszystkie powaby świata są niczym, w porównaniu ze szczęściem, do którego ona dąży.
·       Wiara objawia rozumowi kim jest Bóg, który daje szczęście i spełnienie duszy.
·       Pamięć, gdy stawia nam przed oczy, jaki jest koniec rzeczy ziemskich i jak szybko ludzie zapominają o tych, którzy odchodzą, umacnia duszę w postanowieniu oddania się Bogu.
·       Jeśli wierzymy, że Bóg nas miłuje i nigdy nas nie opuszcza, nieustannie dając nam życie i istnienie, nasza wola rozpala się do miłowania Boga.
·       Prawdą jest, że nigdy i nigdzie, poza swoim własnym domem tj. Zamkiem wewnętrznym nie znajdziemy lepszego Przyjaciela, większego bezpieczeństwa i pokoju.
·       Po cóż błąkać się po cudzych domach, kiedy nasz własny pełen jest bogactw, których do woli możemy używać. W dodatku mieszka w nim Gość, który te wszystkie rzeczy czyni i nam oddaje.
·       Niezwykle ważną rzeczą jest nawiązywanie relacji z innymi, którzy idą drogą życia wewnętrznego. Zwłaszcza z tymi, którzy weszli już głębiej do wnętrza zamku.
·       Im większa jest w nas determinacja i gotowość utraty wygody, spokoju, a nawet życia byleby nie zawrócić z obranej drogi, tym szybciej demon przestanie nas nękać.
·       W walce ze złymi mocami nie lepszego oręża niż oręż krzyża.
·       Gdyby na tym etapie życia wewnętrznego, dusza przywiązywała uwagę do pociech duchowych i ich szukała, byłoby to budowaniem na piasku. W drugich mieszkaniach nie zbiera się jeszcze niebieskiej manny, będącej owocem głębokiej zgodności naszej woli z wolą Boga.
·       Błędny obiera kierunek ten, kto na początku drogi oczekuje, że Pan będzie czynił jego wolę i prowadził go tak, jak to sobie wyobraża. Cały sekret doskonałości, i całe nasze dobro, polega na przyjęciu woli Boga.
·       Kto jest zdolny cierpieć, niech cierpi dla Boga, a otrzyma wielką zapłatę.
·       Gdy upadniesz nie trać odwagi w dążeniu naprzód. Pan także upadki potrafi obrócić na pożytek duszy.
·       Cóż może być nieszczęśliwszego niż to, gdy człowiek staje się wygnańcem z własnej duszy.
·       Jeśli pokoju nie zaprowadzimy we własnym domu, daremnie byłoby go szukać na zewnątrz.
·       Władze duszy, choć są naszymi najbliższymi i najprawdziwszymi przyjaciółmi, wojnę nam wydadzą, mszcząc się za to, co od grzechów i nałogów naszych wycierpiały.
·       Jeśli cała ufność swoją złożymy w miłosierdziu Boga, On sam będzie przenosił nas z mieszkania do mieszkania, coraz bliżej naszego wnętrza. Prowadzi nas do ziemi obiecanej, niedostępnej dla srogich naszych dręczycieli.
·       Szczęście, które Bóg może dać człowiekowi jest większe niż jego pragnienia.
·       Skupienia wewnętrznego nie osiąga się gwałtem, ale ciszą, spokojem, łagodnością i wytrwałością.
·       Gdy umysł ulegnie roztargnieniu i zabłąka się wśród rzeczy, trzeba ponownie wrócić do modlitwy myślnej. Inaczej z każdym dniem będzie rosło zagubienie duszy.

Z moich lektur

Dodano: 22 luty 2023

WADA

CNOTA

pycha

pokora

przecenianie siebie

altruizm

swawola

ofiarność

duma

bezinteresowność

arogancja

onieśmielenie

zblazowanie

naturalność

Widziałam demoniczne duchy, które pojawiły się tłumnie i arogancko krzyczały: „Kimże jest Bóg? Naszym bogiem jest zło, nic innego nie istnieje.”

Te złe duchy uczą człowieka pychy i tak długo przekonują go, że jest kimś lepszym, aż ten rzeczywiście zaczyna w to wierzyć.

Jestem główną siłą we wszechświecie. Czemu miałabym się nie cieszyć, gdy ktoś dopuszcza się wobec mnie straszliwej niesprawiedliwości?

Nawet Stwórca zstąpił z nieba, aby zamknąć człowieka w swoich ramionach.

Ja, pokora, zstąpiłam razem z Nim, opuściłam swą bezpieczną ojczyznę, by od tej chwili zamieszkać na wszystkich krańcach ziemi. Nie chcę się szczycić, że jestem kimś szczególnym. Pragnę być słońcem, które świeci w ciemnościach. Razem z Bogiem przenikam wszelki mrok tej ziemi i wszechświata. Nie wstrząśnie mną żadna burza, bowiem jestem związana z dobrocią Boga.

Rozmaite tematy

Dodano: 15 luty 2023

Za miesięcznikiem „W naszej rodzinie”

Karnawał w niebie

 

Karmelitanka pisze o karnawale?! A cóż ona może o nim wiedzieć, tym bardziej, że wiele już lat spędziła za klauzurą Karmelu? Choć te, czy tym podobne pytania i wątpliwości mogą nasuwać się czytelnikowi, zdecyduję się jednak pisać o karnawale. Zachęcił mnie do tego kolejny wiersz mojej współsiostry Renaty, który oczywiście, w którymś momencie, zacytuję.

Potoczne znaczenie karnawału, to czas zabaw, żartów, tańców, przebieranek. Jego początki sięgają dziesięciowiecznych Włoch. Ówczesne zabawy służyły w dużej mierze zatarciu różnic społecznych i religijnych dzięki anonimowości wprowadzanej przez wymyślne stroje, kostiumy i maski. Był to ponadto czas wielkiej swobody, drwienia z władzy, bezkarności obyczajowej i zaniechania obowiązków. Dziś praktycznie karnawałem określamy czas już od Sylwestra do początku Wielkiego Postu. Ściślej, świętuje się go od Trzech Króli do wtorku przed Popielcem. Podobnie brzmiący w wielu językach wyraz pochodzi od łacińskiego zwrotu: carnem levare, czyli usunąć mięso. W karnawale zatem je się tłusto, słodko i obficie, by przygotować się do okresu Wielkiego Postu. W Polsce ten czas określany był też mianem Zapustów. Ściśle określony czas hucznych zabaw zrozumiały był wtedy, gdy Adwent był faktycznie okresem wyciszenia, skupienia, tęsknoty i oczekiwania na Jezusa, bez rozpraszania się na niczym i nikim innym. Tym bardziej Wielki Post był rygorystycznie przestrzegany w całym chrześcijańskim świecie, ze swoimi surowymi postami, bez mięsa, często bez nabiału czy też bez cukru. Teraz, dla wielu, nie istnieje już ta granica wyznaczająca i kończąca czas zabaw, tańców, przyjęć, które trwają, w różnych stylach, nieprzerwanie.

Zastanawia mnie, że w pisanych źródłach jednogłośnie określa się czas karnawału jako czas zabawy przed Wielkim Postem. Czas sytości przed zbliżającym się okresem wstrzemięźliwości, ograniczeń i postu. Takie jakby nasycanie się na zapas, najadanie się, póki można, także tym przysłowiowym pączkiem w tłusty czwartek. A przecież nasz zlaicyzowany świat nie przestrzega już żadnych postów, ograniczeń, chyba, że związanych z rozmaitymi dietami.

Dlaczego zatem karmelitanka podjęła się, z własnego zresztą natchnienia, takiego tematu? Bo i w Karmelu jest „karnawał”: są tańce, zabawa i radość. I jest to bardzo stara tradycja korzeniami sięgająca św. Teresy i jej nowopostwałych wspólnot. Jest to też tradycja powszechna, która przetrwała w karmelach różnych narodowości. Jawi się jednak znacząca różnica. Nie świętuje się dlatego, że niedługo trzeba się będzie odziać w wór, pokutować i ‘smucić’, ale dlatego, że jest wśród nas Jezus – Emmanuel, który przyszedł na świat.

Część popołudniowej modlitwy bożonarodzeniowego okresu jest przeznaczana na śpiewanie kolęd, potem procesyjnie, z Dzieciątkiem niesionym przez kolejne siostry, idzie się do refektarza, gdzie przy śpiewie oddaje się pokłon Nowonarodzonemu, a następnie jest czas na tańce… Z tą różnicą, że w centrum zawsze jest Jezus trzymany przez tę czy inną siostrę. To On jest źródłem radości, On gromadzi nas wokół siebie, uzasadnia taneczny wir pełen wdzięczności i miłości – jesteś z nami, Jezu, dziękujemy!

Srebrzysty pył na ziemi osiadł

Ktoś zdmuchnął z gwiazd podniebny kurz

Czy się tam spodziewają Gościa?

Kogoś kto jest, lecz przyjdzie znów?

 

Hej, hej tęsknoto ty stęskniona

Co wciąż spoglądasz w siną dal

Otwórz spragnione twe ramiona

Proś wszystkich, będzie w Niebie bal

 

Brzmią już niebiańskie instrumenty

Płynie w przestworza słodka pieśń

O tym, że Bóg po Trzykroć Święty

W maleńkim Dziecku ukrył się

Gdy myślę o tych znanych światowych karnawałach trwających po kilka dni, do tygodnia przed Popielcem (Rio de Janeiro, Wenecja…), które co prawda oszałamiają kolorem, dźwiękiem, wielością i różnorodnością kostiumów, masek, przebrań czy nowych tanecznych kroków – rodzi się we mnie kilka pytań: dla kogo i dlaczego takie nakłady sił i finansów, czy jest to faktycznie swobodna i do głębi radosna zabawa? Gdzie i co jest źródłem tej zimowej radości? Czy faktycznie rozmach, wesołość i żywiołowość tych kilku dni pozostaje na długo radosnym, pełnym pokoju wspomnieniem, czy raczej pozostaje jedynie mocno uszczuplony portfel i szpetny kac?

Żadną miarą nie neguję karnawału, ale chciałabym zawołać: bawmy się, bo Jezus przyszedł na ziemię, otworzył nam niebo, wybawił nas, pozostał z nami… Niech to uzasadnienie karnawału wzbudzi naszą kreatywność i gotowość na radosne świętowanie. Może to być przecież wizyta u dawno nieodwiedzanych znajomych (jak bardzo ostudziła społeczne więzi pandemia z jej ograniczeniami!), spotkanie przy dobrej kawie, pierniku czy lampce wina, z kolędami, śpiewami, tańcem, a jakże! Może to być zorganizowanie takiego spotkania u siebie, gdy świąteczna aura, u nas przecież trwająca do 2 lutego, wciąż jest obecna. A może warto postarać się nie tylko o choinkę, ale i o większą figurkę Dzieciątka Jezus, dla którego znajdzie się honorowe miejsce, choćby na stole, i wokół niego odbywać się będzie nasze karnawałowe świętowanie Bożego Narodzenia. Bo skoro i w niebie z tego powodu mają bal…

s. E